Reklama

Dorota Gardias zmieniła się na wiosnę

Jej partner twierdzi, że Dorota Gardias jest stworzona do krótkich fryzur. My jako pierwsi mieliśmy okazję obserwować zmianę jej wizerunku i zobaczyć, jak wygląda w długich włosach.

Po dłuższej przerwie spowodowanej ciążą i macierzyństwem na dobre wróciła pani do pracy. Obyło się bez emocji?

Dorota Gardias: - Pierwszy występ na żywo był dramatyczny! Pojawił się stres i trema, nad którymi trudno było mi zapanować. Miałam wrażenie, że po raz pierwszy robię wejście pogodowe na żywo. Na szczęście już przy kolejnym dyżurze w "Dzień Dobry TVN" znowu poczułam się jak ryba w wodzie. Szybko wróciłam do formy!

A emocje związanie z rozstaniem z córeczką?

- To dla mnie duże przeżycie. Ani ja, ani mój partner nie możemy liczyć na pomoc naszych rodziców, gdyż nadal są aktywni zawodowo. Zatrudniliśmy więc nianię. Muszę jednak przyznać, że gdy idę do pracy, bardzo za córeczką tęsknię. Boję się, że nie będę miała dla Hani tyle czasu, co wcześniej, dlatego chcę z nią spędzać każdą wolną chwilę. Czasem, między zajęciami, jadę do domu dosłownie na 5 minut, żeby ją przytulić. Obie tego potrzebujemy!

Reklama

Czy wybór niani był trudny?

- Nie robiłam żadnego castingu, co podobno jest teraz takie modne. Z polecenia trafiłam na wspaniałą osobę. Dzieci, którymi się wcześniej opiekowała, kochają ją jak kogoś z rodziny, a to była dla mnie najlepsza rekomendacja.

W swojej pracy często pani podróżuje. Jak zamierza pani połączyć wyjazdy służbowe z macierzyństwem?

- Na razie raczej nie będę wyjeżdżała, bo Hania jest za mała. Ale przyjdzie taki czas, że będę ją zabierała, tym bardziej, że jeździmy w ciekawe miejsca. Omenaa Mensah ma starszą córkę i często zabiera ją ze sobą. Tymczasem będę pracowała stacjonarnie. Ale raz na jakiś czas, jeśli będzie taka potrzeba, to oczywiście mogę się poświęcić, bo Piotr i niania na pewno sobie poradzą.

Ile czasu spędza pani codziennie w pracy?

- To zależy od sytuacji. Pracuję w zespole, więc zdarza się, że trzeba pomóc, bo ktoś się rozchorował albo ma nagły wyjazd. Więc czasem mam "Dzień Dobry TVN" do 11:00, a potem od 14:00 zaczynam dyżur w TVN24 i pracuję do godziny 23:00.

Często zmienia pani wizerunek. Na okładce "Tele Tygodnia" możemy zobaczyć panią w pięknych, długich włosach.

- Gdy zaczynałam pracę w TVN, miałam długie włosy, potem je ścięłam na krótko i strasznie za tymi długimi włosami tęskniłam. Przed zmianą fryzury pomyślałam sobie, że fajnie będzie, gdy trochę zmienię wizerunek. Chyba jest OK, bo spotykam się z pozytywnymi opiniami. Lubię korzystać z takich możliwości, jakie dają nowoczesne kliniki włosów. Dzięki nim na jeden dzień, albo nawet na kilka godzin, mogę mieć zupełnie inną fryzurę.

Pani mężczyzna woli panią w długich włosach?

- Twierdzi, że jestem stworzona do krótkich fryzur. Poznał mnie, gdy miałam krótkie włosy, ale długie też robią na nim wrażenie!

Od kilku miesięcy prowadzi pani swojego bloga. O czym najchętniej pani pisze?

- Piszę o tym, co mnie inspiruje - o pracy, życiu, macierzyństwie, a także o sprawach, którymi się interesuję. Na przykład wkrótce napiszę o... perfumach. Przyznam, że czasami piszę nawet o tym, co mnie denerwuje... Nie wymyślam tematów, one po prostu do mnie same przychodzą.

Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: jak wygląda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy