Reklama

W kawalerce pełnej gwiazd

Jest autorem internetowego talk-show "20 m2 Łukasza". Gości zaprasza do swojej kawalerki, a rozmowy z nimi nagrywa komórką. Teraz marzy o tym, żeby podbić telewizję, bo, jak sam mówi, nie pokazał jeszcze do końca na co go stać.

Twój program ma już rok, przez ten czas zaprosiłeś do siebie kilkadziesiąt gwiazd. Skąd wziął się pomysł?

Łukasz Jakóbiak: - Zawsze chciałem pracować w telewizji. Nikt nie chciał mnie przyjąć, a ja stawałem na głowie, robiłem różne rzeczy. Swoje 18-metrowe CV wysłałem do TVN, do dyr. Miszczaka. Za potwierdzeniem odbioru, żeby mieć pewność, że je dostał. Nie odezwał się. Żadna telewizja mnie nie chciała.

Każdy by się poddał, ale nie ty.

- Wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych. To był czas, kiedy przeprowadziłem się do kawalerki. Kupiłem materac i leżąc na nim pomyślałem: - Nie chcą mnie do telewizji, to sam się przyjmę. Zacząłem kombinować, czym mogę zastąpić studio, kamery. I nagle wiem: będę nagrywał w kawalerce, telefonem komórkowym!

Reklama

Nie bałeś się, że gwiazdy nie będą chciały przychodzić?

- Bałem się, ale pomyślałem: - Mnie się nie uda? Jak nie spróbuję, to się nie dowiem. W dwa tygodnie od wymyślenia koncepcji miałem już odcinek z Tomkiem Jacykowem. Puściłem go do sieci i wyszedłem z domu. Jechałem samochodem i nagle zacząłem dostawać SMS-y, maile i już wiedziałem, że chwyciło.

Łatwo jest zapraszać gości?

- Teraz jest zdecydowanie łatwiej, mogę podejść na bankiecie, poprosić o numer telefonu. Mam też długą listę osób, które same się zgłaszają.

Odmówiła ci tylko Marta Grycan?

- Nie tylko. Zawsze mówię, że mają do tego święte prawo. Są też takie osoby, które odmówiły, a teraz wróciły.

Kto?

- Justyna Steczkowska. Powiedziała: - Wiesz, nie chciałam do ciebie przyjść, ale potem pooglądałam twój program i pomyślałam, że jak się odezwiesz jeszcze raz, to się zgodzę. To było bardzo miłe.

Masz swojego gościa marzeń?

- Jak mam, to od razu do niego dzwonię (śmiech). Marzę, żeby gościć u siebie Prezydenta RP. Już go zaprosiłem. Gdyby się zgodził, byłoby to rewelacyjne i dla programu, i dla niego, bo pokazałby swój dystans i odwagę. Na mojej liście marzeń jest też Edyta Górniak, o którą często proszą ludzie. Teraz chcę zaprosić swojego widza, żebyśmy porozmawiali o życiu.

Co sprawia, że twoi goście są tacy szczerzy?

- Ja lubię ludzi. Lubię z nimi rozmawiać, dlatego jest mi tak łatwo podczas wywiadów. Zapraszając ich do swojego programu, chcę poznać ich historie i poglądy, nigdy nie wyciągam sensacyjnych informacji i nie chcę nikogo skompromitować.

A co uważasz za swój największy sukces?

- Nominację do Wiktorów, bo jestem z internetu, a nie z telewizji. I wiele rozmów, które przeprowadziłem: np. z Krystyną Koftą, Hanną Bakułą...

Jaki masz plan na przyszłość?

- Nie zamierzam rezygnować z programu, chciałbym zacząć wykorzystywać go do promowania młodych talentów, takich jak Mela Koteluk. Ale chcę też pracować w telewizji i w radiu. Ktoś mi powiedział niedawno, że mam radiowy głos (śmiech).

- W radiu chciałbym rozmawiać z gwiazdami, a w telewizji robić show. Pokazywać, że nie ma rzeczy niemożliwych. Myślę o tym, żeby widzowie stawiali gwiazdom wyzwania. Wiem, że jak wejdę do telewizji, to nikt się nie zawiedzie. Startuję też wykładami motywującymi '20 wykładów Łukasza', na terenie całej Polski.

I naprawdę mieszkasz w tej kawalerce?

- Naprawdę! Program 'Uwaga!' to sprawdzał, nawet zajrzeli mi do lodówki. Ale jeśli nie wierzysz, to spytaj firmę, która dowozi mi jedzenie, dokąd dostarcza rano przesyłkę.

Rozmawiała Kasia Madey.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy