Reklama

Katarzyna Sokołowska: Moda to sprzedaż marzeń

"Moja praca jest spełnieniem moich marzeń" - przekonuje Katarzyna Sokołowska, która opowiada o nowym sezonie programu "Top Model".

Co nowego w nowym "Top Model"? Wiemy już, że do boju stają modele...

Katarzyna Sokołowska: - Po pierwsze, każda edycja jest zupełnie inna. Przez zestaw ludzi, którzy biorą w niej udział - ich temperamenty, charaktery i to, co faktycznie niosą za sobą. To powoduje, że te edycje są różne, niezależnie od tego, czy tam są dziewczyny, czy chłopcy. Oczywiście, że ten aspekt męski wzbudza emocje, bo dzięki temu rywalizacja jest jeszcze bardziej intrygująca. Nawet kiedy w początkowym momencie oni niezbyt poważnie traktują tę rywalizację, pod koniec programu uświadamiają sobie, że wygra tylko jedna osoba. Czy to będzie modelka czy model - nie wiemy. Ostatni wybór przecież i tak należy do telewidzów. I to nie jest już kwestia predyspozycji zawodowych, raczej bycia ulubieńcem.

Reklama

Gdzie jest większa rywalizacja?

- Tak naprawdę to płeć jest najmniej istotna. Oni wszyscy walczą o pierwsze miejsce. Może tylko na początku było tak, że to dziewczyny były dla siebie większą konkurencją... Poza tym mają te same zadania, te same sesje, takie same pokazy i wyzwania. Zmagają się z tymi samymi emocjami. Widzą tak naprawdę, że to jest zawód niezależny od płci.

Czy wśród jurorów można już zaobserwować pewne typy, co do tego, która płeć wygra?

- Myślę, że nie. Musimy doprowadzić do finału pewną grupę, z której każda z osób będzie mogła potencjalnie wygrać. I naszą rolą jest doprowadzenie takich ludzi, którzy naprawdę mają szansę coś zrobić, mają świetne charaktery, są gotowi, robią postępy i na wybiegu oraz na sesjach sobie radzą. I tak naprawdę potem wszystko będzie zależało już tylko od nich. To jest doprowadzenie do pewnego etapu i danie im tej możliwości.

Na wybiegach częściej możemy zobaczyć dziewczyny. Czy model ma szansę na sukces w Polsce?

- Męskie pokazy cieszą się ogromnym powodzeniem i to jest taki sam zawód jak zawód modelki. Różni się płcią, ale wymagania są te same. Trzeba mieć ten sam zespół cech - i warunki fizyczne, i charyzmę, która powoduje, że jest się zapamiętanym. Mężczyzn w świecie mody jest mniej tylko z racji tego, że mniej projektantów szyje dla facetów. Co tu się działo na castingach? Nie do wyobrażenia, jaka była męska frekwencja! Faceci tak samo marzą o tym zawodzie jak kobiety.

Czym się pani inspiruje, przygotowując pokaz?

- Punktem wyjścia jest kolekcja i pokaz projektanta, od tego się wszystko bierze. To jest jego pokaz - nie mój. A składa się na niego wiele czynników - emocje, tempo, miejsce, scenografia, muzyka i dobór modelek z projektantem. W tym wszystkim biorę udział, bo na tym polega moja praca. Te wszystkie elementy powodują, że pokaz wygląda tak, a nie inaczej. To jest bardzo złożony proces, który mnie kręci i który wybrałam w życiu. Każdy pokaz jest dla mnie innym wyzwaniem. Moda to jest sprzedaż marzeń. Tak naprawdę wszystko w modzie już było. Dalej to jest już tylko pewna interpretacja.

Pani marzenie zawodowe?

- Moja praca jest spełnieniem moich marzeń. Kocham to, co robię. Wybrałam ten zawód wiele lat temu, kiedy jeszcze nikt o nim nie słyszał. Tak to sobie wymyśliłam, dużo ryzykowałam i nie wiedziałam, jak to się potoczy. Przez wiele lat pracowałam jakby "w cieniu", dopiero potem przyszła telewizja. I świat mody poniekąd został odczarowany.

Rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama