Berlinale 2009
Reklama

Madonna w Berlinie

Jeśli w biegu na kolejny seans, odbywający się poza Potsdamer Platz, festiwalowicz pogubi się w plątaninie podziemnych przejść Berlina, musi pamiętać o podstawowej zasadzie: podążać za czerwonymi torbami z niedźwiedziem.

Choć Berlinale ginie w niemieckiej metropolii, uczestników filmowego święta pełno jest w metrze, podmiejskich kolejkach czy okolicach Potsdamer Platz. Jeśli więc się gubić, najlepiej w grupie.

Królową wieczoru w Zoo Palast, w którym wyświetlane są najważniejsze filmy sekcji Panorama, była zdecydowanie Madonna. Piosenkarka przyjechała na premierowy pokaz swojego reżyserskiego debiutu "Filth and Wisdom".

Sensacją okazała się sama artystka, bo z pewnością nie jej komedia o ukraińskim filozofie, który marzy o muzycznej karierze ze swoim zespołem (w tej roli Eugene Hutz, solista cygańsko-punkowej grupy Gogol Bordello). Ani to brudne, ani mądre. Madonna chyba uwierzyła, że w małżeństwie dzieli się także zawodowe umiejętności. Niestety, zapomniała, że i jej mąż Guy Ritchie (autor takich "arcydzieł" jak "Rewolwer" czy "Porachunki") reżyserskim talentem nie grzeszy.

Reklama

Niemiecka publiczność zachwyca się z kolei filmem "Cherry Blossoms" Doris Dörrie, scenarzystki i pisarki, która popularność zdobyła filmowym przebojem "Mężczyźni".

Najnowsza produkcja Dörrie pokazana została w konkursie głównym i już sama nominacja jest zbytnim uznaniem dla tej chwilami komedii rodzinnej, a chwilami ocierającej się o dydaktyzm przypowieści o odkrywaniu uroków życia, gdy zbliża się ono ku końcowi. Mamy tu powielającą klisze historię (niewdzięczne i zapracowane dzieci, nieporadny wdowiec), mało dowcipne i mało przekonujące dialogi oraz naiwność, przebijającą z każdej sceny. Nie przekonuje też nudna gra Elmara Weppera jako głowy rodziny. Początkowo "Cherry Blossoms" ratuje jeszcze interesująca Hannelore Elsner w roli matki, ale gdy jej zabraknie na ekranie, film staje się coraz bardziej irytujący.

Jest rzeczą zrozumiałą, że gospodarzom każdego filmowego festiwalu zależy na promocji rodzimej kinematografii. Czasem jednak warto się zastanowić, czy nie zaszkodzi się tym spontanicznym przejawem dobrej woli.

RMF Classic
Dowiedz się więcej na temat: Madonna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy