Reklama

Wojciech Zieliński jako gliniarz z ideałami

W pierwszym polskim serialu AXN "Zbrodnia" Wojciech Zieliński śledzi seryjnego mordercę, biega po wydmach i walczy z bezsennością. Czy rola komisarza Nowińskiego to jego trampolina do sukcesu?

"Zbrodnia" jest polską wersją szwedzkiego kryminału. Podobno scenariusz opowiada bardzo przewrotną historię. Czy to prawda?

Wojciech Zieliński: - Myślę, że na tym polega dobry kryminał, że pojawiają się w nim zmyłki i suspensy, aż do kulminacyjnej sceny, w której rozwiązana zostanie tajemnica. W tym wypadku sprawa dotyczy serii morderstw nad polskim morzem.

Grasz bardzo skomplikowaną psychologicznie postać. Czy możesz opowiedzieć o komisarzu Tomaszu Nowińskim?

- Każdy z nas ma jakieś rysy z przeszłości, jedni z dzieciństwa, inni na przykład z jakiegoś traumatycznego wypadku. Nasza osobowość jest zbudowana właśnie przez te trudne doświadczenia, przez to, co przeżyliśmy. Dotyczy to każdego, niezależnie czy jest policjantem, czy pracuje w biurze. Jeśli chodzi o Tomka, który jest mniej więcej w moim wieku, to myślę o nim jako idealiście, który chce porządkować świat i z literą prawa szeregować dobro i zło. Tyle tylko że przydarzyło mu się w przeszłości coś, co go ukształtowało psychicznie...

Reklama

...i z tego powodu cierpi teraz na bezsenność?

- No właśnie. Dlatego ma problemy nie tylko ze snem, ale i z życiem w ogóle.

Kiedyś w wywiadzie powiedziałeś, że czasami nie potrafisz powstrzymać wybuchów złości. Czy budując tę rolę, czerpałeś z tej cechy charakteru?

- Przy tej postaci ta eksplozja agresji nie była wcale potrzebna. Wraz z reżyserem (Gregiem Zglińskim - przyp. red.) szukaliśmy raczej opanowania, wyciszenia oraz cierpliwości. Takie właśnie cechy muszą mieć faceci, którzy wykonują ten zawód. Do tego powinni być profesjonalni oraz odważni.

Zdjęcia do serialu "Zbrodnia" powstawały na Półwyspie Helskim. Czy miałeś wolne chwile, żeby na przykład relaksować się na plaży?

- Nie było za bardzo na to czasu, ale jeśli zdarzała się wolna chwila, to oddawałem się refleksji, spoglądałem na wielki błękit i odpoczywałem. Powiedziałem producentce serialu, że aktorzy wcale nie są potrzebni na planie, bo wystarczyłyby te piękne pejzaże (śmiech).

Byłam na jednej z plaż, na której kręciliście zdjęcia i rzeczywiście robi wrażenie!

- Wiem, o której mówisz, jest wyjątkowo urokliwa, ma się poczucie, jakby się było pod inną szerokością geograficzną.

Co jeszcze znalazłeś na Helu, co cię w szczególny sposób zainteresowało?

- Miejsca związane z naszą historią, a zwłaszcza z drugą wojną światową. Na przykład kręciliśmy zdjęcia na terenie torpedowni. Dowiedziałem się też, że Zatoka Pucka i całe wybrzeże jest jednym z najbardziej naszpikowanych miejsc, jeśli chodzi o wraki statków. Bardzo ciekawa historia!

Jak myślisz, czy rola Tomka, dodajmy, że jest to główna rola męska w tym serialu, stanie się dla ciebie trampoliną do wielkiego sukcesu?

- Nigdy nie myślę o moich rolach jako przełomowych w karierze. Raczej odwrotnie - zastanawiam się, czy nie jest to moja ostatnia rola. Staram się ją zagrać jak najlepiej. Może dzięki temu bardziej się przykładam? Nie wiem. Po prostu płynę...

Rozmawiała Marzena Juraczko.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

TV14
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy