Reklama

"Życie jak dom": HISTORIA ZWYKŁEGO CZŁOWIEKA

George Monroe nie wyróżnia się niczym szczególnym. Mieszka w wiatrem podszytej chacie nad brzegiem oceanu. Żona od niego odeszła, syn ma swoje sprawy, a on od 20 lat projektuje modele w biurze architektonicznym. Pieczołowicie aranżuje kompozycje z klocków, plastiku i sztucznej trawy. George przeoczył jednak rewolucję technologiczną w branży – trójwymiarowe projekty przygotowuje się dziś za pomocą odpowiednich programów komputerowych. Kiedy „nowe” dotrze do jego firmy, on wyląduje na bruku. W jednej chwili zostanie pozbawiony rzeczy, którą kochał najbardziej – swojej pracy. Przed odejściem, w akcie rozpaczy, zdąży jeszcze zdewastować kilka swoich modeli.

Reklama

Wkrótce odkrywa, że jest poważnie chory. Na szczęście film nie jest kolejnym wyciskaczem łez, w którym choroba służy do manipulowania widzem. Prawda, że niektóre momenty autentycznie wzruszają, jednak scenariusz Marka Andrusa jest równie przejmujący, co zabawny i uczciwy. George nagle uświadamia sobie, że przeoczył znacznie więcej niż wkroczenie komputerów na zawodowe podwórko. Wyrzucenie z pracy i choroba tylko mu w tym pomogły. Dlatego traktuje swe ostatnie miesiące życia jako wielką szansę odbudowania tego, co doprowadził do ruiny: domu, lecz przede wszystkim związku z byłą żoną i synem.

Dla zrównoważenia wątku George’a scenarzysta wprowadził kilka innych wyrazistych postaci. Jest wśród nich jego była żona Robin – z nowym mężem, którego nikt nie znosi. Syn Sam – 16-letni narkoman, który nienawidzi całego świata, siebie nie wyłączając. Jest nastoletnia Alyssa (Jena Malone), która lubi brać nago prysznic z sąsiadami oraz jej matka – Coleen (Mary Steenburgen), która z kolei upodobała sobie nastoletnich chłopców. Jest w końcu grupa sąsiadów, którzy chętnie pozbyliby się George’a za postawienie paskudnej chałupy pośród ich luksusowych rezydencji.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Życie jak dom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy