Reklama

Barbara Krafftówna: Zosia, Felicja i Honorata

88. urodziny i 70 lat na scenie to wyjątkowa okazja do świętowania. Niezapomniane kreacje Barbary Krafftówny wciąż bawią i wzruszają.

88. urodziny i 70 lat na scenie to wyjątkowa okazja do świętowania. Niezapomniane kreacje Barbary Krafftówny wciąż bawią i wzruszają.
Barbara Krafftówna na premierze książki "Krafftówna w krainie czarów", styczeń 2016 /AKPA

Mało brakowało, a nie zagrałaby Honoraty w serialu "Czterej pancerni i pies". A dlaczego? Przez papierosy!

- Jako bardzo zachłannej palaczce nie smakował mi papieros w plenerze - wspomina Barbara Krafftówna. Jednak uległa, gdy dokładnie zapoznała się z rolą. - Była świetnie napisana i koledzy wspaniali, i bezpośredni partner Franio Pieczka też!

Kochali i podziwiali

Debiutowała w 1946 rolą Rybaczki w "Homerze i Orchidei", sztuce Tadeusza Gajcego. W swoim pierwszym filmie zagrała siedem lat później, był to epizod w "Sprawie do załatwienia".

Najlepszymi rolami zasłynęła u Wojciecha Jerzego Hasa. Mężczyźni kochali ją jako kobiecą, liryczną barmankę Zosię w "Złocie" (1961), a panie podziwiały za wyniosłą i władczą Camillę de Tormez w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" (1964). Najwybitniejszą kreację stworzyła w filmie "Jak być kochaną" (1962), gdzie wcieliła się w postać aktorki Felicji.

Reklama

Wynieśli ją ze sceny

Zawsze kochała ją scena. W legendarnym "Kabarecie Starszych Panów" przeklinała Bohdana Łazukę i nudziła się w czasie deszczu. Witana gorącymi oklaskami, bywała też siłą ściągana ze sceny.

Tak zdarzyło się wiele lat temu w Opolu, gdy cenzura uznała, że Krafftówna nie może zaśpiewać piosenki pt. "Sztuczny miód". Dwaj panowie bez słowa podnieśli aktorkę do góry i zanieśli daleko od sceny. - Mieliśmy polecenie, że ta piosenka nie może być wykonana - wyjaśnili krótko zdumionej artystce.

W 1982 r. wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie z powodzeniem występowała na amerykańskich scenach.

Data ślubu z horoskopu

Miała dwóch mężów i żadnych oporów, żeby zawrzeć związek małżeński już po dwóch tygodniach znajomości. Nie ukrywała, że na datę zamążpójścia wpływ miał... horoskop, który ułożył jej kolega.

- Oczywiście i wszystkie poprzednie doświadczenia. Bardzo wiele ich miałam, cudownych, ale kończących się rozejściem. I tak za mąż wychodzimy za obcego człowieka, więc ryzyko jest zawsze szalone, bo co my wiemy o sobie? - pyta dziś retorycznie aktorka.

Wieczna optymistka

Niedawno wydała książkę, w której opisuje swoje życie "Krafftówna w krainie czarów". Pytana, czego sobie życzy, odpowiada z humorem: - Dalszego brnięcia w krainę czarów!

KZ

W niedzielę, 3 kwietnia, o godzinie 17.25 TVP Seriale pokaże widowisko "Barbara Krafftówna: 70 lat na scenie".

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Krafftówna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy