Reklama

Anna Cieślak: Zafascynowana seksualnością

Anna Cieślak, znana m.in. z takich produkcji, jak: "Dlaczego nie!" i "Piksele", w "Ślubach panieńskich" Filipa Bajona wcieliła się w rolę Anieli, do której wzdycha grany przez Macieja Stuhra Gustaw.

PAP Life: - Czy realizując ten film, myślała pani o młodych ludziach, którzy z racji tego, że jest adaptacją lektury szkolnej, będą go oglądać, czy jednak skupiła się pani na typowo fredrowskiej interpretacji?

Anna Cieślak: - Myślę, że i jedno, i drugie. Ten tekst Fredry jest arcydziełem i jako sztuka sama w sobie jest doskonały, więc po co to zmieniać. Myślę, że największą trudnością było dla mnie połączenie z tym tekstem współczesności. Ale tu już zostawiam decyzję i jakość wykonania reżyserowi, który miał nad tym pieczę i wiedział, do czego zmierza i czego szuka.

Reklama

- Dla mnie największą przygodą i zmaganiem było to, żeby podać klasyczny wiersz, po to, żeby zaszczepić w młodych ludziach potrzebę i pasję. Uważam, że poezja i klasyka jest potrzebna. Wiersz ma w sobie przekaz, za którym ludzie, nie zdając sobie sprawy, tęsknią. Chciałabym, żeby młodzi ludzie nie poszli do kina po to, żeby nie czytać lektury. A jeżeli tak zrobią, to żeby pod wpływem filmu sięgnęli po lekturę i dostrzegli różnicę.

- Myślę, że książka zawsze jest doskonała i każda realizacja filmowa jest tylko fragmentem. Doskonałość polega na tym, że to w naszej wyobraźni powstają postaci i propozycje interpretacji. A my pokazaliśmy nasze wyobrażenie o tym.

Jaka jest Aniela?

- Myślę, że Aniela jest spragniona miłości. Jest zafascynowana seksualnością i myślę, że to jest coś, co przeżywa każda kobieta i też każdy mężczyzna. Potrzeba bliskości, pragnie bycia z inną osobą. Myślę, że to jest piękna historia, bo opowiada o naszych tęsknotach, fascynacjach i pragnieniach, czyli tym, co jest nielogiczne. Jest intuicyjne, emocjonalne i pierwotne.

Wiersz jest łatwiejszy do pokazania na scenie, niż przed kamerą. Jak sobie pani z tym radziła?

- Pomagał nam bardzo na planie Wiktor Zborowski, który jest z pokolenia tych aktorów, którzy klasykę i mówienie wierszem mają w ciele, w geście, w dotyku. Jest to organiczne. Dla nas jest to już pewna trudność. Żyjemy w takich czasach, w których uprawiane jest aktorstwo codzienne, rzeczywiste.

- Aktorzy utożsamiają się ze współczesnymi ludźmi. Rzadko mamy okazję sięgnąć po kostium. Zwłaszcza w filmie, bo w teatrze to się zdarza częściej. Myślę, że pod okiem tak doświadczonych aktorów, jak Wiktor Zborowski, mieliśmy okazję poczuć to, pooddychać tym. Mam nadzieję, że uda nam się to zaszczepić wśród młodych ludzi i wywołać sentyment u starszych. Zapraszam serdecznie po to, żeby zobaczyć i mieć własne zdanie.

Z Anną Cieślak rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Śluby Panieńskie | Anna Cieślak | Blur
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy