Reklama

"Psy i koty": PRODUKCJA

Kiedy reżyser Lawrence Guterman i producenci Chris deFaria i Andrew Lazar podjęli się realizacji „Psów i Kotów”, nie mieli zamiaru robić filmu kukiełkowego ani wygenerowanego przez komputer - to już wcześniej zostało zrobione. Chcieli pokazać żyjące psy i koty, z całym ich czarem, a następnie umożliwić im robienie niemożliwych rzeczy, jak mówienie, latanie samolotami, operowanie saniami z rakietowym napędem i angażowanie się w sztuki walki. Chcieli też, żeby wyglądało to tak perfekcyjnie, żeby widzowie, wróciwszy do domu po seansie, spojrzeli na swoje zwierzaki z odrobiną podejrzliwości. Na wszelki wypadek.

Reklama

Tworzenie roli każdego zwierzaka okazało się skomplikowanym procesem. Każda scena była z początku rozpisana na storyboardach. Posługując się nimi, twórcy filmu decydowali, którą część można sfilmować ze zwierzętami, która wymaga marionetek. Pierwszeństwo miały sceny z prawdziwymi zwierzakami, miało ich być najwięcej, jak tylko było to możliwe, żeby film był możliwie rzeczywisty i nie tracił uroku, a technicznych pomocy używano, kiedy coś było fizycznie niemożliwe, lub niebezpieczne dla zwierzaka.

Z ponad ośmiuset efektami wizualnymi, jakie znalazły się w filmie, przy których pracowało blisko dwustu animatorów, projektantów, kompozytorów, rzeźbiarzy i techników, wszystko musiało się pokrywać i ostatecznie zgrać się w niezauważalnej dla oka synchronizacji. W czasie produkcji, reżyser Guterman nadzorował proces twórczy, ulokowany w kilku miejscach i wymagający kilku zespołów pracujących w tym samym czasie.

Przed rozpoczęciem produkcji załoga musiała zbudować kompletne miejsce do trzymania, pielęgnowania i tresowania dla aż 50. zwierząt. Karmienie i schematy ćwiczeń musiały być rozrysowane. Trzeba było zaprojektować nie zawadzające sobie ustawienia przyjaznych zwierzętom planów, części planów i podpór. Zbudowane, musiały zostać przetestowane przez zwierzęce gwiazdy. Trzeba też było zaprojektować i stworzyć okrycia i gogle dla kotów Ninja i ekwipunek dla bohaterskich psów. Znalezienie właściwego studia było wyzwaniem. Musiało mieć zaplecze i trzy sceny, żeby umożliwić powstanie kilku dużych planów i ustawienie bardzo dużego blue screenu. Musiało być dość miejsca dla zwierząt. Poza tym, musiało znajdować się możliwie jak najdalej od hałasów ulicznych, żeby zwierzaki nie były narażone na hałas. Ludzie pracujący nad budową planów skonstruowali trzy wersje domu Brody’ego, w tym rzeczywisty dom, używany do zdjęć z frontu i scen ulicznych, z prawdziwą fasadą, werandą i podwórkiem, zbudowany na tyłach studia. Dodatkowo, zespół konstrukcyjny zbudował wnętrze domu, z frontową i tylną werandą, i całym, w pełni urządzonym podwórkiem, na scenie służącej do efektów specjalnych, żeby sceny tego wymagające mogły zostać nakręcone w całkowicie kontrolowanym środowisku.

Scena Pierwsza była wnętrzem budy Lou z jego sekretem, przegródkami urządzonymi w wysokiej technologii. Scena Druga była biurem pana Masona we Flocking Factory, gdzie rozgrywa się ostateczna konfrontacja. Została zaprojektowana, żeby umożliwić kręcenie scen z ogniem i ogólną destrukcją, kiedy Pan Tinkles robi swój ruch. Trzecia scena została wyposażona w ogromny niebieski ekran. Tu załoga mogła kręcić sceny, które wymagały dodatkowego tła, jak międzynarodowa sala konferencyjna, gdzie delegacje psów z całego świata debatowały nad najlepszą odpowiedzią na podstępny plan Pana Tinklesa.

Zdjęcia żywej akcji rozpoczęły się od scen, w których brały udział tylko psy, żeby dać treserom kotów jeszcze trochę czasu, ze względu na ich trudniejsze zadanie. Kiedy produkcja posuwała się do przodu, trudniejsze sceny mogły już zostać nakręcone. Do każdego mechanicznego psa czy kota, który pojawiał się w scenie, potrzebnych było kilku zręcznych operatorów, ukrytych w pobliżu, nadzorujących ich ruchy.

Niewiele jest filmów, które miałyby bardziej zadziwiające ustawienie końcowego konfliktu. Do ostatecznej rozgrywki między kotami i psami potrzebowano, poza innymi rzeczami, kilku ton szeleszczącego papieru do pakowania, szesnastu dział powietrznych, tysięcy galonów kremu do golenia, setek galonów kolorków do jedzenia i 6700 lateksowych myszy.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Psy i koty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy