Reklama

Wotum nieufności wobec Farfała

Związkowcy z telewizji publicznej podjęli w czwartek uchwałę o wotum nieufności wobec p.o. prezesa Piotra Farfała. Związek zawodowy pracowników twórczych w TVP SA "Wizja" zażądał odejścia Farfała, bo "jednoosobowo podejmuje on decyzje strategiczne dla spółki, które mogą być dla niej szkodliwe" - poinformowano na konferencji prasowej.

Uchwała nie ma żadnej mocy prawnej, wyraża jedynie opinię związkowców. Trafi do Rady Nadzorczej TVP, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Ministerstwa Skarbu.

Członkowie związku "Wizja", skupiającego ok. 500 osób, spotkali się w czwartek z nową Radą Nadzorczą, by rozmawiać o aktualnej sytuacji w spółce i zwolnieniach grupowych.

Jak poinformował rzecznik związku, Mariusz Jeliński, w poniedziałek pierwsi pracownicy dostali wymówienia. Według niego, na liście osób do zwolnienia znalazły się 382 nazwiska, a w środę związkowcy dostali drugą listę z 22 nazwiskami. "Olbrzymią grupę na tych listach stanowią pracownicy twórczy. Nie kwestionujemy konieczności redukcji zatrudnienia w TVP jako takiej. Problemem jest to, kogo się zwalnia" - podkreślił. "Telewizja za chwilę przestanie mieć możliwość produkowania swojego podstawowego programu" - mówił.

Reklama

Przewodnicząca związku "Wizja" Barbara Markowska mówiła, że Farfał kompletnie nie bierze pod uwagę głosu załogi. "Prosiliśmy o dokumenty, z których jasno wynikałaby konieczność zwolnień grupowych. Nie dostaliśmy wszystkich; wiemy dlaczego - bo pokazałyby ich bezsens" - mówiła. Podkreślała, że mimo podpisanego przez Farfała regulaminu zwolnień grupowych, nie bierze się w nich pod uwagę sytuacji rodzinnej pracowników.

"Zwolnienie dostał nasz kolega, który ma na utrzymaniu żonę i trojkę dzieci. Na liście jest Jurek Ernst, który został ranny w Iraku, kiedy zginął Waldemar Milewicz" - mówił Jeliński.

Zwolnienie dotyczy też Marii Wiernikowskiej. "Prowadziłam program, który przyciągał przed telewizory pół miliona widzów. Przedwczoraj zostałam wezwana do dyrektora, którego wcześniej nie znałam. Zostałam poinformowana przez jakiegoś pana w gabinecie dyrektora, że wszystko się wyjaśni, żebym przeczytała, co jest zapisane w mojej sprawie w jakichś papierach" - mówiła.

Pogotowie strajkowe w TVP trwa od 13 sierpnia. Zanim zacznie się ewentualny strajk, muszą zakończyć się negocjacje w ramach sporu zbiorowego pomiędzy protestującymi związkowcami a zarządem. Ponieważ nie udało się uzgodnić mediatorów - zarząd nie zgodził się na związkowych i zaproponował swoich, na których nie zgodzili się z kolei związkowcy - obie strony zwróciły się o wyznaczenie mediatorów do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Według związkowców decyzja w sprawie mediatorów ma zapaść w piątek. Jeśli tak się nie stanie, to - według Markowskiej - spór zbiorowy przestanie istnieć. "W tej sytuacji w poniedziałek podejmiemy decyzję o wejściu w nowy spór" - oświadczyła.

Jak powiedziała Markowska, sens sporu zbiorowego zakwestionował minister pracy i polityki społecznej. "Odwołaliśmy się od tego" - powiedziała. MPiPS poinformowało, że zakwestionowano sens sporu zbiorowego, bo zwolnienia grupowe, przeciwko którym występują związkowcy, nie podlegają pod przepisy dotyczące sporów zbiorowych. Ich odwołanie nie zostało jeszcze rozpatrzone.

"Cyfry są zatrważające. Nie ma w telewizji publicznej redukcji zatrudnienia, jest wymiana kadr" - mówił szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Witold Kołodziejski. Podkreślił, że Farfał nie powinien samodzielnie podejmować żadnych decyzji - we wszystkich powinien konsultować się z działającą od momentu wybrania pod koniec lipca radą nadzorczą.

Według jednego z członków nowej rady Bogusława Szwedo, jeszcze w tym miesiącu, na pierwszym posiedzeniu (Farfał wyznaczył je na 16 września) zostanie wybrany nowy zarząd TVP. "Mam nadzieję, że te decyzje, które w tej chwili zapadły, i które są szkodliwe dla spółki, uda się odwrócić" - mówił Szwedo.

Według Witolda Kołodziejskiego, rada mogłaby zebrać się przed 16 września, ale musieliby na to wyrazić zgodę wszyscy jej członkowie.

"Te nożyce między naszym terminem, który my byśmy sobie wyznaczyli, a terminem, który wyznaczył pan Farfał, już się tak zawęziły, że prawdopodobnie nie miałoby to sensu" - powiedział Szwedo pytany, dlaczego rada się nie zebrała wcześniej.

"Uważałem, że miałem prawo zwołać posiedzenie, ale bałem się, że ktoś uznałby to za zebranie nieformalne. Ponieważ obawiałem się, że każde nasze błędy proceduralne mogłyby być wykorzystane do obalenia naszych uchwał, miałem dylemat moralny" - mówił Szwedo.

Barbara Markowska apelowała do ministra skarbu i premiera, o zainteresowanie się losem TVP. "Nie mamy żadnej pomocy - nie może być tak, że wielkie przedsiębiorstwo państwowe zaczyna upadać, bo jednoosobowo zarządza nim człowiek, który kompletnie nie słucha głosów załogi" - oświadczyła.

Uchwała związkowców głosi m.in.: "Od lat jesteśmy świadkami i jednocześnie ofiarami permanentnego eksperymentowania na naszej firmie. Przez kolejne ekipy wywodzące się z różnych opcji politycznych nazywane jest to zawsze reformą bądź restrukturyzacją, a sprowadza się do zwalniania zawodowych fachowców i przyjmowaniu w to miejsce swoich ludzi. Boli nas bardzo, że z instytucji zaufania publicznego stała się polem przetargów politycznych".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: TVP SA | wizja | farfał | TVP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy