Reklama

Karolina Gruszka: Mniej znaczy więcej

Karolina Gruszka też czeka na premierę filmu "Maria Curie" /Jarosław Antoniak /MWMedia

Tę postać chciałyby zagrać wszystkie aktorki świata. Nasze też. Jakiś czas temu było głośno o konflikcie Joanny Szczepkowskiej i Krystyny Jandy. Marię Skłodowską-Curie miała zagrać Joanna Szczepkowska. Do roli zaczęła się przygotowywać już w 2004 roku. Jeździła m.in. do Francji, czytała dokumenty, nanosiła poprawki do scenariusza. Nieoczekiwanie w 2011 roku dowiedziała się z mediów, że w postać uczonej wcieli się Krystyna Janda. Ostatecznie film w reżyserii Marty Mészáros nie doczekał się realizacji. Joanna Szczepkowska pocieszyła się, pisząc książkę "Zagrać Marię".

Reklama

Jednak w roli Polki wszech czasów zobaczymy naszą aktorkę. Zagra ją Karolina Gruszka (35 l.), a film w koprodukcji polsko-francusko- niemiecko-belgijskiej reżyseruje Francuzka Marie Noelle. Obok niej zobaczymy: Izabelę Kunę (siostra Marii - Bronisława), Daniela Olbrychskiego (Émilie Amagat) - w ekranizacji Mészáros też miał grać. Piotr Głowacki zagra natomiast Alberta Einsteina, który w 1913 roku napisał o Skłodowskiej do swojej drugiej żony Elsy Löwenthal: "Madame Curie jest bardzo inteligentna, lecz zimna niczym ryba, to znaczy niezdolna do odczuwania radości i smutku. Swoje uczucia uzewnętrznia chyba tylko wtedy, gdy pomstuje na rzeczy, które jej się nie podobają. Jej córka Irena jest jeszcze gorsza - przypomina grenadiera. Ta córka jest również bardzo utalentowana".

Ale w 1935 roku w Nowym Jorku na uroczystości poświęconej Skłodowskiej ocenił ją już tak: "Siła charakteru, czystość intencji, niepobłażanie sobie, obiektywizm, niezależność sądów - wszystko to posiadała jednocześnie w stopniu rzadko spotykanym u jednego człowieka. Gdy raz uznała jakąś drogę za właściwą, podążała nią bez wahania i z nadzwyczajną wytrwałością".


Słowa geniusza pasują do Karoliny Gruszki. Właściwie najlepiej oddać jej głos. O aktorstwie mówi: - To nie tylko popularność! Byłoby fajnie, gdyby wynikała ona nie tyle z udziału w telenowelach czy reklamach, ale wiązała się z czymś bardziej istotnym. Myślę tu o udziale w ważnych spektaklach teatralnych czy w filmach. Ja poprzez swe aktorstwo chcę coś powiedzieć i wyrazić jakieś prawdziwe emocje.

Karolina Gruszka urodziła się 12 lipca 1980 roku w Warszawie. Od dziecka wiedziała, jaką chce podążyć drogą. Chodziła na zajęcia do Teatru Muzycznego Pantera. Na jednej z prób zauważył ją Jacek Cygan, zaprosił do swojej "Dyskoteki Pana Dżeka". Miała 9 lat, gdy zadebiutowała w tym programie. Tam z kolei zauważył ją znowu ktoś i zaproponował rolę.

Sama za debiut uważa rolę Gieni w serialu "Boża podszewka" (1997) w reżyserii Izabeli Cywińskiej. Naturalną koleją rzeczy były studia w warszawskiej Akademii Teatralnej. Ukończyła je w 2003 roku i w tym samym dostała angaż w Teatrze Narodowym. Trudno o lepszy start. Nie zapomniała o niej Izabela Cywińska. Gruszka pracowała przy drugiej części "Bożej podszewki" i "Kochankach z Marony" (2005). Za rolę otrzymała nagrodę na festiwalu w Gdyni i nominację do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. - Każda nagroda i każda nominacja jest bardzo miłym zaskoczeniem. Jednak jak pracuję, to nie myślę o tym, czy dostanę za to nagrodę, czy nie - mówiła.

Przez jakiś czas łączono jej nazwisko z Łukaszem Garlickim. Swoim zwyczajem nie komentowała i nie dawała się wciągać w dyskusje. Historia powtórzyła się, gdy zaczęła spotykać się z rosyjskim reżyserem Iwanem Wyrypajewem. Tu jednak bywała czasami nieco bardziej wylewna. Bo to ona była akuszerką ich związku.

W 2006 roku Karolina Gruszka pojechała z filmem "Kochankowie z Marony" na festiwal filmowy do Kijowa. Tam zobaczyła film Wyrypajewa "Euforia". Film zrobił na niej ogromne wrażenie. Zdecydowała się więc po projekcji podejść do reżysera i mu podziękować. Tak się poznali. Wyrypajew zapamiętał to tak: - Powiedziała, że bardzo jej się podoba mój film. "A teraz będzie projekcja mojego i chciałabym, aby pan go obejrzał". Natychmiast skłamałem, że mam konferencję prasową. Ale ona wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na salę. To niebywałe, aktorka ośmieliła się doprowadzić reżysera na swój film - mówił "Gazecie Wyborczej".

Nie przypuszczali wtedy, że nie tylko wkrótce razem będą pracować, ale w 2010 roku pobiorą się, będą mieli dziecko. W 2012 roku urodziła się im córka. To pierwsze dziecko Gruszki, trzecie Wyrypajewa. Od momentu poznania niezmiennie razem pracują. Wyrypajew w Rosji jest reżyserem kultowym. W Polsce też cieszy się uznaniem. W 2013 roku wyróżniony został prestiżowym paszportem "Polityki".

Dlaczego Gruszka, obdarzona wielkim talentem i urodą, nie chce robić kariery w Hollywood, o czym marzą wszystkie polskie aktorki? - Może byłam tam zbyt krótko, żeby docenić uroki tego miejsca. Poza rzeczywiście fascynującymi ludźmi, z którymi pracowałam, w Hollywood wszystko wydawało mi się obce, przerysowane, przesadzone, kiczowate i w złym guście - wyjaśnia.


Zupełnie inaczej czuje się w Rosji. Od czasu spotkania z Wyrypajewem dzieli życie między Moskwą a Warszawą. Dużo gra w rosyjskim teatrze. Teatr rosyjski uważa za niedościgniony wzór. - Z jednej strony jest Czechow, bliski Iwaszkiewiczowi, z niedopowiedzeniami, z akcją przebiegającą właściwie między słowami, a z drugiej - Dostojewski, pisarski wulkan namiętności. Te dwa bieguny się dopełniają, są dla mnie punktami odniesienia w myśleniu o świecie i o sztuce - mówiła w "Przeglądzie".

- Widzę u Rosjan taką cechę, której my nie mamy - całkowity brak kompleksów. Z jednej strony grozi to zarozumialstwem. Ale z drugiej rodzi się coś pozytywnego. My w Polsce ciągle mamy poczucie, że najlepiej jest na Zachodzie. Aktor powinien dążyć do tego, żeby móc podpisać się pod tym, co robi. Dlatego warto czasem coś odrzucić - mówi Karolina Gruszka.

Roli Marii Skłodowskiej-Curie nie odrzuciła. Premiera zaplanowana jest na 2016 rok.

IJ


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Karolina Gruszka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy