Reklama

Borat podbija Izrael

Pomimo że filmowe przygody antysemity Borata bulwersują Amerykanów i Rosjan, to niespodziewanie dobrze przyjęte zostały w... Izraelu.

Być może stało się tak dlatego, że izraelska publiczność doskonale rozumie, co Borat wykrzykuje w języku... kazachskim. W rzeczywistości zamiast po kazachsku mówi on bowiem po hebrajsku.

Ten fakt przestaje nas dziwić, gdy dowiemy się, że Sacha Baron Cohen, który wciela się w postać Borata, jest Żydem (jego matka urodziła się w Izraelu, a babcia nadal mieszka w Hajfie).

Według agencji Associated Press, zanim skończył szkołę, spędził rok w kibucu na północy kraju.

Ironiczna wymowa mówiącego po hebrajsku antysemity została zaakceptowana przez izraelską widownię.

Reklama

"To niesamowicie zabawne uświadomić sobie, że rozumiesz kogoś, kogo nie potrafi zrozumieć nikt inny na świecie" - powiedział Gaby Goldman, 33-letni mieszkaniec Tel-Awiwu.

W filmie znajduje się wiele hebrajskich wtrętów, które zrozumiałe są tylko dla miejscowej ludności. W jednej ze scen Borat śpiewa tradycyjną pieśń żydowską do słów "Koom Bachur Atzel", co znaczy "wstawaj, leniu". W innej scenie rozmawia z kazachskim naukowcem - doktorem Yarmulke, który udowadnia, że kobiecy mózg jest rozmiaru móżdżka wiewiórki.

"Przesłanie jest takie: Pomimo że film jest bardzo antyżydowski, to jestem z wami. Jestem wciąż tym samym Cohenem. Staram się tylko coś przekazać, ale mam nadzieję, że mnie rozumiecie" - tak interpretuje film 32-letni Oded Volovitz.

No cóż, "do widzenia" i "dziękuję". Może babka Borata miała polskie korzenie...

BBC
Dowiedz się więcej na temat: Sacha Baron Cohen | Izrael | Borat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy