Reklama

"Za drzwiami sypialni": GŁOSY PRASY

„Reżyserski debiut Todda Fielda, aktora widzianego ostatnio w Oczach szeroko zamkniętych, to dramat podejmujący szczególnie bolesny temat. Przeciętni rodzice, przedstawiciele klasy średniej, przeżywają koszmar, który wytrąci ich małżeństwo z płytkiej równowagi, zedrze z nich cienką warstwę kulturalnej ogłady i przystosowania. Film operuje sugestywnymi obrazami, które ewokują niepohamowany gniew, bezdenny smutek, zaciętą determinację przejawiającą się w naładowanych agresją słowach, a przede wszystkim - w milczeniu. Obserwując w wielkim powiększeniu niuanse psychologiczne, widzimy, jak powoli bohaterowie dochodzą nad krawędź życiowej przepaści. By dać aktorom możliwość zbudowania wyraźnego rysunku postaci, kamera często pokazuje ich z pewnego oddalenia".

Reklama

(Christian Jauberty, „Premiere” 6/2002 )

„Prawdziwe dzieło sztuki przedarło się przez pole minowe komercji. Nasycony niezwykle trafnymi obserwacjami, świetnie zagrany dramat małżeństwa stającego w obliczu tragedii - morderstwa popełnionego na ich 21-letnim synu - dotyka do żywego. Film ukazuje smutek, wściekłość, zazdrość, wszelkie wady i słabości charakteru ukazanych postaci, jednak nie potępia ani nie ocenia ich. Natomiast przypomina, że zdolność do popełnienia zbrodni z namiętności leży w ludzkiej naturze, czy nam się to podoba czy nie. Kiedy para głównych bohaterów, Matt i Ruth, starają się jakoś przeżyć przeraźliwie puste tygodnie po śmierci swojego syna, pełne wahania i rozpaczy milczenie, jakie zapada między nimi, wyraża smutek i dławioną wściekłość tak prawdziwie i przejmująco, jak to się w kinie rzadko zdarza. Reżyser świetnie zdaje sobie sprawę, że ulubione przez Hollywood strzelaniny i masakrowane ciała nie wyrażają istoty przemocy i agresji. Te uczucia narastają z czasem i przejawiają się w wyrazie ludzkich twarzy i z trudem wypowiadanych przez zdławione gardło słowach. Choć w filmie nie widzimy ani samej zbrodni, ani wywołanego przez nią zamieszania, dominuje w nim atmosfera nadciągającego nieszczęścia i lęk przed nieuniknionym.

Gra Sissy Spacek jest oszczędna, ale sprawia wprost piorunujące wrażenie. Minimalnymi ruchami mięśni szyi i nieznacznym wygięciem warg potrafi oddać nieugiętość swojej postaci, po to, by po chwili ukazać jej łagodność i bezbronność. To jedna z najlepszych ról Spacek. Powłóczący nogami, poczciwy lekarz w wykonaniu Toma Wilkinsona wygląda i zachowuje się jak najbardziej typowy Amerykanin na świecie, aż trudno uwierzyć, że to rutynowany brytyjski aktor szekspirowski. Wewnętrznie załamana, smutna Natalie to bez wątpienia najbardziej wyrazista rola Marisy Tomei.”

(Stephen Holden, „New York Times” 23.11.2000)

Za drzwiami sypialni to nadzwyczaj dobry film - rodzaj thrillera, który wykracza poza utarte sposoby straszenia i staje się niezwykle prawdziwym i doprowadzającym do palpitacji serca dramatem obyczajowym. Tam, gdzie większość banalnych melodramatów kończy się happy-endem - dobrzy zwyciężają, źli są ukarani i historia, Todd Field zaczyna dopiero opowiadać najważniejszą część swojej historii. Z niezwykłą ostrością, ale i wyczuciem kreśli postacie wszystkich bohaterów dramatu.

Nie sposób nie zwrócić uwagi na pracę aktorów. Sissy Spacek w swojej długoletniej karierze aktorskiej, naznaczonej pięcioma nominacjami do Oscara, nie miała tak znaczącej roli jak Ruth w Za drzwiami sypialni. Stworzyła postać przejmującą, prawdziwą i szczerą. (…) Brytyjczyk Tom Wilkinson w roli Matta udowodnił, że świetnie czuje i rozumie mentalność przeciętnego Amerykanina na prowincji. Postać Matta Fowlera to wstrząsający portret skromnego i przyzwoitego lekarza z małej miejscowości, który dokonuje strasznej rzeczy. W roli Franka wystąpił Nick Stahl, który z ogromnym wyczuciem i ciepłem zagrał zagubionego chłopaka z prowincji.”

(Peter Travers, "Rolling Stone”)

„Todd Field w błyskotliwym debiucie Za drzwiami sypialni opowiada, co dzieje się w zaciszu sypialni, gdy wkracza tam jedna osoba za dużo. Ale pokazuje również, że czasem nawet dwójka to może być za wiele. Za drzwiami sypialni to film niezwykły - prawdziwy, bez zbędnych upiększeń, prawie pozbawiony słabych momentów - mówi emocjach i uczuciach, niekiedy strasznych i przerażających. Ale dzięki znakomitej grze aktorów, którzy stworzyli postacie niezwykle wiarygodne, film wciąga i „nie puszcza” aż do końca.

Ogromną siłą filmu jest bardzo dobry scenariusz, napisany przez Todda Fielda i Roba Festinera. Autorzy oparli się na opowiadaniu Andre Dubusa Killings, ale, na szczęście, oparli się też pokusie robienia prymitywnej ekranizacji. Przenieśli akcję w inne miejsce i poszerzyli niektóre wątki, by zachować ducha i siłę opowiadania. To pokazuje, że scenarzyści wiedzą doskonale, na czym polega literatura i na czym polega kino.

Feld w Za drzwiami sypialni pokazał, jak świetnie potrafi poprowadzić aktorów. Niektórzy powiedzą, że to nic nadzwyczajnego - sam Field przecież jest aktorem. Nic bardziej mylnego. Jak pokazuje praktyka, aktorzy, którzy stają za kamerą, mają najwięcej problemów z zapanowaniem nad… swoimi kolegami. Field pozwolił, by ci, których wybrał, identyfikowali się z kreowanymi postaciami, ale uważnie czuwał, by nie przesadzili i popadli w przesadny emocjonalizm.

W Za drzwiami sypialni tragiczne wydarzenia spadają na bohaterów nagle i niespodziewanie. Nikt z nich nie jest na to przygotowany - sytuacja, w której się znaleźli przerosła ich pod każdym względem. Siła Za drzwiami sypialni polega na tym, że widz ma szansę przyglądać się jak Matt i Ruth zmieniają się pod wpływem emocji, o których nawet nie mieli pojęcia.”

(Kenneth Turan, "Los Angeles Times”)

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Za drzwiami sypialni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy