Reklama

"Słaby punkt": INFORMACJE O PRODUKCJI

Stworzenie doskonałego thrillera nigdy nie jest proste. Jego droga od natchnienia poprzez scenariusz aż do produkcji jest zwykle długa i pełna zakrętów. Nie inaczej było w przypadku filmu Słaby punkt.

"Thrillery to ciężki kawałek chleba - mówi producent Charles Weinstock - zwłaszcza jeśli zaczynają się od ciekawego zwrotu akcji, jak w tym przypadku - ponieważ wtedy koniec filmu musi przebić ten początek. Nie chcieliśmy kończyć sceną szalonego samochodowego pościgu lub walką na śmierć i życie w jakiejś odludnej przystani. Cały czas staraliśmy się stworzyć opowieść, która będzie oparta na bohaterach, ponieważ to zawsze najlepsze rozwiązanie: jeśli zadbasz o to, aby bohaterowie byli prawdziwi, wcześniej czy później zapewnią ci kolejny zwrot akcji".

Reklama

Słaby punkt dojrzewał przez dłuższy czas w firmie Castle Rock Entertainment, gdzie Weinstock uzgodnił ogólne warunki przedsięwzięcia i podjął współpracę z szefową produkcji tego studia, Liz Glotzer. Od lat Weinstock nosił się z zamiarem stworzenia czegoś wspólnie ze scenarzystą Danielem Pyne'em, a kiedy ci dwaj panowie wreszcie się spotkali, Pyne oznajmił Weinstockowi, że kiełkuje mu w głowie pewien pomysł. Weinstock wspomina: "Daniel powiedział mi, że chce zrobić film o człowieku, który sam broni się w sądzie, ale z jednym zastrzeżeniem -nie chciał, by zbyt duża część akcji działa się na sali sądowej".

Weinstock pracował nad tą historią przez kolejnych sześć lat i w końcu projekt nabrał tempa, kiedy do zespołu dołączyli scenarzysta Glenn Gers, reżyser Gregory Hoblit oraz studio New Line Cinema, wspierając Weinstocka w drobiazgowym procesie wzbogacania opowieści, zanim weszła ona w fazę produkcyjną.

"Zainteresował mnie to, że Chuck Weinstock i Greg Hoblit zamierzają nakręcić ?thriller sądowy?, w którym większa część potyczki między głównymi rywalami odbywa się tak naprawdę poza salą sądową" - mówi Gers. -

"Najwięcej wysiłku poświęciłem wyjściu z tego doskonałego morderstwa, ponieważ Dan Pyne uczynił je trochę zbyt doskonałym - śmieje się Gers - i musieliśmy chronić to za wszelką cenę, nawet pracując nad rozwojem bohaterów i wzmacnianiem fabuły. Stworzony przez Dana trójkąt złożony z Crawforda, Jennifer i Nunally'ego, sprytna zasadzka, zbrodnia, ta wciągająca zagadka, która rozkręca fabułę - to wszystko sprawiło, że chciałem uczestniczyć w pracy nad tym filmem".

Szczęśliwym trafem, kiedy Gers zaczynał pracować nad tym projektem, jego siostra była prokuratorem w prokuraturze okręgowej w Kansas City. Rok później życie podążyło w ślady sztuki - siostra Gersa objęła stanowisko w sektorze prywatnym, w firmie zajmującej się prawem korporacyjnym. Gers skorzystał z tej okazji i wykorzystywał swoją siostrę jako eksperta, zadając jej pytania proceduralne i przedstawiając swoje pomysły do konsultacji.

"Dało mi to specyficzny pogląd na rozterki Willy'ego" - mówi Gers - "więc drążyłem tę kwestię, aby dowiedzieć się, jak wygląda przejście do sektora prywatnego. Willy jest jednak zbyt pochłonięty i podekscytowany tym, że dzięki tej nowej pracy dostanie to, czego zawsze pragnął, że nie dostrzega Crawforda, który wykorzystuje tę jego słabość i zastawia na niego swoją pułapkę".

Reżyser Gregory Hoblit znany jest z tego, że podczas kręcenia zdjęć chce mieć scenarzystę pod ręką. Nie inaczej było w przypadku Gersa, który spędził długie miesiące na planie wraz z obsadą i ekipą filmową.

Hoblit przyznaje: "Scenariusz to szczegółowy plan filmu. Gdy utalentowani aktorzy zaczynają robić z niego pożytek, ożywa i zaczyna żyć własnym życiem. Jeśli plan jest dobry, podporządkowujesz się dość ściśle jego intencjom, starając się przekazać każdy szczegółowy zamysł".

"Scenariusz to także zagadka, jeśli chodzi o życie emocjonalne bohaterów - ciągnie Hoblit - a więc musieliśmy zachować dużą ostrożność, a jednocześnie dać aktorom duże pole do popisu. Glenn doskonale to rozumiał. Myślę, że na początku nie spodziewał się, że w danej scenie może zdarzyć się taki zwrot w jedną lub w drugą stronę, ale szybko zrozumiał, że w fabule mogą wydarzyć się wyjątkowe rzeczy, jeśli mają w tym udział dobrzy aktorzy. Nasz plan był najwyższej jakości".

Hoblit przeczytał ponad 100 scenariuszy, zanim zdecydował się nakręcić Słaby punkt. Zapytany, co sprawiło, że ten scenariusz przyćmił wszystkie pozostałe, odpowiedział: "To te zaskakujące momenty, które spadają na ciebie jak grom z jasnego nieba". "Wiedziałem, że ten film zapewni dobrą rozrywkę i wiedziałem też, jak się do niego zabrać, jak go nakręcić" - mówi dobitnie reżyser.

Podobnie jak w przypadku swojego debiutanckiego filmu pod tytułem Lęk pierwotny, Hoblit przyrównuje Słaby punkt do takich genialnych filmów o zagadkowych zbrodniach, jak Nóż czy Werdykt, które nazywa "rozrywkowymi thrillerami dla myślących ludzi".

Bohaterowie przeskoczyli z kart scenariusza do wyobraźni Hoblita, zwłaszcza w scenie pierwszego spotkania Crawforda z Willym. Crawford przyznał się do zamordowania własnej żony i Willy, jako asystent prokuratora okręgowego, z całą powagą swojego urzędu przesłuchuje Crawforda, uważając, że jego sprawa to zwykła formalność. "Kiedy przeczytałem tę scenę, nie mogłem się doczekać, kiedy ją nakręcę" - przyznaje Hoblit. - "Cała reszta po prostu emanowała z tej konfrontacji. Dzień, w którym mogłem oddać twórczą dynamikę tej sceny, był prawdopodobnie najbardziej ekscytującym dniem w mojej 25-letniej kariery w tej branży".

Anthony Hopkins wciela się w postać Teda Crawforda, inżyniera i naukowca, którego specjalizacją jest mechanika pękania, analizowanie wad w konstrukcji samolotów i katastrof lotniczych. Chlubi się tym, że potrafi dostrzec nawet najmniejszą wadę lub słabość w każdym systemie, mechanicznym i nie tylko.

Hopkins przeczytał scenariusz tylko raz i od razu zdecydował się dołączyć do projektu. "To inteligentny, wyrafinowany, dobrze napisany scenariusz" - wyjaśnia Hopkins. - "Nie zdarzają się one zbyt często w dzisiejszych czasach. Uważam, że miałem szczęście, otrzymując propozycję udziału w tym filmie".

Hopkinsa nie należy jednak pytać o motywacje jego bohatera - każdego szybko odsyła z takimi pytaniami do innych źródeł. "Nie jestem uczonym zajmującym się filmoznawstwem, a więc nigdy nie analizuję składników dobrego filmu. Nigdy nie zagłębiam się w żadne podteksty dotyczące mojego bohatera. To scenarzystę należy pytać, dlaczego ktoś coś robi. Ja po prostu pozwalam, żeby to samo wypłynęło na powierzchnię".

Producent Charles Weinstock z uśmiechem przyjmuje łatwość, z jaką Hopkins odrzuca każdą próbę analizowania psychiki swojego bohatera. "Tony po prostu od razu rzuca się na głęboką wodę" - mówi producent, wyjaśniając, jak rozumie aktorski styl Hopkinsa.

"Od dawna już nie miałem tak przyjemnych przeżyć związanych z kręceniem filmu" - mówi Hopkins. - "Moja rola została dobrze przemyślana. Crawford jest jak Jagon, skrywa niejednego asa w rękawie. Jeśli scenariusz jest dobry, łatwo jest też zagrać swoją rolę".

"W swojej karierze grałem dwóch przestępców - ciągnie aktor - Hannibala Lectera i tego faceta. On ma bzika na punkcie kontroli. Fascynuje go precyzja, ale to właśnie jest też jego słabością. Lubi bawić się ludźmi, balansować na krawędzi i jego trochę przesadny spryt jest tym, co ostatecznie go pogrąża".

"Ludzie robią z aktorstwa wielką sprawę - mówi Hopkins - ale ja nigdy nie traktuję tego jak matematycznego wzoru. Mój bohater jest inżynierem - w porządku, jestem zmyślnym przestępcą; ubierają mnie w eleganckie ubrania, dają drogi samochód - dobrze, więc jestem bogatym przestępcą. Nic w tym skomplikowanego".

"Postać Crawforda ma wiele różnych odcieni - mówi Gregory Hoblit - raz jest zimnym socjopatą, to znowu uwodzicielem lub graczem; potrafi być zabawny, ale też zabójczy. Niewielu aktorów z taką łatwością porusza się po tak rozległym terytorium. Anthony to interesujący człowiek; nie cofa się przed zejściem do tej mrocznej głębi, którą ukrył w sobie i potrafi ukazać gorycz w najbardziej elegancki sposób spośród wszystkich znanych mi aktorów".

Biorąc pod uwagę fakt, że Hopkinsa można zobaczyć tylko w sześciu czy siedmiu scenach, które składają się w sumie na około 25 minut filmu, "fundamentalne znaczenie ma skumulowany efekt tych scen" - wyjaśnia Hoblit, podkreślając wpływ aktora. - "To właśnie sposób, w jaki odgrywa te sceny, jest tym, co tworzy ten film".

Filmowcy chcieli za wszelką cenę uniknąć niebezpieczeństwa stworzenia schematycznego, jednowymiarowego czarnego charakteru. "Ted Crawford mógłby być bohaterem na wskroś złym, typem człowieka bez serca" - mówi Hoblit. - "Jednak grał go Tony, który ma w sobie taką głębię, że nikt, choćby tego bardzo chciał, nie wie, jak sięgnąć tego, co drzemie w nim na samym dnie. Dysponuje tak ogromną inteligencją, a jego umiejętności budzą tak wielki respekt, że można by wyobrazić sobie Teda Crawforda jako człowieka, który z radością żyłby w normalnym związku, ale po prostu nie jest w stanie. Crawford jest zablokowany i dlatego uważamy tego bohatera za zamkniętego w sobie, z zimnym, mechanicznym spojrzeniem na świat i z potrzebą czynienia zła. Nawet kiedy strzela do swojej żony, choć wykazuje się w tym momencie straszną bezwzględnością, wydaje się nam, że jest wewnętrznie skłócony i zmieszany. To smutna postać".

Potwierdza to producent Charles Weinstock: "Ted jest okaleczonym człowiekiem, ale przez to, że ma tak wielką inteligencję i tak złożony charakter, potrafił opatrzyć i ukryć te rany".

"To klasyczny bohater tragiczny" - przyznaje scenarzysta Glenn Gers. - "Myśli, że może wykroczyć poza granice prawa i przyzwoitego ludzkiego zachowania i przez chwilę wyjątkowo dobrze mu się to udaje, lecz potem jego zbrodnia go prześladuje i w końcu poprzez swoją własną arogancję sam doprowadza się do upadku".

"Wplotłem do scenariusza kilka elementów żywo przypominających Hannibala Lectera" - dodaje Gers. - "Jednak Tony, za co należy mu się uznanie, odpowiedział, że raz już to zrobił i że chce, żeby ten facet był inny; Tony dał tej postaci człowieczeństwo i wdzięk, tworząc kogoś więcej niż zimny, odrażający łajdak".

Ryan Gosling przyznaje, że reakcja aktora na scenariusz zależy w dużym stopniu od jego nastroju w momencie lektury. "Mieszkałem w namiocie przez dwa miesiące, więc kiedy rozmawiałem z Gregiem Hoblitem, siedząc w moim namiocie, musiało to brzmieć interesująco" - śmieje się aktor. - "Jednak, szczerze mówiąc, nie wiedziałem, co mogę wnieść do tego filmu" - mówi już bardziej poważnie. - "Wiedziałem tylko, że to jest film, w którym powinienem zagrać. Podobało mi się napięcie i to, że za pierwszym razem nie zrozumiałem do końca scenariusza, a także to, że Crawforda grał Anthony Hopkins. Nie często zdarza mi się pracować ze swoim idolem".

Hoblit uważa, że gwiazdy musiały się szczęśliwie ułożyć, dzięki czemu przeznaczenie mogło pokierować procesem kompletowania obsady w taki właśnie sposób. "Dobraliśmy aktorów przy pomocy odrobiny szczęścia i wytrwałości" - mówi reżyser. - "Żadnej z ról nie przydzieliłbym komuś innemu, jeśli miałbym możliwość powtórzyć cały proces". Szczęśliwie dla ekipy filmowej, wszyscy aktorzy byli takiego samego zdania, wielokrotnie wyraźnie wyrażając swój szacunek dla Hoblita i entuzjazm wynikający z możliwości podjęcia współpracy z reżyserem Lęku pierwotnego.

Hoblit po raz pierwszy zwrócił uwagę na Goslinga w filmie Fanatyk, który miał swoją premierę w 2001 r. na festiwalu filmowym Sundance. "To jasne jak słońce, że Ryan ma niezwykły talent" - stwierdza Hoblit. - "Odznacza się intensywnością przekazu i koncentracją, których nie można nauczyć - po prostu się je ma albo nie. To wszystko, w połączeniu z niecodzienną urodą i naturalną charyzmą, sprawiło, że wybór był dosyć prosty".

"Wystarczy tylko spojrzeć na postać Willy'ego, żeby dostrzec, że to inteligentny facet" - mówi Hoblit. - "Ryan to właśnie uosabia. Inteligencję ma wypisaną na twarzy, a przez to, że gra z taką lekkością i jest tak elastyczny, ogląda się go z zainteresowaniem. Szczerze mówiąc, nie przychodzi mi do głowy żaden aktor w jego wieku, który byłby bardziej zajmujący. Kręcenie zdjęć było ciągle interesujące i cały czas inne, ponieważ Ryan cały czas tak silnie dążył do odnalezienia prawdy. Wiedziałem, że będzie znakomitym kontrastem dla Anthony'ego".

Gosling mówi wprost o swoim bohaterze: "Willy miota się jak robak na haczyku Crawforda" - mówi. - "Crawford po prostu prześladuje Willy'ego, a ten daje się wciągnąć w coś, nad czym nie ma żadnej kontroli. Z punktu widzenia Willy'ego, między tym dwojgiem nie ma żadnego związku, to wszystko wymysł Crawforda".

"Jednak Willy nie może przegrać tej sprawy, ponieważ wtedy zagrożone będą oba jego stanowiska - ciągnie Gosling - zarówno jego obecna, jak i przyszła, wymarzona praca. Przegrana nie wchodzi w grę. Przede wszystkim nie chce, żeby morderca został wypuszczony na wolność, szczególnie morderca, któremu przechytrzanie wymiaru sprawiedliwości i Willy'ego sprawia tak wiele przyjemności jak Crawfordowi".

"Ta opowieść jest o dorastaniu i o dojrzewaniu duszy" - mówi scenarzysta Glenn Gers. - "Willy jest trochę zbyt gładki na początku, ale kiedy spotyka go tragedia i doświadcza prawdziwej straty, nie ma innego wyjścia, jak tylko wydorośleć. Ludzi traktuje nieco lekceważąco i odkrywa, jaki jest koszt takiego traktowania".

"Ten film jest jak partia szachów" - mówi Gregory Hoblit. - "Są w nim zagrania z jednej i drugiej strony, a w końcu szach i mat. Crawford to arcymistrz, który przewidział każdy możliwy ruch, od początku do końca, a Willy jest podobny do tych ekspresowych graczy, których można znaleźć w Central Parku; jest jak króliczek Energizera w zestawieniu z tym powściągliwym, systematycznym facetem. Podobał mi się uderzający kontrast w ich wyglądzie zewnętrznym: jeden jest dojrzały, a drugi nie, co wyraźnie widać. Jednak Willy przechodzi drogę od nieopierzonego młodzieniaszka do mężczyzny, jakim staje się na końcu filmu".

Różnice widać było nie tylko pomiędzy bohaterami, ale również samymi aktorami i ich podejściem do tekstu. Członkowie obsady wraz z reżyserem uczestniczyli w dwutygodniowych próbach przed rozpoczęciem produkcji.

"Tony jest niezwykle precyzyjny i oszczędny" - opisuje Hoblit. - "Żaden ruch nie idzie na marne, podczas gdy Ryan chce najpierw rozgrzać silnik i rozruszać się, aby odnaleźć samego siebie. Na początku jest dobry, a kiedy wszystko jest już na swoim miejscu, staje się po prostu doskonały".

Hopkinsowi spodobał się stosowany przez reżysera oszczędny styl kręcenia zdjęć, polegający na używaniu kilku kamer jednocześnie, aby z każdego momentu wydobyć jak najwięcej, a nie zmuszać aktorów do kręcenia jednego dubla za drugim, co w efekcie pozbawia sceny jej istoty i całego smaku. "Greg jest inteligentny i świetnie przygotowany, co zawsze najlepiej służy produkcji. Ma jednak również dobre wyczucie. Nie kręciliśmy zbyt wielu dubli, co przyjąłem z ulgą" - mówi Hopkins.

Hopkins, znany ze swojego złośliwego poczucia humoru, grał na nerwach ekipie filmowej, szczekając jak pies, a później niewinnie patrząc, jak asystent kierownika produkcji gorączkowo szuka zabłąkanego psa, aby go uciszyć.

"To naprawdę brzmiało jak szczekanie psa" - stwierdza Gosling. - "On jest po prostu jedną z tych osób, które są dobre we wszystkim - maluje, komponuje muzykę, reżyseruje, a także świetnie naśladuje koty i psy. Jest znacznie zabawniejszy niż mi się zdawało, to po prostu równy facet".

"W życiu musi być miejsce na zabawę - mówi z figlarnym uśmieszkiem Hopkins - w przeciwnym wypadku nie opłaca się wstawać rano z łóżka".

"Tony jest świetnym współpracownikiem - mówi Charles Weinstock - i nie wykorzystuje tego niepokoju, jaki większość osób odczuwa w jego obecności. Po prostu go to nie interesuje".

Weinstock opowiada, że Hopkins miał energię i witalność "dwudziestolatka w pełni sił; wręcz rwał się do pracy."

Billy Burke, najlepiej znany ze swojej roli strażaka Dennisa Gauquina w Płonącej pułapce, gra detektywa Roba Nunally'ego, żonatego mężczyznę zaangażowanego w namiętny romans z żoną Crawforda, Jennifer.

"Nunally zakochuje się w niewłaściwej kobiecie w niewłaściwym czasie" - mówi scenarzysta Glenn Gers. - "Smutnym faktem jest, że to prawdziwa miłość. Starają się znaleźć wyjście z tej sytuacji, nawet jeśli będzie to trudne, ale kiedy Crawford włącza się do gry, dni Nunally'ego są policzone. Naprawdę wzbudza w nas współczucie".

"Wiedziałem, że postać Nunally'ego będzie najtrudniejszą rolą do obsadzenia" - mówi Gregory Hoblit. - "To facet, który przebywa długą drogę - od człowieka szczęśliwie zakochanego, pełnego optymizmu, do pogrążonego w rozpaczy, i musi tę drogę pokonać w ciągu paru scen. Do tej roli potrzebne były duże umiejętności. Musiałem także być pewny, że to policjant, który byłby w stanie zainteresować sobą kobietę z wyższych sfer, taką jak Jennifer Crawford".

"Billy miał predyspozycje do tego, żeby odegrać te przemiany" - ciągnie Hoblit. - "Jest przystojny i łatwo go sobie wyobrazić w roli kochanka Jennifer, ponieważ charakteryzuje się pewną łagodnością, ale też fizyczną siłą - patrzysz na niego i wiesz, że lepiej z nim nie zadzierać".

Traf chciał, że Burke niedawno zakończył projekt, w którym współpracował z profesjonalnymi negocjatorami, więc był przygotowany, jeśli chodzi o zawód swojego bohatera. Wyzwaniem dla Burke'a było nadążenie za zmianami nastroju Nunally'ego.

"To należy do rzadkości w filmach, w których widzowie oglądają tylko urywki z życia postaci, jednak ten bohater jest przekrojowy - to świetna rola, jedna z tych, przy których zwykle przegrywałem z bardziej znanymi aktorami" - żartuje Burke. - "Aż oblizywałem usta, licząc na to, że zagram w tym filmie".

"Nieczęsto przychodzę do pracy, starając się wykombinować, co aktualnie dzieje się w danej historii" - tłumaczy aktor. - "Pracowałem przez kilka dni, kolejne spędzałem poza planem, wracałem i musiałem znowu wniknąć w tę fabułę, co nie zawsze było łatwe - najważniejsza była spójność. Czy ten facet właśnie coś odkrywał? Czy był w depresji? W rozpaczy? A może był zrezygnowany? Z pewnością było to dla mnie wyzwanie, ale dobrze się też bawiłem".

"Billy grał najtrudniejszą rolę - przyznaje Ryan Gosling - ale poradził sobie z nią znakomicie. Praca z nim była przyjemnością".

Anthony Hopkins krótko i entuzjastycznie chwali swojego kolegę po fachu, nazywając Burke'a "wspaniałym aktorem" oraz "kimś, kogo naprawdę warto oglądać".

Gregory Hoblit, który od dawna i z sukcesami porusza się w obrębie gatunku policyjnego w filmie i telewizji, rozumie chaos w życiu policjanta na ulicy i w domu. Interesuje go rozdwojenie takiego życia oraz zagrożenia, jakim ludzie pracujący w tym zawodzie muszą stawiać czoła, dokonując swoich wyborów.

Chociaż Hoblit był oczarowany pierwszym przesłuchaniem Burke'a, chciał się upewnić, że nie był to przypadek i poprosił aktora, aby przeczytał fragment swojej roli jeszcze raz, by sprawdzić, czy Burke będzie w stanie zaakcentować każdy emocjonalny odcień tego złożonego bohatera. "Wypadł tak samo dobrze, a może nawet lepiej" - opowiada Hoblit. - Decyzja o zatrudnieniu Billy'ego przyszła mi z łatwością".

"Podobnie było z Rosamund Pike i Embeth Davidtz" - mówi reżyser, odnosząc się do dwóch najważniejszych aktorek. - "To role, z którymi nie do końca wiadomo, co zrobić. Był taki moment, kiedy mówiło się o całkiem znanych nazwiskach. Na przykład rola Jennifer Crawford jest niewielka, ale bardzo dramatyczna i nikt jej nie zapomni".

Hoblit pracował już z Embeth Davidtz przy filmie W sieci zła, z Denzelem Washingtonem w roli głównej, i był chętny do ponownej współpracy. Kiedy reżyser i dyrektorka ds. castingu Deborah Aquila jednocześnie wpadli na pomysł skontaktowania się z Davidtz, Hoblit dostrzegł w tym kolejny pozytywny znak.

"Embeth jest krucha jak motyl" - mówi reżyser. - "Chociaż tak naprawdę ma silny charakter, roztacza wokół siebie aurę delikatności. Poza tym ma piękne oczy, nie wspominając już o tym, że jest bardzo utalentowana. Nie spodziewałem się, że się zgodzi, ponieważ rola była tak niewielka, ale odpowiedziała natychmiast. Bardzo mnie to ucieszyło. Bingo! To był najlepszy możliwy wybór".

Jednym z najtrudniejszych aspektów tego filmu było to, jak wprowadzić do niego kobietę, która oszukuje swojego męża, a jednocześnie sprawić, żeby widzowie jej współczuli i żeby zależało im na parze kochanków.

"Z opresji wybawił nas naturalny urok Embeth" - mówi scenarzysta Glenn Gers. - "Ma tylko dwie sceny, żeby zaskarbić sobie naszą życzliwość, a potem widzowie mają jej współczuć do końca filmu. Nie jest to łatwe".

"Jennifer Crawford żyje w małżeństwie odartym z wszelkich uczuć" - Hoblit staje w obronie bohaterki granej przez Davidtz. - "Jej mężem jest socjopata, genialny, ale pozbawiony uczuć człowiek, który dręczy ją emocjonalnie, odtrąca od siebie i poniża. Tych szczegółów dowiadujemy się jednak dopiero w dalszej części filmu. Mamy tylko jedną scenę pomiędzy Jennifer a jej mężem, aby przekazać całą dynamikę ich związku. Widownia musi ją polubić i zrozumieć, że nie jest jedną z tych kobiet, które dla zabawy miewają schadzki w hotelach".

"Nikt mi nie wmówi, że Jennifer wyszła za Teda dla pieniędzy" - mówi Gers. - "Miała nadzieję, że będzie ją dobrze traktował i naprawdę kochała jego siłę. Nie zdradzała go, tylko przechodziła przemianę, a on nie mógł tego znieść. Ona nie jest kobietą, która czerpie przyjemność ze swojego niemoralnego zachowania, tylko po prostu boi się opuścić swojego męża".

"Napisanie tej jedynej sceny z Crawfordem i Jennifer zajęło nam sporo czasu" - ciągnie Gers - ponieważ, co zaskakujące, musieliśmy wciąż ją skracać. Ludzie, którzy spędzili ze sobą długie lata, mają sobie mniej do powiedzenia, ale każde zdanie ma w ich przypadku większą wagę, a Tony i Embeth wiedzieli doskonale, jak poradzić sobie z tą sceną".

"Jest bardzo zdołowana - mówi o swojej bohaterce Embeth Davidtz - ale podoba mi się to, że stara się wrócić do życia i bierze sprawy we własne ręce".

Aktorka z przyjemnością podjęła współpracę z Hopkinsem, ale rola, która wydawała jej się prosta, postawiła przed nią nieoczekiwane wymagania. "Oczywiście gra z Anthonym Hopkinsem była bardzo wymagająca, ale próbowałam mu dorównać w każdym momencie" - mówi Davidtz. - "Jego umiejętności są na szalenie wysokim poziomie. Współpraca z Billym Burkiem również była świetną zabawą - nie wiem, gdzie on się ukrywał przez te wszystkie lata. Jednak naprawdę ciężką pracą było leżenie w łóżku i ciągłe udawanie śpiączki. Myślałam, że to będzie cudowne i proste, ale okazało się to dużo trudniejsze niż mi się wydawało".

Zupełnie inną kobietą jest Nikki Gardner, którą gra brytyjska aktorka Rosamund Pike. Nikki, będąca dokładnym przeciwieństwem Jennifer Crawford, nikomu nie pozwala się zastraszyć.

"Nikki to syrena" - mówi Gers. - "Uwodzi Willy'ego. Reprezentuje sobą pracę, której pragnął przez całe swoje życie, i stara się odwieść go od sprawy Crawforda, proponując mu bardzo atrakcyjną alternatywę, ale Willy musi zdecydować, czy może pozwolić sobie na taki ruch".

"Nie wydaje mi się, żeby Willy kiedykolwiek spotkał kogoś tak narcystycznego jak on sam" - mówi Ryan Gosling o bohaterce odtwarzanej przez Pike. - "Na początku jest w tym coś atrakcyjnego - rozpoznają w sobie znaną im obojgu ambicję. Nie nazwałbym relacji Willy'ego z Nikki romansem; oni są raczej dla siebie wzajemnym wyzwaniem. Oboje mają osobowość przewodników stada i ich walka o dominację to coś bardziej interesującego zwykły związek dwojga ludzi".

"Nikki nie przywykła do tego, żeby ludzie działali na nią w taki rozbrajająćy sposób" - przyznaje Rosamund Pike. - "Willy nie jest taki, jaki myślała, że będzie. Intryguje ją i jednocześnie wprawia we frustrację".

Gregory Hoblit po raz pierwszy zwrócił uwagę na Rosamund Pike, kiedy zobaczył ją w zwiastunie filmu Duma i uprzedzenie. Aktorka była wtedy przypadkiem w Los Angeles na promocyjnym tournée, połączonym z wizytami w najważniejszych studiach filmowych. Członkowie ekipy filmowej z ekscytacją przyjęli fakt, że w swoim wypełnionym po brzegi harmonogramie znalazła czas na spotkanie z nimi, a kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi, Hoblit rozpoczął niestrudzoną kampanię w celu przekonania producentów do tego, że chociaż jest Brytyjką, Pike doskonale nadaje się do roli ambitnej karierowiczki, Nikki Gardner.

"Rosamund była odkryciem" - mówi producent Charles Weinstock. - "Jest blondynką o chłodnym perfekcjonizmie, podobnie jak Grace Kelly, co idealnie pasowało do tej bohaterki, która musiała być uwodzicielska i wyniosła. Nikki reprezentuje sobą pokusę we wszystkich jej formach, w ujęciu zarówno romantycznym, jak i zawodowym. Jest ucieleśnieniem ambicji Willy'ego. Jednak ta rola miała dodatkowy smaczek, ponieważ Nikki ?rozgrzewa się? i wychodzi na jaw kilka jej słabości. Rosamund świetnie się spisała, sprawując kontrolę nad obydwoma biegunami charakteru swojej bohaterki".

Co zaskakujące, Pike uznała swoją rolę za nieco kłopotliwą. "Ta rola była dla mnie dość trudna, ponieważ różnię się od tej bohaterki poglądami politycznymi, temperamentem, nawet stylem ubierania się. Nikki jest jedną z tych niesamowicie ambitnych kobiet, które przedłożyły karierę nad rodzinę, kontakty z ludźmi, miłość, życie, wszystko, co nie jest związane z pracą, co może jest na swój sposób godne podziwu, ale ja nie potrafię się z nią utożsamić".

"Nikki wiele ryzykuje dla Willy'ego" - ciągnie Pike. - "Zrobił na niej wrażenie i przez to walczy w jego imieniu ze swoim szefem i zarazem poniża samą siebie".

"Naprawdę starałam się ukazać też jej ludzką stronę - przyznaje aktorka - pokazać odrobinę tej dobrej kobiety, którą kiedyś była. Starałam się ją złagodzić i robiłam to trochę wbrew scenariuszowi, ale zawsze w takich chwilach Greg prosił mnie, żebym szła do przodu i grała z większą mocą, i wtedy myślałam sobie ?cóż, żegnaj dobra strono Nikki?"- śmieje się aktorka.

Obsadę dopełniają David Strathairn w roli szefa Willy'ego i jego nieustępliwego głosu sumienia, prokuratora okręgowego Joe Lobruto. Nowozelandczyk Cliff Curtis jako partner Nunally'ego - detektyw Flores oraz Bob Gunton jako ojciec Nikki, sędzia Gardner.

Filmowców zaskoczył, ale i uradował fakt, że Strathairn zgodził się zagrać drugoplanową rolę Joe Lobruto, tym bardziej że wyraził swoją zgodę zaraz po otrzymaniu w 2006 r. nominacji do Oscara? dla najlepszego aktora za kreację Edwarda R. Murrowa w filmie Good Night and Good Luck.

W swoich rozmowach z Hoblitem Strathairn tłumaczył, że jego zdaniem Willy Beachum jest pociągany w różne strony, jakby za pomocą kilku lin bungie, z których za każdą ciągnie jakaś osoba obecna w jego życiu. Strathairn, zawsze gotowy na nowe wyzwania, uznał, że interesującym doświadczeniem będzie wcielić się w postać trzymającą w rękach jedną z tych lin.

"To niewielka rola - mówi Glenn Gers - ale bardzo istotna. Lobruto jest odwrotnością Nikki - pociąga Willy'ego w przeciwnym kierunku. Jest głosem sumienia Willy'ego, czekającym na odnalezienie".

"David to jeden z moich ulubionych aktorów" - mówi scenarzysta, który był bardzo podekscytowany, patrząc, jak Strathairn interpretuje napisane przez niego kwestie. "To cudowne widzieć, jak wreszcie jest podziwiany. Wniósł do tej roli przyzwoitość, której Willy potrzebuje, zmagając się z konsekwencjami swojego niewłaściwego wyboru".

"Lobruto lubi myśleć o sobie nie tylko jako o szefie, ale także mentorze Willy'ego" - mówi Strathairn. - Jest dumny z tego, że zdecydował się zostać prokuratorem okręgowym, a nie skorzystał z okazji, żeby zarabiać krocie w jakimś ogromnym przedsiębiorstwie. Między nim a Willym dochodzi do pewnych tarć, co wpływa na jego zachowanie".

"Willy i Lobruto zupełnie się nawzajem nie rozumieją" - mówi Ryan Gosling. - "Willy uważa Lobruto za zadufanego w sobie urzędnika państwowego, natomiast Lobruto myśli o Willym jako o sprzedawczyku i małolacie. Ich relacja polega na dowiadywaniu się, jak bardzo się mylili lub na ile mieli rację w odniesieniu do siebie nawzajem".

Strathairn to kolejny z aktorskich idoli Goslinga. "Uwielbiam oglądać Davida" - mówi Gosling. - Współpraca z nim była dla mnie zaszczytem". W swojej pracy uwzględnia bardzo wiele elementów, co bardzo mi się podoba. Poza planem jest ogrodnikiem i to mówi wiele o tym, jak pracuje: podwija rękawy i od razu zabiera się do brudnej roboty."

"Nigdy nie grałem roli podobnej do tej, w której w zasadzie jesteś łącznikiem" - mówi Strathairn. - "Ta sprawa, Willy oraz jego perypetie - wszystko to zostało wystawione na widok publiczny, z czym musi uporać się biuro prokuratora okręgowego. Cała trudność polega na tym, żeby czymś to wbogacić i nie spełniać tylko funkcji nudnego, użytkowego biura informacyjnego".

Cliff Curtis gra Rafaela Floresa, detektywa, któremu przypada w udziale sprawa niedoszłego morderstwa dokonanego przez Crawforda. Nieszczęśliwie dla Willy'ego, Flores bardziej niż przestępców nienawidzi tylko prawników. Curtis, znany ze swojej roli w filmie Jeździec wielorybów, bez problemu odgrywa bohaterów wywodzących się z różnych kultur i krajów. Jest jak kameleon - w mgnieniu oka opanowuje przeróżne regionalne akcenty. Jego aktorskie poświęcenie oraz pragnienie bliższego poznania swojego bohatera skłoniło filmowców do rozszerzenia tej roli.

"Cliff jest ekscytujący" - mówi Gregory Hoblit. - "Ma nietypową osobowość - roztacza wokół siebie aurę obojętności - ale ponieważ jego akcent jest dość wyrazisty, musieliśmy nad tym poważnie popracować. Nie miał żadnego doświadczenia w zakresie odtwarzania roli policjanta, więc pracował zawzięcie, aby wszystko wypadło, jak należy. Żaden członek obsady aktorskiej nie podchodził do swoich obowiązków z taką determinacją".

Mogłoby się wydawać, że detektyw Flores i Willy Beachum powinni być jak dwaj towarzysze broni, obmyślający wspólnie, jak wsadzić złoczyńcę za kratki, jednak po niedługim czasie obaj docierają do martwego punktu, sfrustrowani brakiem niezaprzeczalnych dowodów w tej z pozoru jednoznacznej sprawie.

"Flores i Willy mają zupełnie różne osobowości" - wyjaśnia Ryan Gosling. - "Wywodzą się z innych miejsc i mają odmienne perspektywy na przyszłość, ale muszą połączyć siły w pracy nad tą sprawą. Obwiniają siebie nawzajem za sytuację, w której się znaleźli".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Słaby punkt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy