Reklama

Zaczynał dwadzieścia lat temu...

Debiutował dwadzieścia lat temu, podobnie jak "Tele Tydzień". Trzykrotnie otrzymał Telekamerę dla najlepszego dziennikarza sportowego.

Co bardziej podnosi panu poziom adrenaliny: emocje komentatora sportowego czy poranna kawa?

Maciej Kurzajewski: - Proszę mi wierzyć, że sprawiają taką samą frajdę i satysfakcję. 'Kawa czy herbata?' to dwie godziny programu na żywo. To najlepsze, co może spotkać dziennikarza telewizyjnego. Z kolei transmisja wielkiego wydarzenia sportowego jest spełnieniem marzeń dziennikarza sportowego.

"Kawa czy herbata?" ma nową formułę. Pan został gospodarzem piątkowego wydania.

- Piątek jest doskonałym dniem na podsumowanie tygodnia, a jednocześnie zapowiedzią weekendowych wydarzeń, także bogatej oferty sportowej na antenie TVP.

Reklama

Czyli piątek z panem to sposób na aktywny weekend?

- Chciałbym, aby tak był postrzegany przez naszych widzów. To nie jest jednak tak, że piątkowa "Kawa czy herbata?" upływa tylko pod znakiem sportu. Chcemy rozmawiać przy śniadaniu o tematach ważkich i bieżących.

Woli pan kawę czy herbatę?

- Wodę mineralną i napoje izotoniczne. W tym roku będę obchodził dziesięciolecie swojej przygody z bieganiem. Mam takie marzenie, aby w roku moich czterdziestych urodzin przebiec siedem maratonów na siedmiu kontynentach.

W 1993 roku skończył pan dwadzieścia lat, a "Tele Tydzień" zadebiutował na rynku. Pamięta pan siebie jako dwudziestolatka?

- Doskonale pamiętam! Wygrałem wówczas konkurs na prezentera telewizyjnego, dołączyłem do kolegów z redakcji sportowej i zaczęła się moja przygoda z telewizją. To poniekąd również mój jubileusz 20-lecia. Niesamowity zbieg okoliczności.

Kolejny zbieg okoliczności to trzy Telekamery zdobywane przez pana rok po roku. I czwarta - Złota - dla najlepszego dziennikarza sportowego. To jak superpuchar!

- To naprawdę coś magicznego. Kiedy czasami sobie o tym pomyślę, to muszę się sam uszczypnąć, żeby w to uwierzyć.Telekamery dla mnie to poczucie ogromnego zobowiązania wobec widzów, by nie opuścić wysoko zawieszonej poprzeczki. Trudno wymarzyć sobie większe podziękowanie ze strony tych, dla których pracujemy, dla których robimy pogramy, jak właśnie zdobycie Telekamery, czyli nagrody, którą przyznają widzowie.

Rozmawiała Beata Banasiewicz.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy