Reklama

"Szkoła uczuć": PRODUKCJA

Podobnie jak w swej innej, bardziej znanej książce "Message in the Bottle", która została sfilmowana w 1999 roku, opowieść "A Walk to Remember" została zainspirowana autentycznym wydarzeniem w historii rodziny Nicholasa Sparksa. "To bardzo osobista książka" - mówi Sparks. "Tak, jak czasem czynią to inni pisarze, sięgnąłem do własnego życia, by coś z niego ofiarować swym czytelnikom. I tak Jamie Sullivan to po prostu moja siostra - najwspanialsza osoba jaką znałem. W ten sposób ukazałem światu jakim była człowiekiem".

Historia trafiła najpierw do producenta, Hunta Lowry'ego w postaci gotowego scenariusza, autorstwa Karen Janszen, która wiernie odzwierciedliła moc i ducha powieści Sparksa. To wywarło na Lowry'm wielkie wrażenie. "Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Courtnay Valenti (z Warner Bros) mówiąc, że ma scenariusz, który dostała od Denise Di Novi. Znałem Denise od dawna, dlatego zgodziłem się go przeczytać. Courtney osobiście przyniosła go do mojego biura. Dokładnie go przeczytałem, po czym oświadczyłem mojemu partnerowi, E.K. Gaylordowi II: Mamy nasz pierwszy film. W drodze do domu zatrzymałem się i kupiłem książkę. Przeczytałem ją jednym tchem. Następnego dnia E.K. zadzwonił do mnie. Z pełnym przekonaniem i zaangażowaniem zgodził się na ten film - podobnie zresztą jak wszyscy ludzie w naszym biurze, którzy przeczytali ten scenariusz" - kontynuuje Lowry.

Reklama

Zaangażowanie Lowry'ego nad "Szkołą uczuć" rozpoczęło się już na etapie książki: "Ta opowieść po prostu mną zawładnęła. Jest piękna, magiczna i niepowtarzalna. Kiedy odkryłem scenariusz Karen Janszen najbardziej wstrząsnęło mną to, że ktoś mógł przenieść potęgę i magię tej książki na język filmu, że ktoś wyraził to, co czuł każdy, kto czytał tę książkę". Di Novi zaniósł książkę wprost do Adama Shakmana, który właśnie wyreżyserował swój debiutancki film, komedię romantyczną "The Wedding Planner" (w Polsce pod tytułem: "Powiedz… tak").

"Pracowałem z Adamem, kiedy ten był jeszcze choreografem i widziałem jego "Powiedz ... tak". Czułem, że to właśnie on najlepiej opowie tę historię, że jego filmowa wersja będzie świeża i młodzieńcza" - opowiada Di Novi. Przed podjęciem ostatecznej decyzji Shankman przeczytał zarówno scenariusz, jak i książkę. "Właściwie nie byłem w stanie oderwać się od czytania" - wspomina reżyser. "Trzeba mieć serce z kamienia, by nie wzruszyć się tą historią. Czułem, że muszę się wypowiedzieć w tej sprawie". "On naprawdę poczuł tę historię, jej bohaterów, już na pierwszym spotkaniu dokładnie wiedział czego chce i jak chce to osiągnąć" - wspomina Lowry. "Celująco odrobił pracę domową" - dodaje w żartach.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Szkoła uczuć
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy