Reklama

"Dżentelmeni" w kinach od 14 lutego

Guy Ritchie, twórca kultowych filmów "Przekręt" i "Porachunki", odpowiedzialny za reaktywację Sherlocka Holmesa, Króla Artura i Aladyna, wraca w gangsterskie rewiry. Jego najnowsza produkcja, "Dżentelmeni", trafi na ekrany polskich kin w piątek, 14 lutego.

Guy Ritchie, twórca kultowych filmów "Przekręt" i "Porachunki", odpowiedzialny za reaktywację Sherlocka Holmesa, Króla Artura i Aladyna, wraca w gangsterskie rewiry. Jego najnowsza produkcja, "Dżentelmeni", trafi na ekrany polskich kin w piątek, 14 lutego.
Matthew McConaughey w filmie "Dżentelmeni" /materiały prasowe

"Każdy z bohaterów, o których Guy opowiada w 'Dżentelmenach', jest wyrazisty, ma coś, co sprawia, że trudno o nim zapomnieć. Widz chce spędzać z nimi czas, nawet jeśli to bandziory. Nikt nie jest nudny" - mówi amerykański gwiazdor Matthew McConaughey, który wciela się w głównego bohatera filmu.

Londyński półświatek obiega plotka, że Mickey Pearson (Matthew McConaughey), Amerykanin, który zbudował tu narkotykowe imperium, chce się wycofać z rynku. Może nie służy mu klimat albo obawia się brexitu. Grunt, że rodowici brytyjscy bandyci węszą okazję do przejęcia jego biznesu. Sypią się oferty, groźby, pochlebstwa. Niektórzy próbują szantażu albo przekupstwa.

Reklama

Pearson jednak najwyraźniej nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. By mu w tym pomóc, niektórzy bardziej niecierpliwi sięgają po broń. A pewien cwany i dowcipny dziennikarz (Hugh Grant) szykuje przekręt, który może zmienić reguły gry. Pearson okazuje się jednak mistrzem gangsterskiej wolnej amerykanki. Zaczyna się bardzo kosztowna wojna. Ale dżentelmeni przecież nie rozmawiają o pieniądzach.

Ritchie wpadł na pomysł "Dżentelmenów" już prawie dziesięć lat temu, lecz wówczas próbował przenieść koncepcję próbującego wycofać się z narkotykowego życia mężczyzny w realia serialu telewizyjnego. Gdy plany te nie doszły do skutku, Brytyjczyk postanowił zmienić zamysł wyjściowy i skrócić go o kilka wątków, by zrealizować film kinowy.

"Zawsze chciałem przy okazji dobrego kina rozrywkowego przyglądać się różnym społecznym ekstremom w Wielkiej Brytanii oraz w Stanach Zjednoczonych" - opowiada Ritchie. "Przez lata moi bohaterowie dojrzeli i zaczęli poszukiwać luksusowych przyjemności, mimo że pozostali wciąż przestępcami i handlarzami narkotyków. Taki kontrast daje bardzo wiele możliwości".

"To twardziele gotowi na wszystko, zrozumieli jednak po latach, że chcieliby czegoś więcej od życia, że należy im się coś za tę całą przelaną na ulicach i w ciemnych zaułkach krew, pot oraz łzy" - kontynuuje twórca "Dżentelmenów".

"W tym filmie stoją na rozdrożu między dwoma skrajnie odmiennymi światami, uświadamiając sobie, że nie będą już mogli dłużej egzystować w obu z nich, ale z drugiej strony decyzja nie należy tylko do nich. Tytuł odnosi się do ich społecznych i konsumpcyjnych aspiracji oraz klasowych marzeń, ale prawda jest taka, że nie zobaczycie na ekranie zbyt wielu dżentelmenów" - wyjaśnia Ritchie.

Film "Dżentelmeni" od 14 lutego na ekranach polskich kin.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dżentelmeni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama