Reklama

Jon Voight: Nie mam klasycznej urody

Dziś znajduje się w cieniu sławy swojej córki, Angeliny Jolie. Kiedyś był jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów w Hollywood. Zaczynał rolą żigolaka, sukces odniósł jako sparaliżowany weteran. W sobotę, 29 grudnia, Jon Voight kończy 80 lat.

Dziś znajduje się w cieniu sławy swojej córki, Angeliny Jolie. Kiedyś był jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów w Hollywood. Zaczynał rolą żigolaka, sukces odniósł jako sparaliżowany weteran. W sobotę, 29 grudnia, Jon Voight kończy 80 lat.
Jon Voight /Dia Dipasupil /AFP

Jon Voight rozpoczął karierę aktorską na początku lat 60. XX wieku, zaraz po zakończeniu studiów. Początkowo grywał gościnnie w serialach. W kinie zadebiutował dopiero w 1967 roku. Przełom w jego karierze nastąpił w dwa lata później. Wszystko za sprawą przełomowego "Nocnego kowboja" Johna Schelsinegra - filmu, który odważnie przekraczał granice wyznaczone dotychczas w hollywoodzkim kinie, zarówno formalne (poprzez zabawy z montażem i narracją), jak i obyczajowe (podjęcie tematu męskiej prostytucji).

Reklama

Voight wcielił się w Joe'ego Bucka, niezbyt rozgarniętego żigolaka od siedmiu boleści, który wraz ze swym przyjacielem, chorym na gruźlicę naciągaczem Rizzo (Dustin Hoffman), marzył o lepszym życiu.

Film wszedł do kin z kategorią wiekową X, zarezerwowaną głównie dla filmów pornograficznych. Nie przeszkodziło mu to jednak w otrzymaniu Oscara dla najlepszego filmu. Hoffman i Voight byli nominowani za najlepszą rolę męską. Przegrali jednak z Johnem Wayne'em.

Kolejną wielką rolę stworzył w "Uwolnieniu" (1972) Johna Boormana. Film opowiadał o czwórce przyjaciół, którzy zamierzają spędzić weekend w dziczy - spać pod gołym niebem, popłynąć rwącym potokiem i postrzelać z łuku. Wycieczka zmienia się w mrożącą w żyłach walkę z czasem i siłami natury, a wszystko zaczyna się, gdy zostają napadnięci przez miejscowych. Voight widział w tym filmie dyskusję nad pojęciem męskości. Film nominowano do trzech Oscarów, w tym dla najlepszego filmu.

Największym sukcesem artystycznym okazała jego rola w "Powrocie do domu" (1978) Hala Ashby'ego. W antywojennym filmie aktor wcielił się w sparaliżowanego weterana wojny wietnamskiej, który romansuje z graną przez Jane Fondę pielęgniarką. Produkcja miała po drodze wiele problemów.

Wpierw nikt nie chciał jej finansować. Fonda zwróciła się nawet do swojego ojca, Henry'ego, ale ten odmówił, wskazując na sceny erotyczne - według niego obrzydliwe i nie nadające się do kin. Gdy rozpoczęto zdjęcia, scenariusz wciąż nie był gotowy. Aktorzy często sami wymyślali swoje dialogi na chwilę przed włączeniem kamery. Niemniej film odniósł ogromny sukces. Voight otrzymał Złotą Palmę w Cannes, a później konsekwentnie zbierał kolejne nagrody - w tym Złoty Glob i Oscara.

Pod koniec lat siedemdziesiątych Voight był w szczytowym okresie swej kariery. Proponowano mu role w kasowych filmach, między innymi "Supermanie" (1978) Richarda Donnera. Odrzucił ją niemal natychmiast i nigdy nie żałował. "To byłoby nieporozumienie. Jestem chudy, mam złamany nos, nie mam klasycznej urody. Gdyby postawili mnie obok nowego Supermana, tego Henry'ego Cavilla, zaśmialibyście się i spytali: co ten chudzielec robi obok Supermana?" - żartował później.

Jedną z ostatnich wielkich ról zagrał w "Uciekającym pociągu" (1986) Andrieja Konczałowskiego. Film opowiadał o dwójce uciekinierów z położonego na Alasce więzienia, którzy ukrywają się w pociągu towarowym. Pech chce, że jego maszynista ma atak serca. Przestępcy muszą zatrzymać pędzącą lokomotywę, zanim ta rozbija się na zakończeniu linii kolejowej. Voight wcielił się w postać nieoczywistą, z jednej strony wulgarną i brutalną, z drugiej starającą się za wszelką cenę posmakować raz jeszcze wolności. "Uciekający pociąg" przyniósł mu kolejną nominację do Oscara.

Od początku lat dziewięćdziesiątych Voight grał częściej - zwykle w filmach gatunkowych, w drugoplanowych rolach. Pojawił się w kultowej "Gorączce" (1995) Michaela Manna i "Mission: Impossible" (1996) Briana de Palmy. Zdarzały mu się także mniej udane role - jak w kuriozalnym thrillerze "Anakonda" (1997), w którym wcielił się w bezlitosnego łowcę. W 2001 roku pojawił się w filmie "Lara Croft: Tomb Raider" jako ojciec głównej bohaterki - tę grała z kolei jego córka Angelina Jolie.

Uwagę krytyków przykul ponownie dzięki występowi w "Alim" (2001) Michaela Manna. Wcielił się w dziennikarza sportowego Howarda Cosella. Voight otrzymał za tę rolę swą czwartą nominację do Oscara. Później grywał właściwie we wszystkim - od filmów przygodowych ("Skarb narodów"), przez telewizyjne biografie ("Jan Paweł II") po przepełnione efektami specjalnymi widowiska ("Transformers").

Z wiekiem zmienił się światopogląd Voighta. Chociaż Oscara otrzymał za film antywojenny - w którego przesłanie szczerze wierzył - później przyznał, że swoje pacyfistyczne przekonania uważa za błędne. Wbrew większości Hollywood w ostatnich latach konsekwentnie wspiera partię republikańską. Był także jednym z niewielu znaczących aktorów, którzy podczas wyborów prezydenckich w 2016 roku otwarcie poparli kandydaturę Donalda Trumpa. "To patriota" - mówił o nim Voight - "Zabawny, figlarny, kolorowy, ale przede wszystkim jest szczery. (...) Jest odpowiedzią na nasze problemy".

W ostatnich latach Voight gra w serialu stacji Showtime "Ray Donovan". Wciela się w ojca tytułowego bohatera, podstarzałego przestępcę i krętacza Mickey'a, który często - świadomie lub nie - wplątuje swojego syna w niebezpieczne sytuacje (ale później stara się mu pomóc z nich wyjść). W 2014 roku aktor otrzymał za tę rolę Złoty Glob. Obecnie trwa emisja szóstego sezonu serialu.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jon Voight | Powrót do domu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy