Reklama

"Star Trek: Nemesis": O PRODUKCJI

Zdjęcia do “Star Trek Nemesis” rozpoczęły się 26 listopada 2001 roku na pustyni Mojave w Kalifornii, niedaleko bazy lotniczej Edwards, a zakończyły się 7 marca 2002 roku w Los Angeles. Zaczynając od scen na pustyni – kapitan Picard prowadzi Argo, pojazd z XXIV wieku - Stuart Baird ustawił dość szybkie tempo akcji.

Kilka tygodni przed kręceniem tych scen, Stewart trenował jazdę Argo. “Ma sporo mocy i prowadzenie go to sama przyjemność,” mówi aktor, który kiedy przyszedł czas na akcję przed kamerami, wykonał sam ponad 90% jazdy wymaganej do sceny pościgu.

Reklama

Po zakończeniu tej sceny ekipa produkcyjna wróciła do Los Angeles i Paramount Studios, gdzie cała obsada aktorska przeżyła coś w rodzaju dejá vu..”

LeVar Burton, który powrócił na ekran jako Geordi La Forge, mówi: “Granie ponownie mojej postaci było dziwacznym doświadczeniem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Za każdym razem, kiedy ekipa zbiera się na planie, podchodzimy do tego tak, jak byśmy grali razem wczoraj, a nie trzy lata temu.”

“Kiedy kręciliśmy w korytarzach statku Enterprise,” wspomina Jonathan Frakes, “zobaczyłem Patricka, Brenta, Marinę i LeVara. Poczułem się tak, jak gdyby zatrzymał się czas. Uwielbiam spotkania ze starymi przyjaciółmi. Miło było także poznać kilku nowych.”

Ci nowi przyjaciele to Tom Hardy, który bardzo cieszył się możliwością dołączenia do galerii czarnych charakterów Star Trek. “Shinzon jest dynamiczny, młody i zgorzkniały. Ma walczyć z człowiekiem, którym miał zostać... z człowiekiem, którym powinien być,” mówi Hardy o granej przez siebie postaci. “Jest rozdarty pomiędzy tym, co wie, a co jest oparte na jego przeszłości, a tym w co wierzy. Wierzy, że ma wystarczający potencjał, by być Picardem. Jako aktor odnalazłem w tej postaci ludzką duszę, a to sprawiło, że stała się ona bardzo interesującym czarnym charakterem.”

Obsadzenie roli Shinzona, okazało się być sporym wyzwaniem dla filmowców. Osoba wcielająca się w tę postać musiała mieć na tyle silną osobowość, by uczynić swojego bohatera wyrazistym i jeszcze do tego stanąć naprzeciw Patricka Stewarta. Musiała także być tak podobna do Stewarta, żeby widzowie postrzegali ją zarówno jako klon Picarda, jak i jego młodszą wersję.

“Nie łatwo jest znaleźć aktora, który spełniałby techniczne wymagania takiej roli i wyglądał podobnie do kogoś innego,” mówi Stewart, który podziwia Hardy’ego za jego występ. “Tom zagrał wspaniale.”

Chociaż Hardy przypomina Stewarta, konieczne były kosmetyczne zmiany jego wyglądu. Zajął się nimi specjalista od charakteryzacji Michael Westmore.

“Ponieważ Tom nie ma dołeczka w brodzie i jego nos jest zupełnie inny, musiałem przygotować dla niego lateksowy nos i podbródek,” mówi Westmore. “I oczywiście ogoliłem mu głowę. Kiedy robiono im ujęcia z profilu, lub kiedy mieli wspólne sceny, widać było, że jest między nimi jakiś związek, nie byli jednak identyczni.”

Proces przemiany Hardy’ego w Stewarta zajmował codziennie kilka godzin, ale Hardy nie był jedyną osobą, która spędzała czas na długich sesjach z charakteryzatorem. Weterani obsady Star Trek - Brent Spiner i Michael Dorn – byli zamieniani w grane przez siebie postaci Data i Worfa przez wiele godzin przed każdym dniem zdjęciowym. Tak było podczas siedmiu sezonów serialu telewizyjnego oraz trzech poprzednich filmów kinowych.

Do Hardy’ego, Spinera i Dorna dołączył też Ron Perlman, dla którego charakteryzacja była chlebem powszednim. Spędził bowiem trzy sezony, jako gwiazda popularnej serii telewizyjnej “Beauty and the Beast.” Transformacja w Viceroya trwała dwie i pół godziny. “Postać grana przeze mnie to ktoś w rodzaju szekspirowskiego bohatera,” mówi Perlman. “ Viceroy jest otoczony tajemnicą, dlatego też trudność w sportretowaniu go polegała głównie na sposobie gry aktorskiej, która musiała być minimalistyczna, opanowana”

Ponieważ grana przez Perlmana postać to obcy, którego publiczność wcześniej nie widziała, aktor posiadał luksus podjęcia ryzykownych chwytów aktorskich, a charakteryzator Michael Westmore miał nieograniczone pole do popisu kreując wygląd Viceroya.

“Remanie żyją na planecie, na którą dociera słońce tylko przez bardzo krótki okres czasu,” mówi Westmore, “dlatego filmowcy chcieli, aby wyglądali oni trochę jak Nosferatu.”

Jeśli chodzi o statek Remanów, Scimitar, który jest trzy razy większy niż Enterprise, scenograf Herman Zimmerman zaczerpnął pomysł z ochraniacza jaki noszą na piersi Remanie, a który został zaprojektowany przez kostiumografa Boba Ringwooda.

Producent Rick Berman podsumowuje, “W ciągu 15 lat powstała swego rodzaju rodzina, której członkowie komunikują się swoim własnym językiem skrótów. Unikamy więc sytuacji, w których jedna osoba musi się dostosować do stylu pracy drugiej.”

Kiedy produkcja dobiegła końca reżyser Stuart Baird stwierdził, że podróż w jakiej wziął udział była tego warta. “Każdy związany z tym filmem, bardzo szczodrze dzielił się doświadczeniem,” mówi. “Na koniec poczułem, że film, który właśnie zrealizowaliśmy będzie doceniony przez lojalnych fanów Star Trek. Uważam też, że ci, którzy nigdy nie doświadczyli przygody ze Star Trek, otrzymają wstęp do niezwykłego nowego świata.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Star Trek: Nemesis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy