Oscary 2024
Reklama

Zarzucił kradzież na wielkiej gali i wywołał burzę. Teraz przeprasza

Shameik Moore, aktor, który użyczył głosu głównemu bohaterowi animacji "Spider-Man: Poprzez multiwersum", po oscarowej gali musi się mocno tłumaczyć. Wszystko z powodu jego reakcji na ogłoszenie zwycięzcy w kategorii "najlepsza animacja".

Shameik Moore, aktor, który użyczył głosu głównemu bohaterowi animacji "Spider-Man: Poprzez multiwersum", po oscarowej gali musi się mocno tłumaczyć. Wszystko z powodu jego reakcji na ogłoszenie zwycięzcy w kategorii "najlepsza animacja".
Shameik Moore podczas tegorocznej oscarowej gali /Alberto Rodriguez/Variety /Getty Images

Podczas tegorocznej oscarowej gali niemal zupełnie zabrakło zaskoczeń. Delikatną niespodzianką był jedynie Oscar dla "Chłopca i czapli" Hayao Miyazakiego w kategorii "najlepsza animacja". Jej faworytem był bowiem "Spider-Man: Poprzez multiwersum". Tytuł zdobył między innymi siedem nagród Annie, niezwykle cenionych w branży, w tym za najlepszy pełnometrażowy film animowany.

Z oscarowym werdyktem nie mógł się pogodzić Shameik Moore, użyczający głosu Milesowi Moralesowi, czyli głównemu bohaterowi "Poprzez multiwersum". Gdy okazało się, że Akademia zamiast "Spider-Mana" postanowiła nagrodzić "Chłopca i czaplę" opublikował w mediach społecznościowych wpis zawierający tylko jedno, za to wymowne słowo: "okradziony".

Reklama

Wywołał tym prawdziwą burzę. Wiele osób zarzuciło mu, że obraził żywą legendą animacji.

Moore nieco ochłonął i zdał sobie sprawę, że zaliczył wpadkę. Opublikował więc kolejny wpis w mediach społecznościowych, w którym przepraszał za poprzedni.

"Zwycięzcom należy się szacunek, a ja po prostu nie potrafię przegrywać" - zaznaczył Moore. "Ale tak naprawdę nie przegraliśmy. Nasze dzieło wpłynęło na wiele osób. Nie zostaliśmy dzisiaj docenieni, ale życie toczy się dalej" - dodał aktor.

Przypomnijmy, że dla Miyazakiego, którego zabrakło na gali, to drugi Oscar w karierze po "Spirited Away. W krainie Bogów". Twórca legendarnego studia Ghibli już dawno zapowiadał, że "Chłopiec i czapla" to jego ostatni film. Nie mógł więc sobie chyba wymarzyć lepszego początku zasłużonej emerytury.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Oscary 2024
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy