48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

"Sny pełne dymu": Bajeczka będzie długa [recenzja]

"Sny pełne dymu" /materiały prasowe

„Sny pełne dymu” to film pełen dumy, nie tylko dymu. Dorota Kędzierzawska, jedna z najciekawszych rodzimych autorek filmowych, oraz Krzysztof Globisz, jeden z tych aktorów, którego zawsze, w każdych okolicznościach, chce się oglądać.

"Sny pełne dymu": Film dla Krzysztofa Globisza

Film jest eksperymentem, również jeśli chodzi o przyzwyczajenia widza. Trochę chaplinowskim slapstickiem, trochę bajką, trochę moralitetem. Zafascynowana (i zaprzyjaźniona) z Globiszem reżyserka, postanowiła napisać scenariusz dla ulubionego aktora. Sprawy jak na Kędzierzawską, latami przygotowującą przecież kolejne filmy, potoczyły się bardzo szybko. Zdjęcia do "Snów pełnych dymu" realizowane były w  ścisłej pandemii. Postcovidowa atmosfera udziela się również oglądającemu. Film jest zamknięty, duszny, klaustrofobiczny. Albo wchodzi się w podobne rejestry, albo się z nich rezygnuje. Pod względem filmowej formy, to chyba najbardziej radykalny tytuł tegorocznego konkursu, pasujący chyba raczej na Nowe Horyzonty, niż na preferującą przede wszystkim kino środka Gdynię.

Reklama

Fabuła jest czysto pretekstowa. Był sobie mężczyzna w sile wieku - nazywany w filmie Starym Lisem (w tej roli oczywiście Krzysztof Globisz) i była sobie dziewczyna, Panna Crazy (Żaneta Łabudzka-Grzesiuk). Dziewczyna usiłowała popełnić samobójstwo, mężczyzna temu zapobiegł, a uprowadzając młodą kobietę do swojego oddalonego siedliska, dał jej schronienie i możliwość wysłuchania. Pomiędzy tą dwójką rozgrywa się seans milczenia, zwierzeń, monologów, papierosowego dymu i śpiewu, co i raz przetykane na wzór kina niemego planszami rekapitulującymi wszystkie zdarzenia (plansze są autorstwa Krzysztofa Globisza).

Autorskie kino Doroty Kędzierzawskiej

Autorskie kino rządzi się swoimi prawami. To truizm, ale wart przypomnienia. Autorskie kino Doroty Kędzierzawskiej, które doczekało się właśnie pierwszej świetnej monografii Marcina Radomskiego, promowanej również na festiwalu w Gdyni, to kino, w którym forma często dominuje nad treścią, a każda scena, ba, każde ujęcie, wydaje się częścią wysublimowanej konstrukcji bez mała architektonicznej.

Kędzierzawska w "Snach pełnych dymu" opracowała pełną koncepcję wizualną, była także montażystką. Kino autorskie tout court. Są plusy i minusy takiej drogi. Film ogląda się niczym świadomie ożywiony obraz, ruchome rysunki - wielokrotnie używany obiektyw ze zmienną osią ostrości, spowolnienia i przyspieszenia, skupienie na detalu: kieliszkach pełnych wina, lustrach, powiewającej firanie, i innych częściach wyposażenia Pałacu w Rząsinach, gdzie film był kręcony, sprawiają wrażenie przemyślanej, ekstrawaganckiej konstrukcji, która z wolna przestaje mieć wiele wspólnego z realizmem. To zachwyca, ale i męczy.

Realny jest jedynie Globisz. Wspaniały także i w tym filmie. Operujący zmarszczką na czole, spojrzeniem, uśmiechem i słowami, kalekimi słowami, niepełnymi słowami, które w przypadku Starego Lisa są naturalną potrzebą kontaktu. To bohater ambiwalentny, samotnik nie tylko z wyboru. Konfrontacji z Globiszem nie wytrzymuje młoda niezawodowa aktorka, Żaneta Łabudzka-Grzesiuk (grała już u Kędzierzawskiej w "Żużlu"). Ma charakterystyczny głos, ekranową siłę, jest aktorsko konsekwentnie prowadzona, ale to wszystko starcza na pierwsze dwa kwadranse, po nich mniej słucha się już zwierzeń Panny Crazy, czekając aż na ekranie pojawi się znowu Stary Lis.

Podwójnie zranione serca

To jest w ogóle kłopot całego filmu. Przy wątłości narracyjnej i naiwności samej historii - chodzi w gruncie rzeczy o melodramatycznie podwójnie zranione serca - "Sny pełne dymu" są po prostu za długie. Sprawiają opór, a wyrafinowane kadry zaczynają w końcu nużyć.

Wierzę, że jak zawsze przecież w przypadku Doroty Kędzierzawskiej, również i "Sny..." odnajdą swojego widza, a jednak widok gremialnie opuszczającej salę podczas mojego seansu w multipleksie widowni, oraz jej lodowatego milczenia nawet w scenach z założenia komediowych, nie napawa optymizmem. Za dużo dymu, za mało snu.

6/10

"Sny pełne dymu", reż. Dorota Kędzierzawska, Polska 2023 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy