Reklama

Nie boi się Kingi Rusin

Bartosz Węglarczyk, nowy współprowadzący "Dzień dobry TVN", nie obawia się rywalizacji z Kingą Rusin. Ma też własny pomysł na siebie w roli telewizyjnego gospodarza.

W wywiadzie na łamach "Gazety Telewizyjnej" Bartosz Węglarczyk opowiadał o swoich oczekiwaniach, związanych z nową rolą prowadzącego program poranny stacji TVN.

Jako doświadczony dziennikarz - był korespondentem "Gazety Wyborczej" w Moskwie, Waszyngtonie i Brukseli - nie ma zamiaru wstydzić się za poziom dyskusji w "Dzień dobry TVN".

"Kiedy będzie rozmowa o tym, jak zachować opaleniznę to albo to wyśmieję, albo potraktuję jako dowcipną rozmowę, albo wymyślę jakiś inny sposób, żeby się nie wstydzić udziału w tej rozmowie" - zapewnił dziennikarz.

Reklama

Wzorem dla niego jest w tym przypadku Wojciech Mann, z którym w radiowej Trójce prowadził poranne rozmowy. Jak sam mówi o swoim mentorze: "Wojciechowi Mannowi można zadać dowolny temat i potrafi on na ten temat rozmawiać na poziomie".

Nie obawia się też o atmosferę w studio, gdyż nie wierzy plotkom o trudnym charakterze Kingi Rusin.

"Kinga jest bardzo profesjonalna i bardzo poważnie podchodzi do swojego zawodu. Ja też. Robiliśmy próby kamerowe i nie było żadnego kłopotu" - uspokaja Węglarczyk.

Dlaczego jednak zgodził się na współprowadzenie porannego programu, skoro przyjdzie mu kluczyć w natłoku tematów "lekkich, łatwych i przyjemnych", które niekoniecznie leżą w sferze jego głównych zainteresowań? Złośliwi twierdzą, że wynika to z Węglarczyka "parcia na szkło".

"Mam parcie na szkło. Ale nie mam problemu, żeby się do tego przyznać. Nie bardzo rozumiem, co jest w tym złego. A parcie dziennikarza na napisanie czołówki gazety jest dobre czy złe?" - odpowiedział spytany o to dziennikarz.

Bartosz Węglarczyk jest spokojny o poziom rozmów w programie, będzie miał wpływ na dobór tematów, a także wie, że w lżejszej tematyce znajdzie się dla niego miejsce.

"Powiedzmy sobie szczerze: analiza konfliktu gruzińskiego nie leży w zainteresowaniach Dzień Dobry TVN, ale nowa gra komputerowa, płyta lub film - absolutnie tak" - mówił.

Gazeta Wyborcza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy