Reklama

"U-571": O PRODUKCJI

Co się stanie jeśli przepuścisz obsadę i ekipę składającą się z ponad 300 ludzi przez film obfitujący w dziesiątki klaustrofobicznych scen, hektolitry wody, nocne zdjęcia w plenerze, sztucznie wyprodukowany słony deszcz i bezkres oceanu? „Czuliśmy się jak byśmy byli rozrzuceni po całym basenie morza Śródziemnego. Spędziliśmy ponad 10 tygodni robiąc zdjęcia we wnętrzach amerykańskiej i niemieckiej łodzi podwodnej w Rzymie, a potem przenieśliśmy się na Maltę w celu nakręcenia zdjęć zewnętrznych” – opowiada Martha De Laurentiis.

Reklama


Mostow cały czas nalegał na zachowanie autentyczności i kiedy przyszedł czas na zdjęcia ekipa nie zawiodła go. Reżyser posunął się nawet tak daleko, że zatrudnił na planie emerytowanych marynarzy służących na łodziach podwodnych w czasie II wojny światowej, którzy asystowali w każdej minucie zdjęć, sprawdzając zgodność z realiami. „Aktorzy musieli zapoznać się z instrukcją techniczną łodzi podwodnej, której treść była opracowana przez naszego doradcę technicznego, vice-admirała Hannifin’a” - mówi Mostow. Aktorzy zgodzili się. Bill Paxton zauważa: „Kiedy pierwszy raz zobaczyłem jak zrekonstruowano łodzie, byłem zdumiony. Włożyli dużo pracy i pieniędzy by stworzyć wszystkie szczegóły do tego filmu.” Matthew McConaughey zgadza się, mówiąc, że realizm filmu sprawił, że granie było dużo łatwiejsze.


Dla Mostowa fakt, że ekipa i obsada dobrze się czuła w czasie całej produkcji był wielką nagrodą, szczególnie biorąc pod uwagę, że była to mieszanka ludzi o różnym wieku, rasie i narodowości, którzy poświęcili swój czas i umiejętności dla „U-571”. „Wierzę, że wszystkich zjednoczył fakt, że składaliśmy hołd pokoleniu odważnych ludzi” – mówi Mostow.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: U-571
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy