Reklama

Telewizyjne reklamy zabijają filmy

Przestańcie przerywać filmy reklamami - to kolejny apel filmowców w sprawie uwolnienia od reklamowych spotów filmowych dzieł emitowanych przez prywatnych nadawców.

"To niedorzeczność" - brzmi odpowiedź telewizji, więc środowiska twórcze szukają pomocy w rządzie i w Brukseli - podała "Rzeczpospolita".

W piątek, 10 listopada, kwadrans po godz. 20 TVN rozpoczęła emisję trzeciej części przeboju kinowego "Władca pierścieni". Film, który w kinach trwa 3 godziny 13 minut, w telewizji zakończył się po 4 godzinach i niecałych 3 minutach.

W tym czasie przerywano go pięć razy. W blokach reklamowych, przetykanych billboardami sponsorskimi i zwiastunami programów, widzowie zobaczyli tego wieczoru148 reklam. Kilka dni wcześniej w paśmie " Mega Hit" Polsat pokazał film " Rollerball". Trwał 2 godziny 10 minut (w kinie 94 minuty) - wyemitowano 90 reklam, wylicza w swoim artykule "Rzeczpospolita".

Reklama

Według "Rzeczpospolitej" w ten sposób filmy szatkowane są każdego wieczoru. Według szacunków Cezarego Gadomskiego z Media Direction OMD z reklam w środku filmów Polsat czerpie prawie jedną trzecią przychodów, TVN -20 proc., a TVN Siedem nawet 40 proc.

Polskie środowisko filmowe powiedziało: dość. Dlatego 14 związków twórczych, ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich na czele, rozesłało pisma protestacyjne do swoich członków (w przypadku SFP to około 1,2 tys. osób). Ci mają je podpisać i przesłać na ręce marszałka Sejmu Marka Jurka. Filmowcy domagają się zakazu przerywania filmów reklamami, bo to według nich "barbarzyństwo".

"To zabieg tak samo haniebny, jak byłoby nim przerwanie reklamą seansu filmowego, a także symfonii w trakcie koncertu" - napisali w proteście. Autorzy dodają, że proceder "gwałci brutalnie prawo autorskie i jest dowodem pogardy dla widza".

Jerzy Płażewski, krytyk filmowy, który koordynuje protest w imieniu stowarzyszeń, również nie kryje wzburzenia.

"To barbarzyński obyczaj. Jedynym jego sprawcą są pieniądze. Dowiedźmy, że nie wszystko mogą" - przekonuje. I zaznacza, że postulaty filmowców popiera szefowa KRRiT Elżbieta Kruk.

"Zgadzam się z nimi, ale nie widzę sposobu, by zmienić obecną sytuację. Po pierwsze, na przerywanie filmów zezwalają przepisy polskie i europejskie. Po drugie, wiadomo, jak wielka część przychodów telewizji pochodzi właśnie z tych reklam i jaki sprzeciw rodziłby ewentualny zakaz" - powiedziała Kruk.

Także zdaniem medioznawcy prof. Macieja Mrozowskiego apel filmowców jest "szlachetny, ale mało realny".

Wirtualnemedia.pl
Dowiedz się więcej na temat: zabijanie | film | TVN SA | reklamy | filmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy