Reklama

Mężczyźni się nie wstydzą!

- W tym programie od początku skupiliśmy się na rozmowach o miłości, uczuciach i relacjach między ludźmi, którzy są sobie bliscy - mówi prowadząca Katarzyna Montgomery, prowadząca program "Mała Czarna".

Od pięciu lat prowadzi pani w telewizyjnej Czwórce "Małą Czarną". Jak podsumowałaby pani ten czas? Warto było angażować się w ten program?

- To niezwykle cenne doświadczenie, zarówno dziennikarskie jak i osobiste. Praca przy tym programie daje mi ogromną satysfakcję, gdyż mówimy w nim o sprawach ważnych, czasem trudnych, ale co istotne, zawsze z lekkim uśmiechem. Dzięki "Małej Czarnej" byłam też nominowana do Wiktora 2011 w kategorii osobowość telewizyjna, a to jednak daje poczucie sukcesu.

Dużo czasu spędza pani nad przygotowaniami do programu?

Reklama

- Spotykamy się w gronie redakcyjno-producenckim, zbieramy pomysły od współprowadzących, ustalamy z kim, i o czym warto porozmawiać. Potem tę listę realizuje nasz niezastąpiony wydawca Małgosia Dźwierżyńska i kiedy jestem już pewna, że zaproszony gość potwierdził przybycie, siadam nad swoim szkieletem scenariusza. Bardzo tłustym szkieletem, bo z doświadczenia wiem, że rozmowa może być wielowątkowa i żeby nie wypaść z toru jako prowadząca, muszę być przygotowana na każdą okoliczność. Wykorzystuję domowe archiwum wycinków, książki psychologiczne, forum programu i inne fora internetowe oraz reżysera Tomka Dąbrowskiego, który jest moim sparingpartnerem. Konfrontuję z nim męskie spojrzenie na omawiane problemy.

Jakie tematy poruszane na antenie są pani szczególnie bliskie?

- W "Małej Czarnej" od początku skupialiśmy się na rozmowach o miłości, uczuciach, relacjach z bliskimi, na rozwoju osobistym. Tego nikt nas nie uczy na co dzień, a przecież ta część naszego życia ma ogromny wpływ na jego jakość. W rozmowach z zaproszonymi gośćmi i ekspertami uczymy się, w jaki sposób rozpoznawać problemy czy budować relacje z partnerem, dziećmi, rodziną, przyjaciółmi. Dyskusje dotyczące związków są zawsze gorącymi tematami i wzbudzają najwięcej emocji, także u mnie. Kiedy mówimy o zdradzie, rozstaniu, czy jakości związku, każda z nas dzieli się swoimi doświadczeniami, obawami i przemyśleniami.

Czy przez te lata coś szczególnego zapadło pani w pamięć? Jakiś rozmówca, a może temat rozmowy?

- Tak. Choćby rozmowa z Anną Nowak-Ibisz o tym, jak wychowywała się bez mamy i jak ogromny wpływ miało to na jej całe dorosłe życie oraz relacje z mężczyznami. Niezwykle trudno było jej o tym mówić, a ja nie mogłam powstrzymać łez. Wiele kobiet mówiło mi później, że zupełnie inaczej spojrzało na swoje relacje z matką. Kasia Nosowska z kolei w trakcie rozmowy uświadomiła sobie, co było prawdziwą przyczyną kryzysu w jej związku.

Szczere rozmowy to główna wizytówka "Małej Czarnej"?

- Nie tylko. Naszym podstawowym wyróżnikiem jest fakt, że mężczyźni nie wstydzą się być naszą widownią. Mam swoją teorię na ten temat. Oni po prostu na spokojnie przed telewizorem mogą dowiedzieć się, o co nam naprawdę chodzi, kiedy znienacka, z powodu jakiejś błahostki, wykrzykujemy sakramentalne oskarżenie: "bo ty już mnie chyba nie kochasz!".

A nie chodzi pani po głowie myśl, aby wśród współprowadzących pojawił się wreszcie mężczyzna? W końcu męski głos w damskich sprawach może wnieść wiele nowego do programu.

- Z wielką przyjemnością gościmy mężczyzn w naszym programie. Myślę, że z wzajemnością, bo okazuje się, że nie boją się nas odwiedzać. Powiem więcej. Już wkrótce widzowie dowiedzą się, który z nich zagości w "Małej Czarnej" na stałe.

Rozmawiał Artur Krasicki

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: program | Katarzyna Montgomery | Mała Czarna | TV 4
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy