Reklama

Amerykańskie kina otwierają się na oryginalne filmy Netfliksa

Potrzeba było pandemii, aby ścieżki serwisu Netflix i amerykańskich kin w końcu zaczęły się łączyć. Przed erą COVID-19 jednym z najpoważniejszych sporów w branży filmowej był ten pomiędzy streamingami a kinami. Najgłośniejsze filmy Netfliksa nie tylko nie były wyświetlane w kinach, ale też miały wiele trudności w walce o najcenniejsze nagrody filmowe. Kością niezgody było tradycyjne „okno”, czyli czas, jaki zwyczajowo musi upłynąć pomiędzy premierą filmu w kinie, a jego dalszą dystrybucją. Okres ten trwał około 90 dni, a Netflix go nie respektował. Pandemia COVID-19 zmienia wszystko.

Potrzeba było pandemii, aby ścieżki serwisu Netflix i amerykańskich kin w końcu zaczęły się łączyć. Przed erą COVID-19 jednym z najpoważniejszych sporów w branży filmowej był ten pomiędzy streamingami a kinami. Najgłośniejsze filmy Netfliksa nie tylko nie były wyświetlane w kinach, ale też miały wiele trudności w walce o najcenniejsze nagrody filmowe. Kością niezgody było tradycyjne „okno”, czyli czas, jaki zwyczajowo musi upłynąć pomiędzy premierą filmu w kinie, a jego dalszą dystrybucją. Okres ten trwał około 90 dni, a Netflix go nie respektował. Pandemia COVID-19 zmienia wszystko.
"Armię umarłych" od 14 maja będzie można zobaczyć w wybranych amerykańskich kinach, zanim 21 maja film pojawi się na Netfliksie /Netflix /materiały prasowe

Zamknięte kina na całym świecie oraz premiery filmów przenoszone z kin na streamingi sprawiły, że całkowicie zmienił się krajobraz w branży kinowej, a organizatorzy ceremonii rozdania najcenniejszych nagród filmowych musieli przemyśleć kryteria przyjmowanych do walki o te nagrody produkcji. Zezwolono na udział filmów, które całkowicie ominęły kina i pojawiły się bezpośrednio na streamingach. Do tej pory takie filmy nie miały szans m.in. na Oscary. Sytuacja ma wrócić do tego, co przed pandemią, gdy ta się skończy. Ten moment jednak nie nadszedł, a tymczasem filmy Netfliksa pokonują kolejne wcześniejsze przeszkody.

Jedną z takich przeszkód była niechęć dużych amerykańskich sieci kinowych do pokazywania filmów Netfliksa. Te, aby móc walczyć o nagrody, pokazywane były w mniejszych kinach na nielicznych seansach. Taka premiera umożliwiała start w wyścigu o najważniejsze nagrody. Te z pewnością nie grożą nowemu filmowi Zacka Snydera "Armia umarłych", co nie zmienia faktu, że jako pierwszy film Netfliksa zostanie on pokazany przez jedną z największych amerykańskich sieci kinowych: Cinemark.

Reklama

Jak informuje portal "Variety", "Armię umarłych" od 14 maja będzie można zobaczyć w wybranych amerykańskich kinach, zanim 21 maja film trafi na Netflix. Wśród wybranych kin są te sieci Cinemark znajdujące się w 200 lokacjach na terenie całego kraju. Daje to liczbę około 600 kin, w których zostanie pokazane dzieło Zacka Snydera. Nigdy wcześniej żaden film Netfliksa nie miał w Stanach Zjednoczonych tak dużej dystrybucji kinowej. Mimo to "Armia umarłych" nie ma co liczyć na podobne sukcesy kasowe, jak m.in. wyświetlany wcześniej "Godzilla vs. Kong", który jednocześnie z kinami pokazywany był na serwisie streamingowym HBO Max. Film ten można było zobaczyć w sieciach AMC i Regal, co przełożyło się na kina w ponad trzech tysięcy miejsc. Te dwie największe amerykańskie sieci kinowe nie pokażą jednak "Armii umarłych".

Choć amerykańskie kina sukcesywnie się otwierają, problemem ich właścicieli jest brak oryginalnych filmów, które mogliby tam pokazać. Stąd sięgnięcie po widowisko Netfliksa, jakim jest "Armia umarłych" opowiadająca o grupie śmiałków próbujących wywieźć skarb z opanowanego przez zombie Las Vegas. Dla Netfliksa to, jak jego filmy poradzą sobie w kinach, ma trzeciorzędne znaczenie, bo nie na tym oparty jest biznesowy model działania tego giganta streamingowego. Pokazanie tych filmów w kinach miało do tej pory znaczenie jedynie w kontekście walki o najcenniejsze filmowe nagrody.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Netflix | Armia umarłych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy