Reklama

Znów na tropie sensacji

Po 7 latach przerwy Bogusław Wołoszański powrócił z nowym programem historycznym.

"Tele Świat": Trochę pusto było w telewizji bez pana...

Bogusław Wołoszański: - Telewizja zawsze była dla mnie przygodą, ale chętnie do niej wracam. W zeszłym roku zrealizowałem kilka filmów dla TVP Historia, a teraz wracam z programem w Polsat Play.

Jakie są "Skarby III Rzeszy"?

- To wywoławcze hasło, za którym kryją się bardzo ciekawe miejsca np. takie, gdzie Werwolf, czyli niemiecka partyzantka, urządzała magazyny czy tajne spotkania. Pokazuję takie specjalne pomieszczenia w pałacu w Jedlince i kryptę, przy której wybudowano tajny kanał, gdzie gromadzono broń, zapasy i spotykano się z tzw. inkasentami. To oni zabierali pieniądze i kosztowności zrabowane na Dolnym Śląsku. Pokazuję też 'szczurzy szlak', czyli trasy, którymi SS-mani uciekali przed sprawiedliwością.

Reklama

- Staram się odtworzyć ten okrutny czas, który nastał po końcu II wojny światowej. To są historie często niezwykle wstrząsające, jak ta, kiedy 17 Niemców popełniło samobójstwo na wieść o tym, że Rosjanie weszli do ich miasta. Ale uważam, że warto je pokazywać.

Wydaje się, że to program robiony z dużym rozmachem.

- Mieliśmy jedną kamerę, znakomitego operatora i producenta. Kluczem do sukcesu jest profesjonalną ekipa, z którą dograłem się świetnie. A ze mną wcale nie jest łatwo pracować...

Dlaczego?

- Stawiam ogromne wymagania nie tylko sobie, ale też tym, którzy ze mną pracują. Uważnie dobieram współpracowników, bo to, co widać na ekranie, to efekt pracy całego zespołu ludzi. Przygotowując 'Skarby III Rzeszy' pracowaliśmy w bardzo ciężkich warunkach. Wchodziliśmy do dziur, tuneli, brodziliśmy po kostki w wodzie, a kręcąc jeden odcinek, przez kilka godzin musieliśmy stać w miejscu, gdzie nogi coraz bardziej zapadały się w czerwone błoto. Ten program to było wielkie wyzwanie. Tym bardziej cieszę się, że udało się zrealizować 99 proc. założonego planu.

A pan znajduje w telewizji coś dla siebie?

- Z reguły, kiedy włączam telewizor, najpierw przez sześćdziesiąt kanałów robię 'pstryk, pstryk, pstryk'. Widzę filmy, które oglądałem po 18 razy albo głupkowate programy, które mnie nudzą i na które szkoda mi czasu. Ale im dalej, tym ciekawiej. Zwykle przechodzę do programów, które pokazują historię i świat.

Skąd się w ogóle wzięła u pana taka ciekawość przeszłości?

- A cóż może być bardziej pasjonującego od odkrywania mechanizmów historii, poznawania ludzi, którzy ją tworzyli i docierania do miejsc, gdzie powstawał? Dla mnie to największa przygoda życia.

Rozmawiała Marta Drelich.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Teleświat
Dowiedz się więcej na temat: Tropic | nowy program
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy