Reklama

Izabela Kuna: Bardzo słodka awanturnica

Dla reżyserów bywa inspiracją, ale też wielkim utrapieniem. Bo twardo walczy o swoje! W środę, 25 listopada, Izabela Kuna kończy 45 lat.

Jest znakomitą aktorką, ale też kobietą o wielu twarzach. Bywa przemiła i ujmująca, ale potrafi też nieźle zaleźć za skórę. Jest impulsywna i łatwo wpada w złość, a kiedy się nakręci, trudno ją zatrzymać. Zwykłą sprzeczkę potrafi rozdmuchać do rozmiarów katastrofy, a wtedy... ratuj się kto może!

Jej kariera nie przyszła łatwo i szybko. - Na studiach aktorskich w Łodzi była najzdolniejsza na roku. Miała w sobie coś takiego, że chciało się na nią patrzeć, jej słuchać. Byłam przekonana, że czeka ją wspaniała przyszłość w zawodzie. Sukces nie przyszedł od razu, ale nigdy w nią nie zwątpiłam - wspomina Renata Dancewicz, jej najlepsza przyjaciółka.

Reklama

Droga Kuny na aktorski szczyt była długa i wyboista. Jeszcze dwanaście lat temu aktorkę można było spotkać na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach w roli... reporterki biegającej z mikrofonem za innymi aktorkami. Zatrudniła się wtedy w prywatnej zagranicznej stacji, która chciała zawojować polski rynek. Projekt szybko upadł, a pani Izabela rozstała się z firmą bez żalu. Próbowała swoich sił także jako pogodynka w Polsacie i dziennikarka programów rozrywkowych.

Wciąż szukała pomysłu na siebie. Przyszłym pracodawcom stawiała jednak warunek, który nie podlegał negocjacji: musi mieć czas dla swojego dziecka. Przestała walczyć na kolejnych castingach o wielkie filmy. Jej córka Nadia, dziś dziewiętnastolatka, wtedy potrzebowała obecności mamy.

Kuna rozstała się ojcem dziecka, kiedy dziewczynka miała trzy latka. Czuła się winna i marzyła tylko o tym, by córce nie zabrakło poczucia bezpieczeństwa. Pragnęła być supermamą, wynagrodzić dziecku nieobecność ojca w codziennym życiu. Tak naprawdę za wyuczonym zawodem zaczęła tęsknić, kiedy Nadia weszła w wiek szkolny i zaczęła mieć swoje przyjaciółki w klasie i pochłaniające jej czas zainteresowania. Mama przestała już być najważniejsza.

Jak na zawołanie, w tym czasie aktorka dostała propozycję grania Marii Pyrki w serialu "Barwy szczęścia". Rola sympatycznej matki kilkorga dzieci uczyniła ją gwiazdą małego ekranu. To był szczególny czas w życiu gwiazdy. Rozwijała się jej kariera sceniczna, m.in. w Teatrze Narodowym zagrała w sztuce "Koronacja" w reżyserii Łukasza Kosa.

Autorem sztuki jest Marek Modzelewski - lekarz, dramaturg i scenarzysta. U niej wszystko jest białe lub czarne. Nie uznaje półśrodków. Gdy się spotkali, bardzo szybko znaleźli wspólny język. Zakochała się, z wzajemnością. Sześć lat temu przyszedł na świat ich syn Staś.

Z ukochanym Markiem udało jej się stworzyć dom o jakim marzyła: otwarty, pełen ludzi. Aktorka chętnie gości przyjaciół, a na ich przyjście zawsze szykuje prawdziwą ucztę, bo chce dogodzić i mięsożercom, i wegetarianom. Gotowanie sprawia jej przyjemność, czasem wozi obiad ukochanemu do szpitala. A że czasem się piekli? I tak wiadomo, że dla bliskich oddałaby wszystko!

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy