Reklama

"Wyścig": CHARAKTERYZACJA

Pokazanie Nikiego Laudy po wypadku w Nürburgring, który zniekształcił jego twarz i głowę, zajęło wiele czasu nagrodzonemu Oscarem charakteryzatorowi, Markowi Coulier. "Oczywiście potrzebowaliśmy charakteryzacji i początkowo trochę się tym denerwowałem", przyznaje Brühl. "Co ciekawe, podczas pierwszej przymiarki, asystenci Marka powiedzieli, że za pół godziny może on zostać nominowany do Oscara za Żelazną damę. Mark zaczął przygotowywać charakteryzację, podczas gdy część osób poszła po szampana. Siedziałem, wyglądając jak Niki z poparzoną twarzą i śledziłem rozwój sytuacji przez Internet wraz z innymi. Coulier dostał nominację do Oscara, więc wiedziałem, że jestem w dobrych rękach". Aktor wyraża się też w superlatywach o operatorze. "To niesamowite, że Anthony podchodzi z kamerą tak blisko twarzy, a wciąż nie widać charakteryzacji. Widz nadal wierzy, że mam spaloną twarz. Pierwszorzędna robota".

Reklama

Tak jak w przypadku każdego innego szczegółu w filmie, Howardowi zależało, żeby zniekształcona twarz Laudy wyglądała autentycznie. "Niektórych blizn Nikiego nie widział nikt oprócz ludzi w szpitalu", mówi nagrodzona Emmy charakteryzatorka i autorka fryzur, Fae Hammond. "Ron chciał to podkreślić. Mamy więc kilka scen, w których widać dokładnie ból, cierpienie i straszne chwile, które Lauda przeżył. Mark był bardzo sprytny. Podzielił charakteryzację na co najmniej osiem etapów. Bardzo ważne było, żeby osiągnąć właściwy efekt".

Film Howarda w dużym stopniu rozgrywa się poza torem wyścigowym, zaś reżyser i kostiumograf, Julian Day, chcieli pokazać lata siedemdziesiąte od najlepszej strony. W tym celu skorzystali z usług dwóch różnych domów mody, Gucci oraz Salvatore Ferragamo. Gucci zaprojektował kostiumy dla Hemswortha i Olivii Wilde, natomiast Brühl i Lara nosili stroje od Ferragamo. Day, który zwrócił na siebie uwagę pracując przy filmie John Lennon. Chłopak znikąd wyjaśnia: "Obydwa domy mody były niezwykle pomocne i jestem im wdzięczny. Pojechałem do Florencji i spotkałem się z dyrektorem artystycznym Ferragamo, żeby omówić postaci bohaterów filmu. Korzystając z ich archiwalnych kolekcji, zaprojektowałem część strojów. Ten sam proces powtórzyłem z domem mody Gucci w Rzymie. Pod pewnymi względami ubrania od Gucciego są bardziej ekstrawaganckie, co pasuje do postaci Jamesa, podczas gdy Ferragamo ma lekko konserwatywny charakter, chociaż projekty są bardzo piękne. To z kolei pasowało do Nikiego".

Styl lat siedemdziesiątych był wyjątkowy i barwny, na torach wyścigowych i poza nimi, dlatego też zespół ds. kostiumów musiał zadbać o historyczną wierność strojów obsady. "W roku 1976 kombinezony Nikiego są pokryte reklamami", mówi Day. "To dlatego, że podczas jednego wyścigu kierowca był sponsorowany przez taką-a-taką firmę, a przy następnym, jej logo zdejmowano i zastępowano je innym. Nie chciałem, żeby widzowie się w tym wszystkim pogubili, więc starałem się, żeby stroje miały uproszczony i spójny charakter. Im większą sławę zdobywał Niki, tym więcej reklam umieszczaliśmy na kombinezonach. Tak samo postępowałem w przypadku reszty kierowców, a zwłaszcza Jamesa".

Day, który w dzieciństwie oglądał na żywo wyścigi Formuły 1, także stanął przed trudnym zadaniem pokazania mody lat siedemdziesiątych, nie popadając w karykaturę. Projektant chciał oddać ducha F1, jako że jego ojciec kiedyś rekonstruował modele samochodów wyścigowych. Co więcej, jeden z modeli Johna Day'a znalazł się w WYŚCIGU. "Na nagraniach i zdjęciach z torów wyścigowych widać wiele barw podstawowych", mówi Day. "Uznaliśmy z Ronem, że te barwy dobrze oddadzą aspekty wyścigowe filmu. Z kolei poza torem wyścigów, wybierałem bardziej stonowane, przydymione kolory, żeby widz miał wrażenie, iż patrzy na otoczenie przez obłok dymu, ponieważ wydaje się, że w latach siedemdziesiątych wszyscy palili papierosy".

Forma jest podporządkowana celom praktycznym, jeśli chodzi o wyścigi Formuły 1. Najważniejsze jest bezpieczeństwo kierowcy (oczywiście w granicach możliwości). Oryginalne kombinezony były bardzo ciężkie, wykonane z trzech warstw Nomeksu oraz wewnętrznej warstwy ognioodpornej. Chcąc odtworzyć ten look, Day skontaktował się z firmą OMP, która od ponad trzydziestu lat produkuje stroje na potrzeby wyścigów samochodowych - i wraz z nimi zaprojektował i wyprodukował kombinezony, rękawiczki i kominiarki. Trzeba je było, naturalnie, dostosować do potrzeb filmu. "Ponieważ kombinezony w tamtych czasach były bardzo ciężkie, a obecnie ważą tyle co koszula, stworzyliśmy taką wersję, która wyglądała autentycznie, lecz była o wiele lżejsza".

Nie tylko kierowcy, lecz ich teamy zaciekle ze sobą rywalizowały. Jak mówi Day: "Najważniejszymi teamami były wtedy Ferrari i McLaren, więc McLaren sprawdzał, jak wygląda team Ferrari... po czym załatwiał sobie nowe kombinezony i adidasy na każdy wyścig".

Chociaż łatwo byłoby popaść w stereotypy, jeśli chodzi o stroje z lat siedemdziesiątych, Day od razu zwraca uwagę, że wtedy każdy mógł znaleźć coś dla siebie. "Wszyscy mamy swoje zdanie na temat tego, jak wyglądała moda z lat siedemdziesiątych. Były wielkie kołnierze i "tureckie" wzory, lecz kiedy uważnie przyjrzymy się zdjęciom z tamtych czasów, widać też bardzo stonowaną modę. Chciałem pokazać przekrój tej mody i uniknąć efektu, iż wszyscy wyglądali tak samo. Mając 5000 statystów trzeba się postarać, żeby każdy z nich wyglądał nieco inaczej, nie mogą sprawiać wrażenia anonimowego tłumu z lat siedemdziesiątych".

Dla Rhind-Tutta ekscentryczna moda z tamtej epoki była dodatkową zaletą. "Czułem się jak na imprezie rodzinnej, na której chłopak mojej siostry był ubrany w dzwony", wspomina Rhind-Tutt. "Wtedy, jako mały dzieciak chciałem się tak ubierać, a w WYŚCIGU miałem okazję włożyć stroje, które w tamtych czasach nosili dorośli. To było super".

Forma jest podporządkowana celom praktycznym, jeśli chodzi o wyścigi Formuły 1. Najważniejsze jest bezpieczeństwo kierowcy (oczywiście w granicach możliwości). Oryginalne kombinezony były bardzo ciężkie, wykonane z trzech warstw Nomeksu oraz wewnętrznej warstwy ognioodpornej. Chcąc odtworzyć ten look, Day skontaktował się z firmą OMP, która od ponad trzydziestu lat produkuje stroje na potrzeby wyścigów samochodowych - i wraz z nimi zaprojektował i wyprodukował kombinezony, rękawiczki i kominiarki. Trzeba je było, naturalnie, dostosować do potrzeb filmu. "Ponieważ kombinezony w tamtych czasach były bardzo ciężkie, a obecnie ważą tyle co koszula, stworzyliśmy taką wersję, która wyglądała autentycznie, lecz była o wiele lżejsza".

Forma jest podporządkowana celom praktycznym, jeśli chodzi o wyścigi Formuły 1. Najważniejsze jest bezpieczeństwo kierowcy (oczywiście w granicach możliwości). Oryginalne kombinezony były bardzo ciężkie, wykonane z trzech warstw Nomeksu oraz wewnętrznej warstwy ognioodpornej. Chcąc odtworzyć ten look, Day skontaktował się z firmą OMP, która od ponad trzydziestu lat produkuje stroje na potrzeby wyścigów samochodowych - i wraz z nimi zaprojektował i wyprodukował kombinezony, rękawiczki i kominiarki. Trzeba je było, naturalnie, dostosować do potrzeb filmu. "Ponieważ kombinezony w tamtych czasach były bardzo ciężkie, a obecnie ważą tyle co koszula, stworzyliśmy taką wersję, która wyglądała autentycznie, lecz była o wiele lżejsza".

Nie tylko kierowcy, lecz ich teamy zaciekle ze sobą rywalizowały. Jak mówi Day: "Najważniejszymi teamami były wtedy Ferrari i McLaren, więc McLaren sprawdzał, jak wygląda team Ferrari... po czym załatwiał sobie nowe kombinezony i adidasy na każdy wyścig".

Chociaż łatwo byłoby popaść w stereotypy, jeśli chodzi o stroje z lat siedemdziesiątych, Day od razu zwraca uwagę, że wtedy każdy mógł znaleźć coś dla siebie. "Wszyscy mamy swoje zdanie na temat tego, jak wyglądała moda z lat siedemdziesiątych. Były wielkie kołnierze i "tureckie" wzory, lecz kiedy uważnie przyjrzymy się zdjęciom z tamtych czasów, widać też bardzo stonowaną modę. Chciałem pokazać przekrój tej mody i uniknąć efektu, iż wszyscy wyglądali tak samo. Mając 5000 statystów trzeba się postarać, żeby każdy z nich wyglądał nieco inaczej, nie mogą sprawiać wrażenia anonimowego tłumu z lat siedemdziesiątych".

Dla Rhind-Tutta ekscentryczna moda z tamtej epoki była dodatkową zaletą. "Czułem się jak na imprezie rodzinnej, na której chłopak mojej siostry był ubrany w dzwony", wspomina Rhind-Tutt. "Wtedy, jako mały dzieciak chciałem się tak ubierać, a w WYŚCIGU miałem okazję włożyć stroje, które w tamtych czasach nosili dorośli. To było super".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Wyścig
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy