Reklama

Trudna sztuka oceniania

Stres jest też po naszej stronie. Mamy dwie minuty na wypowiedź, a słów nie da się cofnąć - mówi Małgorzata Foremniak. Aktorka zdradza też, co sprawiło, że w "Mam talent!" śmieje się częściej, niż wcześniej.

Kto ostatnio zrobił na pani największe wrażenie?

Małgorzata Foremniak: - Jest bardzo dużo takich wykonawców. Mam swoich faworytów. Ale czy będą równie świetni teraz, jak na castingach? Program na żywo rządzi się innymi prawami. Dochodzą silniejsze emocje, stres, adrenalina, trema...

To już szósta edycja programu. Czy ludzie, którzy się zgłaszali, znając już program i oczekiwania jurorów, byli lepiej przygotowani, niż to bywało na początku?

- Nie, jest podobnie. Mamy profesjonalistów i amatorów. Mamy też takich, którzy chcą zmierzyć się ze sobą i przeżyć przygodę. Są oczywiście też tzw. kosmici. Widzowie uwielbiają ich, ja zresztą też (uśmiech).

Reklama

Mimo to - nie nudzi się pani rola jurora?

- Nie. Różnorodność uczestników i ich talentów sprawia, że to widowisko wciąż jest nieprzewidywalne. Poza tym cudownie pracuje się w takim zestawie jurorskim. Znakomicie bawimy się ze sobą, z uczestnikami, i z publicznością.

To prawda - śmiejecie się i żartujecie w tej edycji, jak nigdy dotąd!

- Przyjście Agustina Egurroli, jego energia i poczucie humoru spowodowało 'jurorską chemię'. Już od pierwszych castingów w Katowicach, wiedzieliśmy, że będzie się nam wspaniale razem pracować. Choć Agustin przyznał, że jurorowanie w tym programie nie jest łatwe, przy takiej różnorodności wykonawców i talentów.

A jak pani to przychodzi?

- Dla mnie to też trudne. Najgorzej jest, kiedy ktoś ma pasję, ale nie idzie to w parze z jakością wykonania. Trzeba powiedzieć mu to w taki sposób, by nie rezygnował z marzeń, ale poszukał dojścia do nich inną drogą. Nie można tej osoby zamknąć. Jako aktorka doskonale wiem, jaki to stres, pokazywać światu, co w duszy gra, i być wystawionym na jego ocenę.

W takim razie to dość ryzykowne - robić sobie żarty podczas oceny występów.

- Jest w tym cienka granica - zabawnie jest wtedy, jeśli bawią się przy tym dwie strony. Dlatego zawsze staramy się, by dobrze wyważyć słowa, aby uczestnik wyciągnął właściwe wnioski.

Jakie są pani dalsze plany zawodowe? Gdzie jeszcze panią zobaczymy?

- Jestem po zdjęciach do filmu Marcina Koszałki 'Czerwony pająk'. Premiera w przyszłym roku. Pracuję w Teatrze 6.piętro, a także jeżdżę z przedstawieniem 'Jabłko'. Zostałam ambasadorką 'Kwiatu kobiecości', Organizacji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy. Poznałam wspaniałe kobiety, chcę się do nich przyłączyć. To dla mnie ważne i cenne. Chciałabym, jak najpełniej i najbardziej wartościowo przeżyć moje życie.

Rozmawiała Anna Janiak.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: ocenianie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy