Reklama

Besson: Zaczynam być zmęczony

Francuski reżyser Luc Besson, twórca tak znanych obrazów jak "Wielki błękit" czy "Leon zawodowiec", powiedział podczas promocji swojego najnowszego filmu "Artur i Minimki" w Polsce, że nie czuje potrzeby kręcenia kolejnych filmów.

Francuski reżyser Luc Besson, twórca tak znanych obrazów jak "Wielki błękit" czy "Leon zawodowiec", powiedział podczas promocji swojego najnowszego filmu "Artur i Minimki" w Polsce, że nie czuje potrzeby kręcenia kolejnych filmów.

Reżyser powiedział, że "Artur i Minimki" ma być przedostatnim w obrazem w jego karierze.

"Kręcę filmy od prawie trzydziestu lat. Zaczynam czuć się zmęczony. Sądzę, że wystarczającym szacunkiem obdarzam publiczność i samego siebie, by nie rozpoczynać kolejnego filmu bez pewności, że będę mógł zaproponować coś świeżego, nowego" - tłumaczył swoją decyzję Besson, który o planach zakończenia kariery reżyserskiej wspominał już podczas ubiegłorocznej wizyty w Warszawie, odbywającej się w związku z polską premierą jego filmu "Angel-A".

Reklama

"Artur i Minimki" ma mieć sequel, nad którym - jak powiedział Besson - prace już rozpoczęto. Reżyser powiedział, że film dla dzieci kręcił z dużą przyjemnością. Wyznał też, że główny bohater tej opowieści, Artur, został wyposażony w sporo cech reżysera.

Rodzice Artura są często nieobecni w życiu syna - chłopiec spędza dużo czasu w domu babci, pasjonując się m.in. oryginalnymi wynalazkami. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Alfred.

"W moim życiu zdarzało się często, że rodzice byli zajęci i wysyłali mnie na dwa tygodnie do babci. W czasach, gdy nie było internetu i gier video, jeśli chłopiec chciał się pobawić, musiał sam coś wynaleźć. Czasami wystarczy kawałek drewna i rzeka, by bawić się w wojnę trojańską - opowiadał Besson.

"Ja w moich zabawach zawsze miałem o boku psa. Nazywał się Sokrates. Był moim najlepszym przyjacielem. Zwierzałem mu się z wszystkich sekretów".

"To jedyna istota w moim życiu, która nigdy mnie nie zdradziła. Nigdy nikomu niczego nie powiedział" - mówił żartem reżyser.

Pytany, czy kręcąc film dla dzieci z 10-letnim bohaterem w roli głównej - który odwiedza tajemniczą krainę malutkich, ale walecznych elfów, pływa w łupince orzeszka, śpi w kielichu kwiatka - nie czuł się nieco jak Piotruś Pan, Besson odpowiedział ze śmiechem:

"Naprawdę czuję się dorosły. Zwłaszcza pod koniec miesiąca, kiedy musze podpisywać różne czeki i papiery. Czuję się wtedy bardzo odpowiedzialny".

"Ale, jak powiedział filozof, dziecko jest ojcem mężczyzny. Nasza dzisiejsza wrażliwość zbudowana jest na emocjach z okresu dzieciństwa, kiedy pewne rzeczy nas cieszyły, inne doprowadzały do płaczu. My to wszystko dzisiaj pamiętamy. Nie jestem dziecinny, ale pamiętam, że byłem dzieckiem" - mówił reżyser.

Besson chwalił twórców polskiego dubbingu do filmu. Szczególnie spodobało mu się to, w jaki sposób użyczył głosu Arturowi 14-letni Kajetan Lewandowski. Chłopiec ten ma już na koncie udział w kilkunastu dubbingach - jego głosem mówił główny bohater "Olivera Twista" Romana Polańskiego oraz rybka Nemo ze znanego filmu animowanego "Gdzie jest Nemo?".

Premiera filmu już dzisiaj (5 stycznia).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zmęczona | "Leon zawodowiec" | filmy | Besson | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy