"Godzilla i Kong: Nowe Imperium": Spektakularne sceny! Fenomenalna ekranowa rozwałka

Kadr z filmu "Godzilla i King: Nowe imperium" /materiały prasowe

Fani MonsterVerse, firmowanego przez Legendary Entertainment, powinni być zadowoleni, a nawet rozradowani. Oto wkracza na ekrany już piąta odsłona, zapoczątkowanej w roku 2014, franczyzy i jest to iście ekscytujące otwarcie. Co prawda po klimacie "Godzilli" Garetha Edwardsa niewiele już zostało, ale Adam Wingard po raz kolejny udowadnia, że dobrze wie, o co w całym tym szaleństwie chodzi i jak się za ten monstrualny folwark zabrać. Tak oto "Godzilla i Kong: Nowe Imperium" dumnie, intensywnie i brawurowo serwują niemal dwugodzinną rozkoszną bonanzę z tytułowymi tytanami na pierwszym planie. I dzisiaj, drugi film podpisany przez Wingarda, ponownie pokazuje, że w tego typu przedsięwzięciach to ponad 90-metrowe monstra pozostają niekwestionowanymi gwiazdami oraz głównymi bohaterami tych historii. W przeciwieństwie do wszędobylskiego homo sapiens.

  • Akcja filmu "Godzilla i Kong: Nowe Imperium" rozgrywa się niedługo po wielkiej walce pomiędzy Godzillą i King Kongiem, którą mogliśmy obserwować w finale produkcji "Godzilla vs. Kong". Jednak tym razem potwory będą musiały połączyć siły, by móc zmierzyć się z ukrytym złem, które zagraża zarówno istnieniu potworów, jak i ludzkości. Dowiemy się więcej o Tytanach i ich pochodzeniu, a także odkryjemy tajemnice Wyspy Czaszki.
  • Film można oglądać na ekranach polskich kin od 28 marca.

"Godzilla i Kong: Nowe Imperium". Na pewno zawodu nie będzie!

Jak wiadomo z poprzedniego filmu, Godzilla - Król Potworów i Kong - Król Wyspy Czaszki za specjalnie się nie lubią, co najwyżej w pewnych szczególnych okolicznościach tolerują. Kiedy jednak trzeba potrafią łapa w łapę stanąć do walki z przeważającym technologicznie wrogiem (Mechagodzilla), a potem rozejść się, nie wadząc sobie wzajemnie. Harmonia w świecie jest zachowana, na ile takowa jest możliwa w rzeczywistości, w której obok ludzi żyją też gigantyczne stworzenia, zwane potocznie tytanami. Ale obok naszego świata, a dokładnie pod nim, znajduje się inne środowisko znane z poprzedniego obrazu w reżyserii Adama Wingarda, którym jest Pusta Ziemia. Ta okazuje się być naturalnym domem wielkiego Konga, który na Wyspie Czaszki jedynie rezydował, nie do końca świadomy, że taka alternatywa jak Pusta Ziemia w ogóle istnieje.

Ci, którzy widzieli "Godzillę vs. Kong" wiedzą, jak ta struktura wygląda. Tym razem nasz wielki goryl już trochę się zadomowił w nowym miejscu, cierpi jednak na brak towarzystwa mu podobnych. Nie to, żeby dookoła brakowało różnego rodzaju paskudztw czy innych stworzeń. Na tych zawsze można liczyć. Rzecz w tym, żeby pojawił się ktoś do Konga podobny, najlepiej z tej samej rasy i gatunku.

Tymczasem na górze, czyli dobrze nam znanej ziemskiej powierzchni, Godzilla robi to, co mu przeznaczone, czyli utrzymuje ład i porządek między tytanami, a w konsekwencji też dla dobra ludzkości. To nic, że przy okazji zdemoluje jedno miasto czy dwa. Można też założyć, że nie odbywa się to bez ofiar w ludziach. Ważne jest przede wszystkim to, że monstra się po świecie nie panoszą i każdy swoje miejsce w szeregu zna. A jednak coś się zmienia. Król Potworów staje się niespokojny, sam prowokuje starcie z innymi tytanami. Dokładni jednym, ale istotnym.

Na dole u Konga, rzeczy też przybierają nieoczekiwany obrót. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby domyślić się, że to co na dole ma też wpływ na to, co na górze. Jedno z drugim się wiąże i prędzej czy później musi dojść do jakiejś kumulacji zdarzeń. Pewnikiem wybuchowej, gwałtownej, w oparach niezłej demolki. I w tej kwestii na pewno zawodu nie będzie.

Tyle w kontekście streszczenia fabuły. Drogi Czytelniku, musisz zrozumieć, że choć to tylko i aż MonsterVerse, a sam blockbuster rządzi się raczej sprawdzonymi schematami i drogami, to nawet tutaj dobrze jest tych kilka wątków eksplorować samemu. Wszystko dla dobrej, beztroskiej, koniec końców, po prostu pysznej zabawy. A to dlatego, że "Godzilla i Kong: Nowe Imperium" to nic innego jak fenomenalna ekranowa rozwałka, ku uciesze miłośników takiego kina, których przecież nie brakuje. Sam lubię, to wiem.

Reżyser daje potworom poszaleć, a wyobraźni mu nie brakuje

Wingard stawia na potwory, daje im poszaleć, a wyobraźni mu w tym wszystkim bynajmniej nie brakuje. Ten, chwilami wręcz oszałamiający, spektakl potrafi porządnie wcisnąć w fotel i zachwycić. A jednocześnie ten filmowiec pasjonat zgrabnie to też układa fabularnie. Nie kombinuje, nie przedłuża, a klocki same się składają. Przy tym "ludzka" obsada przede wszystkim służy nadaniu opowieści lekko komediowego charakteru, a główna oś dramaturgiczna rozgrywa się już między tytanami. Z czego centralną postacią jest przede wszystkim Kong.

Lubię Godzillę - robi wrażenie. Ale Kong to jednak z rodziny naczelnych się wywodzi i widać, że u niego kwestie intelektu, emocji i zwyczajnie rozumu są na innymi poziomie, więc jak budować emocjonalną historię z bohaterem, który musi te uczucia na ekranie pokazać, to lepiej, żeby była to przerośnięta małpa niż zwalisty jaszczur. I trzeba przyznać, że Kong ze swojej roli wychodzi obronną ręką, pozostając bezdyskusyjną gwiazdą tego porywającego widowiska. To klasyczny solidny twardziel z sercem na dłoni, a zatem, jak mu nie kibicować? Do tego trafia na naprawdę nieźle pokiereszowanego pod kopułą bad guy'a, a co za tym idzie: Do boju Królu, gra o tron może mieć tylko jednego zwycięzcę!

Trudno pisać recenzję o takich produkcjach na poważnie, bo i film do poważnych nie należy, co nie znaczy, że jest zły a priori. Nie jest zły, nawet jeśli bazuje na utartych wytycznych, ogranych wzorcach. "Godzilla i Kong: Nowe Imperium" jest dobrze skrojoną, zrealizowaną i przemyślaną opowieścią w swoim gatunku. A to oznacza, że wiedząc na co się idzie do kina, właśnie to się dostaje, stąd satysfakcja gwarantowana. W historii o tytanach ma kipieć. Ma być moc, tempo i dynamika. Oraz krzta nienachalnego humoru. To musi być spektakl z mocnym uderzeniem. Jak te elementy się zgrają, to jest bardzo dobrze. Jak te, wydawałoby się proste wyznaczniki nie zadziałają, dobrze nie jest. A w tym przypadku zdecydowanie jest lepiej niż dobrze. Minus? Niecałe dwie godziny to stanowczo za krótko, poproszę o więcej... Poza tym to naprawdę dzika przyjemność i smakowita zabawa. Czy można chcieć czegoś innego?

8/10

"Godzilla i Kong: Nowe Imperium" (Godzilla x Kong: The New Empire), reż. Adam Wingard, USA 2024, dystrybutor: Warner Bros., polska premiera kinowa: 28 marca 2024 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Godzilla i Kong: Nowe imperium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy