Reklama

Brzydki? I co z tego!

Co prawda żaden z nich nie powala wyglądem i z pewnością nie nadaje się do rankingu najpiękniejszych, ale i tak wszyscy osiągnęli sukces, i są idolami. Prezentujemy najwybitniejszych aktorów, którzy może i nie grzeszą urodą, za to zachwycają talentem.

Nie jest łatwo osiągnąć sukces w Hollywood, gdy ma się 150 centymetrów wzrostu albo 30 kilogramów nadwagi. Jeszcze trudniej jest, gdy rysy twojej twarzy nie przypominają Dawida dłuta Michała Anioła i nawet najlepsza operacja plastyczna takiego stanu rzeczy nie ma szans zmienić.

Oczywiście takich problemów nie mają najbardziej znani hollywoodzcy aktorzy, tacy jak Brad Pitt, Johnny Depp, George Clooney czy Leonardo DiCaprio, których wygląd zdaje się potwierdzać obecność boskiego pierwiastka w ludziach. Często filmy, w których występują, promowane są jedynie za pomocą ich... twarzy, umieszczanej na plakacie, zdobiącym później ściany fanek kina w każdym zakątku świata.

Reklama

Aktorzy, którym poświęcony jest ten artykuł, pod pewnymi względami mają jednak od wspomnianych gwiazd lepiej.

Może i nigdy nie zagrają bohatera komedii romantycznej, miliony kobiet nie będą marzyć o spędzeniu z nimi nocy i nie znajdą się w rankingu najpiękniejszych ludzi świata magazynu "People", ale przynajmniej nikt im nie powie, że osiągnęli sukces tylko dlatego, że są ładni.

Oto dziesięciu może i niezbyt atrakcyjnych, za to niezwykle utalentowanych artystów. Umieszczam ich w porządku alfabetycznym - stopniowanie brzydoty byłoby nie na miejscu.

Steve Buscemi

Jego wygląd chyba najlepiej opisuje pseudonim "Ogar", który nosił w "Armageddonie" Michaela Bay'a. Był tam uzależnionym od hazardu miłośnikiem prostytuujących się kobiet i nie da się ukryć, że był do tej roli idealny. Buscemi świetnie spisuje się też, gdy odgrywa na ekranie neurotyków, paranoików i... morderców. Pewnie nie zaistniałby na taką skalę w kinie, gdyby nie Quentin Tarantino i bracia Coen. To u nich zagrał swoje najlepsze role (w m.in. "Wściekłych psach" i "Fargo"). Choć zwykło się go kojarzyć głównie z kinem niezależnym, to Buscemi często bierze udział także w realizacji wysokobudżetowych widowisk, jak wspomniany "Armageddon" czy "Wyspa". Ostatnio nagradzany głównie za sprawą seriali ("Rodzina Soprano", a przede wszystkim "Zakazane imperium").

Buscemi daje popis we "Wściekłych psach":


Willem Dafoe

On natomiast z twarzy przypomina Goblina, w którego wcielił się w "Spider-Manie" Sama Raimiego. Z pewnością charakteryzatorzy nie musieli się też zbyt napracować, gdy pracowali nad tym, by jak najbardziej przypominał wampira Maxa Schrecka w filmie E. Eliasa Merhige'a (dostał za nią nominację do Oscara i Złotego Globu). To właśnie te jego ostre i wyraziste rysy powodowały, że w początkach kariery zazwyczaj obsadzany był w rolach twardych, silnych mężczyzn, najczęściej typów spod ciemnej gwiazdy. Dafoe dowiódł jednak z czasem swojej wszechstronności, m.in. za sprawą ról w "Plutonie" Oliviera Stone'a (także nominacja do Oscara), kontrowersyjnym "Ostatnim kuszeniu Chrystusa", brutalnych a jednocześnie zabawnych "Świętych z Bostonu" Troy'a Duffy'ego czy wstrząsającym "Antychryście" Larsa Von Triera.

Tak przerażająco brzydki potrafi być Willem Dafoe:


Gérard Depardieu

Jeden z najsłynniejszych francuskich aktorów w historii. Zagrał wiele wybitnych ról, ale większość widzów świata zapamięta go zapewne z kreacji Obeliksa w ekranizacjach słynnych komiksów René Goscinnego. Do jego fizjonomii równie mocno pasuje też tytułowa postać Cyrano de Bergeraca, w którego wcielił się w produkcji Jean-Paula Rappeneau (m.in. nominacja do Oscara i Złota Palma w Cannes). Kino okazało się dla Depardieu szansą na lepsze życie - mały Gerard został wychowany w biednym środowisku, nie chodził do szkoły, włóczył się po ulicach, mieszkał z prostytutkami i zarabiał kradnąc samochody. Gdy zaczął odnosić pierwsze sukcesy, stał się pracoholikiem, grywał w kilku filmach rocznie, co wpłynęło zresztą na jego obecne problemy ze zdrowiem. Inne jego ważne kreacje pochodzą z filmów: "Ostatnie metro", "Danton", "Fort Saganne", "Zielona karta", "Vidocq" i "36".

Gérard Depardieu "gra" na pianinie w "Zielonej karcie":


Danny DeVito

Idealny dowód na to, że bardzo niski wzrost (on ma 152 cm) wcale nie musi być przeszkodą dla mężczyzny w zrobieniu kariery filmowej. Co ciekawe, DeVito jest z wykształcenia... fryzjerem, a pracę zaczynał w salonie kosmetycznym swojej siostry. Ciągnęło go jednak do kina i już jedna z pierwszych ról okazała się strzałem w dziesiątkę. Aktor zagrał bowiem w adaptacji powieści Kena Keseya "Lot nad kukułczym gniazdem" (film Milosa Formana dostał 5 najważniejszych Oscarów). Następnie DeVito pojawił się w głośnych "Czułych słówkach", ale sławę zyskał dopiero dzięki telewizyjnemu show "Taxi". Kontynuował przygodą z komediami takimi filmami, jak: "Miłość, szmaragd i krokodyl", "Klejnot Nilu", "Ważniaki", "Wyrzuć mamę z pociągu", "Wojna państwa Rose", "Dorwać małego" i "Bezlitośni ludzie". Stworzył również fenomenalny duet z Arnoldem Schwarzeneggerem (trudno o większą różnicę w wyglądzie) w obrazach "Junior" i "Bliźniacy". Obecnie często gościnnie występuje w popularnych serialach.

Danny DeVito w całej okazałości:


Vincent Gallo

Początkowo o wiele bardziej interesowała go muzyka. Występował z takimi zespołami, jak Blue Mood, Zephyr, The Plastics, Pork i Gray, Bohack, a nawet jako Prince Vince prezentował muzykę hip-hopową. Następnie zagrał niewielkie role w takich dziełach, jak: "Chłopcy z ferajny" i "Dom dusz". Ważną kreacje stworzył w "Arizona Dream" Emira Kusturicy, ale uznanie krytyków i publiczności zyskał dzięki filmowi "Oko w oko z życiem" (bardziej znanym jako "Buffalo 66"), do którego sam napisał scenariusz, muzykę i który sam wyreżyserował. Kolejny jego obraz, "Brązowy króliczek", w którym zagrał główną rolę, wzbudził olbrzymie kontrowersje na festiwalu filmowym w Cannes. Ostatnio powrócił na pierwsze strony gazet za sprawą "Tetro" Francisa Forda Coppoli, a przede wszystkim "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego (nagroda aktorska w Wenecji).

Vincent Gallo jako... Cary Grant:


Philip Seymour Hoffman

Jeden z najbardziej niedocenianych współczesnych aktorów. Przez lata rozwijał swój ogromny talent, występując w wielu filmach a także na deskach teatru, zbierając znakomite recenzje od krytyków, prezentując doskonały warsztat i udowadniając wielką wszechstronność, a mimo to nie zyskał dotąd takiego uznania widowni, na jakie zasługuje. Jedną z jego pierwszych ról był występ w słynnym "Zapachu kobiety", a z dobrej strony pokazał się następnie także w "Happiness", "Boogie Nights", "Magnolii, "U progu sławy", "Czerwonym smoku" i "Hazardzisty". Na usta wszystkich trafił za sprawą tytułowej roli w dramacie "Capote", za którą otrzymał Oscara i Złotego Globa. Następnie zagrał w komercyjnej "Mission: Impossible III", by powrócić do swojego ulubionego typu kina, kameralnych dramatów, za sprawą obrazów "Rodzina Savage", "Wątpliwość", "Wojna Charliego Wilsona" i "Synekdocha, Nowy Jork".

Philip Seymour Hoffman odbiera Złotego Globa za film "Capote":


John Malkovich

Jeden z najwybitniejszych aktorów swojego pokolenia. Lodowaty uśmiech i "trupia uroda" to jego znaki rozpoznawcze. Utożsamiany z rolami negatywnych, charyzmatycznych postaci. Już jego pierwsze role w filmach "Pola śmierci" i "Miejsca w sercu" (nominacja do Oscara) pokazały, że ma olbrzymi talent. Udowodnił go kreacjami w "Imperium Słońca", "Pod osłoną nieba", "Niebezpiecznych związkach" i "Jądrze ciemności". Za rolę zamachowca, zawodowego zabójcy w "na linii ognia" otrzymał kolejną nominację do Oscara. Świetnie odnajduje się w każdym repertuarze: horrorach ("Mary Reilly", "Cień wampira"), filmach kostiumowych ("Portret damy", "Człowiek w żelaznej masce"), komediach ("Tajne przez poufne, "Red"), filmach akcji ("Con Air - lot skazańców", "Synowie mafii") i przede wszystkim w dramatach ("Być jak John Malkovich", "Klimt", Hańba").

John Malkovich jako... John Malkovich:


Tim Roth

Podobnie jak Steve Buscemi on także w dużej mierze zawdzięcza sławę Quentinowi Tarantino, który obsadził go w jednej z głównych ról we "Wściekłych psach". Po tym obrazie Roth współpracował jeszcze z tym reżyserem przy szlagierowym "Pulp Fiction" i "Czterech pokojach". Zanim jednak spotkał na swojej drodze twórcę "Bękartów wojny", aktor grywał w niskobudżetowych produkcjach m.in. Petera Greenewaya ("Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek") czy Roberta Altmana ("Vincent i Theo").Powszechny rozgłos i uznanie szerokiej publiczności przyniósł Rothowi występ w obrazie "Rob Roy" Michaela Caton-Jonesa, za który otrzymał nominację do Oscara. W 1999 roku zadebiutował jako reżyser bardzo dobrze przyjętym obrazem "Strefa wojny". Wystąpił także w takich filmach, jak: "Wszyscy mówią: kocham cię", "1900: Człowiek legenda", "Million Dollar Hotel", "Młodość stulatka" czy "Incredible Hulk". Młodym widzom znany przede wszystkim za sprawą serialu "Magia kłamstwa".

Tim Roth podczas tegorocznego festiwalu Off Plus Camera:


Arnold Schwarzenegger

Karierę aktorską rozpoczął grając w filmie "Herkules w Nowym Jorku", gdzie zdumiewał przede wszystkim potężnym wyglądem, godnym 7-krotnego zwycięzcy tytułu Mr Olympia, jednego z najwybitniejszych kulturystów wszech czasów. Sławę przyniosły mu jednak role w filmach akcji z elementami fantasy "Conan Barbarzyńca" i "Conan Niszczyciel". To m.in. dzięki nim zagrał jednego z najsłynniejszego bohaterów w historii kinematografii - Terminatora. Kolejne filmy: "Commando", "Predator", "Uciekinier", "Pamięć absolutna" czy "Egzekutor" ugruntowały jego pozycję w Hollywood i pozwoliły mu zostać jedną z ikon współczesnego kina. Co ciekawe, "Arnie" ma ogromny dystans do siebie i świetnie sprawdzał się także w komediach, w których niejednokrotnie parodiował bohatera, granego przez siebie w filmach akcji ("Bliźniacy", "Gliniarz w przedszkolu" "Prawdziwe kłamstwa"). W ostatnim czasie porzucił kino dla kariery politycznej, ale niewykluczone, że - podobnie jak jego najsłynniejszy bohater - "wróci".

160 najsłynniejszych tekstów Schwarzeneggera:


Sylvester Stallone

Historia jego życia przypomina losy Schwarzeneggera, w obu przypadkach będąc wspaniałym odzwierciedleniem najsłynniejszego amerykańskiego mitu: od pucybuta do milionera. Wydawało się, że wygląd Stallone'a (ma częściowy paraliż twarzy - nieruchomy prawy policzek i wykrzywioną dolną wargę), będący efektem komplikacji przy porodzie, zdyskwalifikuje go w zawodzie aktora, ale on pokonał tę przeszkodę i odniósł sukces. Debiutował w filmach soft-pornograficznych, grywał małe epizody u znanych reżyserów, ale sukces osiągnął za sprawą dwóch wcieleń, które przeszły do historii kina: Rocky'ego i Rambo. Swoją pozycję artysta ugruntował rolami w takich klasycznych już dziś filmach, jak: "Kobra", "Tango i Cash", "Człowiek demolka", "Sędzia Dredd", "Specjalista" czy "Zabójcy". Z biegiem lat Stallone coraz bardziej chciał też powtórzyć sukcesy filmów "Rambo" oraz "Rocky" i realizował kolejne ich części - znacznie jednak mniej udane od pierwowzorów. W przyszłym roku ukaże się najpewniej piąta już odsłona przygód weterana z Wietnamu.

Stallone jako aktor, reżyser i scenarzysta:

A wy macie swoich ulubionych aktorów, którzy zachwycają raczej talentem niż wyglądem?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy