Reklama

To będzie bardzo dobra rzecz

Telewizja TVN zdecydowała się na realizację polskiej wersji hitu "Everybody loves Raymond" ("Wszyscy kochają Romana"). Główną postać w serialu zagrał Bartosz Kasprzykowski, który opowiada o swojej nowej roli.

Jaki jest Roman w polskiej wersji serialu?

Bartosz Kasprzykowski: - Polski Roman jest inny niż ten amerykański, ponieważ ja jestem inny niż Ray. Od samego początku staraliśmy się z reżyserem 'ugrać' Romana we mnie. Bazowaliśmy na improwizacji. Nie kopiowaliśmy oryginału. Mam nadzieję, że to uczyni serial atrakcyjnym także dla widzów, którzy dobrze znają pierwowzór.

Oglądał pan wcześniej "Everybody loves Raymond" czy nadrobił pan zaległości przed zdjęciami do polskiej wersji?

- Zazwyczaj nie mam czasu na to, żeby oglądać regularnie jakiś serial. Natomiast zdarzało się, że trafiałem przypadkowo na odcinki tego sitcomu i wiedziałem, o czym jest mowa, kiedy zaczęliśmy castingi do tej produkcji. Potem zacząłem przyglądać się temu bliżej, a po przeczytaniu scenariusza stwierdziłem, że to będzie naprawdę bardzo dobra rzecz.

Reklama

Bawi pana ten humor?

- Oczywiście. Granie w sitcomie jest trudne. Żeby wszystko zadziałało tak, jak powinno, trzeba bardzo dokładnie pracować. W Polsce mamy małe tradycje robienia takich produkcji i reżyser Jurek Bogajewicz jest bezcennym wsparciem, ponieważ już nieraz robił takie rzeczy.

W polskiej wersji serialu znalazła się oryginalna obsada. Matkę Romana gra wspaniała Anna Seniuk, a brata Romana kreuje raper Tede... Jak wygląda praca na planie?

- Pani Ania i Tede grają matkę oraz syna i mieli wiele wspólnych scen. Od samego początku nawiązała się między nimi sympatia. Tede przyniósł na plan bardzo dużo zapału. Podchodził do tego, jak do spełnienia dziecięcych marzeń. Ta energia udzielała się wszystkim.

"Everybody loves Raymonds" to klasyk sitcomu. Czuł pan presję?

- Nigdy nie podchodzę do pracy z obciążeniem. Najważniejsza w pracy jest treść - to, nad czym się pracuje. Dlatego nie odczuwałem presji. Wszystko okaże się po premierze. Wtedy zobaczymy, jak to wszystko działa. Jeszcze nie wiem, jaki to może mieć ciężar.

Ale myśli pan, że się udało?

- Tak. Zobaczyłem już pierwszy odcinek i mimo tego, że do pracy podchodzę krytycznie, to myślę, że nie jest źle. Tak naprawdę będę wiedział, czy się udało, kiedy moi bliscy powiedzą, co o tym myślą. Zobaczymy jak to będzie.

Z Bartoszem Kasprzykowskim rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana polskiej telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Bartłomiej Kasprzykowski | dobro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy