Zofia Wichłacz: Byłam świadkiem molestowania studentów
Aktorka Zofia Wichłacz opublikowała na Facebooku wpis, w którym podzieliła się przykrymi wspomnieniami z czasów studiów w Akademii Teatralnej w Warszawie. "Byłam świadkiem wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów" - ujawnia Wichłacz.
Zofia Wichłacz zareagowała na wczorajszy wpis absolwentki łódzkiej Szkoły Filmowej, Anny Paligi, w którym ujawniła przypadki mobbingu w renomowanej placówce.
"Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy 'łamać' i 'przyzwyczajać do zaciskania zębów', a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami. Studenci, wychodząc do świata profesjonalnych planów filmowych, nie są przygotowani na stawianie oporu manipulacjom i zastraszaniu. To prowadzi do kontuzji, frustracji, zaburzeń odżywiania, załamań nerwowych" - sugerowała Paliga, podając kilka przykładów niewłaściwego zachowania pedagogów, do których doszło w trakcie jej pobytu w Szkole Filmowej.
Teraz swoimi doświadczeniami podzieliła się Zofia Wichłacz, pamiętna "biedronka" z "Miasta 44" Jana Komasy.
"'Wytrzymałam' a raczej zrobiłam co dla mnie było najlepsze i odeszłam z Akademii Teatralnej w Warszawie po pierwszym semestrze. W tym krótkim czasie byłam świadkiem wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów" - ujawniła Wichłacz.
Aktorka przyznała, że sytuacje, których doświadczyła podczas pobytu w Akademii Teatralnej, skutkowały stanami lękowymi i depresją.
"Czułam, że z każdym tygodniem, miesiącem spędzonym w tej instytucji zamykam się bardziej, staje się bardziej lękliwa, wycofana, przerażona. Rozwinęły się u mnie mocno zaburzenia odżywiania. Miałam stany lękowe, depresyjne i wiedziałam, że muszę się ratować, że zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż dyplom czy skończone studia. Wtedy moje odejście było cichym sprzeciwem. Zawalczyłam o siebie odchodząc z tej przemocowej instytucji. Wiedziałam, że była to decyzja najlepsza z możliwych" - wyjaśnia Wichłacz.
Na oskarżenia Paligi zareagowała natychmiast rektor Szkoły Filmowej w Łodzi - Milenia Fielder. "W Szkole Filmowej w Łodzi niedopuszczalne są zachowania, które noszą znamiona molestowania czy przemocowego traktowania studentów i studentek - i nie będą one tolerowane" - napisała w specjalnym oświadczeniu
W związku z wystąpieniem aktorki w poniedziałek na uczelni zbierze się komisja antydyskryminacyjna, w której zasiadają zarówno przedstawiciele studentów, jak i kadry pedagogicznej.