Reklama

"Powrót": ROZMOWA Z ANDRIEJEM ZWIAGINCEWEM

Z ANDRIEJEM ZWIAGINCEWEM ROZMAWIA DZIENNIKARZ KOMMERSANTA, ALEKSIEJ KARACHAN.

Jak wyjaśni Pan olbrzymi sukces Powrotu w festiwalowym obiegu?

Trudno mi powiedzieć, dlaczego film zdobył taką popularność wśród jurorów różnych festiwali filmowych, jednakże bez względu na przyczynę tego zjawiska, jego wagę trudno przecenić. Coś takiego może się zdarzyć, jak sądzę, tylko raz w życiu. W tej chwili cieszę się szczęściem, które spadło na mnie zupełnie nieoczekiwanie. Kiedy kręciliśmy film, miałem jedynie nadzieję, że zostanie zakwalifikowany do konkursu na jakimś dużym festiwalu. Czasami mówiłem aktorom i ekipie: pracujmy naprawdę ciężko, a pewnego dnia zawojujemy Cannes.

Reklama

A więc sukces na festiwalach był zamierzony?

Nie. Często zarzucano nam wzorowanie się na estetyce popularnej na Zachodzie, jednak film jest odbiciem gustu mojego i producenta, a nie próbą usatysfakcjonowania komisji festiwalowych. Mam więc nadzieję, że ci, którzy wybierają filmy konkursowe, zrozumieli go i dostrzegli głębsze znaczenia, wybiegające poza schemat osobistego dramatu relacji ojciec-syn.

Jakie głębsze znaczenia dostrzega Pan w swoim filmie?

Przysiągłem, że nie będę mówić o tym, jak postrzegam swój film. Chcę zostawić z nim widza sam na sam. Chciałbym, by widzowie sami zdecydowali, co im nie odpowiada w filmie, czego nie rozumieją, czemu się im podoba. Komentarz reżysera może im tylko w tym przeszkodzić.

Po pokazie filmu, wielu krytyków orzekło, że "Powrót" przenika atmosfera dzieł Tarkowskiego. Co Pan o tym sądzi?

Dla rosyjskiego reżysera niemożliwym jest odcięcie się od wpływów Tarkowskiego. Jest on bowiem chyba największym indywidualistą naszego kina. Pochlebia mi więc, że krytycy zauważają podobieństwa, być może chodzi o przedstawienie upływu czasu w filmie. Nie próbowałem jednak ani imitować Tarkowskiego, ani go cytować.

W "Powrocie" pojawia się wiele wątków biblijnych, jednocześnie nie można powiedzieć, że opowiada on o religijności. Dlaczego?

O rzeczach świętych, najważniejszych nie powinno się mówić głośno, bo gdy zaczynamy o nich trąbić, wszystko co święte i magiczne natychmiast się ulatnia. O tym, co najważniejsze się nie mówi, to się wskazuje i takie było moje zamierzenie w tym filmie.

Czy myśli Pan, że powrót marnotrawnego ojca do rodziny miał jakieś znaczenie? Czy pomógł bohaterom?

Żadne spotkanie nie jest pozbawione znaczenia. Jeśli nie jest potrzebne, to się w ogóle nie wydarzy. To nie jest zwykła historia, w której coś może zdarzyć się przez przypadek. Tutaj wszystko ma znaczenie, jest z góry określone. Czy to spotkanie w jakiś sposób pomogło bohaterom? Jeśli spojrzymy na to z perspektywy duchowej, każdy z bohaterów tak samo na nim zyskuje. Można przywołać tu Wschodnie tradycje: spotkanie jest tak samo ważne dla ucznia, jak dla nauczyciela. Jednak jeśli mam być szczery, wolałbym już o tym nie mówić. Pytania te wymagają wymijających odpowiedzi lub głębszej analizy filmu, której, jak wyjaśniałem, chciałbym uniknąć.

Zadam więc najbardziej powierzchowne pytanie, jakie przychodzi mi na myśl. Co jest w skrzynce, która stanowi cel wyprawy ojca i synów?

To sekret. Tak naprawdę, nie ma to znaczenia. Skrzynka zawiera tajemnicę, która znika wraz z tajemniczym ojcem.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Powrót
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy