Reklama

AFF, czyli polskie Sundance

Filmy czterech guru amerykańskiego kina niezależnego: Todda Solondza, Kevina Smitha, Gusa van Santa i Joe Swanberga, zobaczy publiczność tegorocznego American Film Festival, który rozpocznie się we wtorek, 15 listopada, we Wrocławiu. Dzięki nim AFF stanowić będzie polski odpowiednik Sundance Film Festival - największego festiwalu filmów niezależnych w USA.

Czarny koń festiwalu

Ikoną amerykańskiego kina niezależnego jest Todd Solondz. Ten pięćdziesięciodwulatek pochodzenia żydowskiego ma na swoim koncie jedenaście filmów. Nie unika w nich bulwersujących tematów obyczajowych, wyśmiewa pozorną beztroskość amerykańskiego stylu życia i moralne zakłamanie współczesnego świata. Każdy ze zrealizowanych przez niego filmów staje się zarzewiem gorących dyskusji i polemik.

Todd Solondz będzie gościem tegorocznego American Film Festival, podczas którego, jako pierwszy, odbierze nagrodę Indie Star Award dla wybitnej postaci amerykańskiego kina niezależnego.

Reklama

Jego najnowszy film, "Czarny koń", opowiadający historię otyłego trzydziestolatka, próbującego znaleźć miłość i rozpocząć samodzielne życie, otworzy tegoroczną edycję festiwalu.

Sam twórca będzie bohaterem retrospektywy, w ramach której wrocławska publiczność zobaczy m.in.: "Witaj w domku dla lalek" - film nagrodzony podczas festiwalu w Sundance, "Happiness" - nagrodzone w Cannes, "Palindromy" czy "Życie z wojną w tle".

Multiinstrumentalista

Reżyser, aktor, scenarzysta, producent, autor komiksów, radiowiec, czterdziestolatek pochodzący, podobnie jak Solondz, z New Jersey - to możliwie najkrótsza charakterystyka Kevina Smitha, jednego najważniejszych twórców kina niezależnego w USA. W jego dorobku znajdują się takie filmy, jak: "Clerks: Sprzedawcy", "W pogoni za Amy", "Dogma" czy "Jay i Cichy Bob kontratakują".

Festiwalowa publiczność zobaczy najnowsze jego dzieło, "Czerwony Stan".

- Punkt wyjścia filmu jest charakterystyczny dla thrillera - podają organizatorzy festiwalu - trzech nastolatków, liczących na niezobowiązujący seks, wpada w pułapkę zastawioną przez obłąkanego kaznodzieję i jego współwyznawców. Chłopcy trzymani na oddalonej od miasta farmie zmuszeni są znosić tortury i upokorzenia, czekając na niechybną śmierć. Przyjazd policji jedynie pogarsza sprawę.

Fundamentalizm religijny oraz bezradność wobec niego wszelkich władz państwowych i organizacji społecznych to główne motywy tego obrazu.

Oscarowe kino niezależne

Można zaryzykować stwierdzenie, że Gus van Sant jest autorem kina niezależnego, którego filmy zdobyły najwięcej nominacji do Oscarów. "Buntownik z wyboru" nominowany był aż dziewięciokrotnie, a "Obywatel Milk" ośmiokrotnie, zdobywając dwie statuetki. W jego filmach przewijają się tematy podróży, wędrówki, prawa do inności i tolerancji.

Dwójka outsiderów i ekscentryków to bohaterowie najnowszego filmu reżysera, pod tytułem "Restless", który zostanie zaprezentowany podczas AFF. Pasją chłopaka jest uczęszczanie na pogrzeby, fascynuje go śmierć. Dziewczyna zaś (w tej roli Mia Wasikowska) jest w terminalnym stadium raka. Razem dane im będzie odkryć znaczenie takich słów, jak: przyjaźń, miłość, bliskość czy śmierć.

Codzienne "bycie"

Mumblecore to najnowszy nurt w amerykańskim kinie niezależnym, który jak dotąd swym zasięgiem nie wyszedł poza USA. Jest on w związku z tym na gruncie europejskim, a tym samym polskim, dość słabo znany. Głównym tematem podejmowanym przez twórców tego nurtu jest życie dwudziesto- i trzydziestolatków.

Filmy realizowane są minimalnymi środkami przy niskim budżecie, a gra aktorska zredukowana jest do poziomu codziennego "bycia".

Podczas wrocławskiego festiwalu zaprezentowana zostanie retrospektywa jednego z głównych twórców tego nurtu, Joe Swanberga. Ten trzydziestolatek ma już na swoim koncie dziesięć filmów i wszystkie one wyświetlone zostaną podczas tegorocznego AFF.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sundance Film Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy