Reklama

"Sekretne okno": SCENARIUSZ

Obraz "Sekretne okno" rozpoczął swoją wędrówkę na ekrany kin w momencie, kiedy kierownictwo wytwórni Columbia Pictures zainteresowało się intrygującym, trzymającym w napięciu opowiadaniem Stephena Kinga Secret Window, Secret Garden, będącym częścią większej kolekcji pod zbiorowym tytułem Four Past Midnight. To właśnie o tym zbiorze jeden z recenzentów napisał, że są to: "Cztery robiące duże wrażenie opowiadania o mocy zła. Historie, od których nie sposób się oderwać, i które rozpalają wyobraźnię do czerwoności."

Mając w ręku tak ciekawy materiał, Studio Columbia zwróciło się do scenarzysty/reżysera Davida Koeppa z propozycją dokonania adaptacji tego tekstu na potrzeby dużego ekranu. Jak podkreśla producent filmu Gavin Polone, wytwórnia Columbia Pictures ceni sobie współpracę z Koeppem, który już wcześniej popisał się mistrzowskimi tekstami scenariuszy do niedawnych hitów kinowych - "Spiderman(r)" i "Azyl" /Panic Room/.

Reklama

"Tekst Stephena Kinga przypominał trochę swoim charakterem "Opętanie" /Stir of Echoes/ (jedno z wcześniejszych pisarsko-reżyserskich zadań Koeppa), ponieważ opowiada o człowieku, który wydaje się tracić kontakt z rzeczywistością", mówi Polone. "Pewne podobieństwa można również odnaleźć w nawiązaniu do klaustrofobicznej atmosfery filmu "Azyl" /Panic Room/, thrillera, którego akcja zasadniczo rozgrywa się w jednym maleńkim pokoiku."

Koepp ze śmiechem stwierdza: "Podobają mi się filmy z rodzaju 'zamknięty w domu facet zaczyna wariować'. Z zaciekawieniem przyjmuję wyzwania, które stawiają historie rozgrywające się w ograniczonej przestrzeni. I chociaż w "Sekretnym oknie" są sceny kręcone w plenerze, to jednak cała intryga sprowadza się do niewielkiej przestrzeni życiowej Morta Rainey'a. Jest to historia faceta, który znalazł się w naprawdę nieciekawym momencie swojego życia, a w dodatku zamiast próbować wyjść na zewnątrz, spędza zdecydowanie zbyt wiele czasu samotnie w domu. Chciałem w swoim filmie przyjrzeć się uważnie tematom, które zawsze mnie intrygowały - przestrzennego zamknięcia i związanej z tym pewnego rodzaju paranoi. Zamknięcie może być czymś naprawdę przerażającym, a jeśli do tego dołożymy pewne nieciekawe rzeczy, które się tam rozgrywają, mamy gotowy scenariusz na niepokojącą opowieść."

Napisane z dużym napięciem opowiadanie Kinga bierze także pod lupę zagadnienie podwójnego problemu rozgrywającego się życiu płodnego do tej pory autora - przejść związanych z bolesnym rozwodem oraz niemocy twórczej. Koepp, sam będący odnoszącym sukcesy i szanowanym scenarzystą, mógł do pewnego stopnia podeprzeć się swoimi własnymi doświadczeniami i z osobistego punktu widzenia spojrzeć na czasem kojarzący się z prawdziwą torturą proces pisania tekstu. "Na pewnym poziomie identyfikuję się z Mortem, ponieważ znam aż nazbyt dobrze styl życia prowadzony przez niego", mówi Koepp i dodaje: "Podobnie jak wielu autorów, ma on bardzo intensywne życie wewnętrzne, z którego wyrażaniem na zewnątrz ma często kłopot. Ja sam na przykład kiedy piszę, robię to w odosobnieniu, w moim pokoju i nie jestem wtedy gotowy na wchodzenie w interakcje z wieloma osobami. Przejście do świata zewnętrznego może być całkiem trudne, kiedy jest się tak bardzo przyzwyczajonym do intensywnego 'życia' toczącego się w swojej własnej głowie. No i wtedy właśnie w naszym filmie pojawia się John Shooter, dosłownie 'włażąc' nieproszony do życia Morta, co wydaje się wyjątkowo trudne do zaakceptowania jeżeli jest się właśnie w życiowym dołku."

Przypadłość Morta związana z tymczasowym zanikiem sił twórczych tylko pogarsza i tak niełatwy los pisarza. "Proces pisania należy do sfery całkowicie podlegającej samomotywacji. Kiedy zatem jesteś w depresji ciężko jest po prostu wstać i podjąć dalszą pracę. Kanapa wygląda przecież zawsze tak zachęcająco. Dużo uwagi poświęciliśmy sprawie 'obsadzenia roli' tego ważnego dla każdego pisarza mebla. Wszystkie potencjalne kanapy Morta zostały przeze mnie osobiście przetestowane w kierunku ucinania sobie na nich drzemki. Jest to tak istotny element, ponieważ nie znam żadnego pisarza, który nie posiadałby wygodnej kanapy, na której zawsze może trochę pomedytować albo właśnie uciąć sobie drzemkę."

Dysponowanie informacjami z pierwszej ręki od osoby, która sama jest pisarzem, a także reżyserem, okazało się prawdziwym dobrodziejstwem dla Deppa, który w filmie wcielił się w rolę udręczonego życiem Morta. Jak zauważa aktor, który całkiem przypadkowo obchodzi urodziny tego samego dnia co Koepp: "David był niezwykle inspirującą osobą, a dodatkowo od samego początku prowadzenia przez nas współpracy czuliśmy silne wzajemne zrozumienie". Aktorowi zaimponowało także, że reżyser odbył długą podróż na Wyspy Karaibskie - gdzie Depp grał właśnie rolę czarnego charakteru Kapitana Jacka w filmie "Piraci Karaibów: Klątwa czarnej perły" /The Pirates of the Caribbean: Curse of the Black Pearl/ - aby namówić go do przyjęcia roli Morta Rainey'a.

To poświęcenie było z pewnością jednym z decydujących o przyjęciu roli czynników, chociaż w ostatecznej decyzji górę wzięła jakość pisarskiego warsztatu Koeppa. "Pamiętam dokładnie, że czytałem scenariusz, analizując po 10-15 stron i myśląc - to kawał świetnej pisarskiej roboty. Dialogi są prawdziwe i nie silone, z niezwykle interesującym i pobudzającym do myślenia przekazem. Sytuacje opisane przez Keoppa wydawały się wiarygodne. Kiedy tak sobie czytałem ten tekst, w pewnym momencie zorientowałem się, że historia Morta i jego dylematy całkowicie pochłonęły mnie emocjonalnie. No i wtedy, kiedy dotarłem do samego sedna scenariusza - punktu, gdzie historia przyjmuje nieoczekiwany, genialnie rozegrany zwrot, byłem w głębokim szoku. Naprawdę nie spodziewałem się takiego rozwiązania akcji, co z punktu widzenia osoby czytającej tekst jest bardzo ciekawe. Jak można przypuszczać będzie się to także przekładać na podobne reakcje widzów."

Depp przyznaje, że odczuwa sympatię i więź z osobami parającymi się pisarstwem. Wcześniej w swojej karierze, przygotowując się do roli w filmie Terry'ego Gilliama "Las Vegas Parano" /Fear and Loathing in Las Vegas/ zaprzyjaźnił się z legendarnym dziennikarzem i świetnym bajarzem Hunterem S. Thompsonem, którego był filmowym alter ego. Wkrótce Depp wcieli się także w postać innego legendarnego pisarza J. M. Barriego, autora "Piotrusia Pana", w opracowywanym obecnie filmie "Neverland". Jak mówi Depp: "Sądzę, że dla każdej osoby związanej ze sztuką kreatywną, ale w szczególności dla pisarza, wyobraźnia jest największym przyjacielem. Zdarza się także, że jest to twój najgorszy wróg, jeśli jest się zamęczanym nadmiernym myśleniem i natłokiem informacji w głowie. To właśnie jest problem Morty'ego. Jest on z pewnością typem odludka. Nie czuje się zbyt komfortowo otoczony ludźmi i po prostu czasem ma ochotę, żeby zostawić go samemu sobie. Niestety, on sam nie może sobie dać spokoju."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Sekretne okno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy