Reklama

Wojna Olejnik z prezydentem

Prezydent Lech Kaczyński po ostatnim swoim występie w programie "Kropka nad i" doprowadził poza wizją Monikę Olejnik do płaczu. TVN wysyłało już skargę do KRRiT.

Po programie w środę, 15 października, doszło do ostrego starcia między prezydentem a prowadzącą, która zakończyła się płaczem dziennikarki. Olejnik twierdzi, że prezydent miał do niej powiedzieć m.in. "znalazła się pani na mojej liście", "wykończę panią", "jeszcze pani pożałuje" i te cytaty znalazły się w skardze do KRRiT.

"Jesteśmy zbulwersowani, bo naszym zdaniem jest to wydarzenie bez precedensu" - mówił rzecznik TVN Karol Smoląg.

Co prawda już w piątek popołudniu, 17 października, prezydent dzwonił do dziennikarki i przeprosił za swoje zachowanie.

Reklama

W programie Olejnik poruszyła temat szczytu Unii Europejskiej. W czasie rozmowy prezydent zasugerował, że dziennikarka jest przychylna premierowi. Gdy Olejnik stwierdziła, że to on zgodził się na niekorzystny dla Polski pakiet klimatyczny, odpowiedział:

"Ja rozumiem, że reprezentuje pani określone interesy".

Dziennikarka zaczęła po programie wypytywać, co Kaczyński rozumie przez to określenie. Doszło do ostrej wymiany zdań.

Kancelaria Prezydenta twierdzi, że opis całego zdarzenia jest przejaskrawiony.

"To, co zostało powiedziane o starciu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z dziennikarką Moniką Olejnik po środowym programie Kropka nad i w TVN 24, jest grubą przesadą" - uważa szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.

Według niego rzeczywiście "doszło do niezbyt przyjemnej rozmowy po tym, jak na pytanie dotyczące Lecha Wałęsy pan prezydent powiedział, że wcześniej wielokrotnie i on, i jego brat byli obrażani przez Lecha Wałęsę i zapytał, czy można ich obrażać".

Zdaniem Kownackiego, "pani Monika Olejnik dała do zrozumienia, że brata pana prezydenta obrażać można, co go (prezydenta) po prostu zdenerwowało".

Wirtualnemedia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy