Reklama

"Pacific Rim": KOKPITY

Gdy tylko jest to możliwe, del Toro woli kręcić ujęcia kamerą. O ile było to niewykonalne w przypadku wojny toczącej się pomiędzy Kaiju a Jaegerami, sekwencje wewnątrz kokpitów to zupełnie inna sprawa.

Główny plan zdjęciowy zwany Kokpitem, który zbudowano w studiu w Pinewood Studios w Toronto, stanowił wyzwanie zarówno dla projektantów, jak i inżynierów, oraz pozostałej części ekipy, wśród której znaleźli się scenograf Andrew Neskoromny, operator zdjęć Guillermo Navarro, specjalista ds. efektów specjalnych Laird McMurray oraz Shane Mahan ze studia Legacy Effects.

Reklama

Ważący około 20 ton plan zdjęciowy miał ok. 6 metrów wysokości i rzadko był nieruchomy. Został skonstruowany na olbrzymim zawieszeniu hydraulicznym nazwanym "Mighty Mo", które mogło się wznosić, opadać, toczyć się, a także trząść całym planem oraz wszystkimi obecnymi na nim osobami. Ostre kąty stały się przyczyną podniesienia całej struktury niemal pod sam sufit hali zdjęciowej jeszcze przed rozpoczęciem jakiegokolwiek ruchu.

McMurray relacjonuje: "Najtrudniejszą częścią było zmontowanie wszystkich stalowych elementów, które stanowią konstrukcję nośną całego planu, bo po dodaniu wagi ludzi i sprzętu, nie wspominając o wodzie, mówimy tu o około 37 tonach. Kiedy poruszasz taką masą, i to szybko, mechanizm, dzięki któremu to wszystko będzie się trzymało, nieco się komplikuje".

Drugi Kokpit został umiejscowiony na mniejszym zawieszeniu nazwanym "Shake 'n' Bake" i wyposażony w system poduszek powietrznych umożliwiających wykonanie ruchu toczenia się, chociaż można na nim było wywołać równie niepokojące ruchy sejsmiczne. Pozwoliło to również usytuować plan bliżej ziemi, co dało del Toro możliwość nadzorowania procesu realizacji scen.

Guillermo oświadczył: "Chciałem, żeby zderzenia były bardzo intensywne, a cały ten sprzęt pozwolił na osiągnięcie interakcji, która jest bardziej bezpośrednia i realna, jako że aktorzy naprawdę fizycznie reagują na wstrząs. Kiedy zadają cios, plan zdjęciowy zadaje ten cios razem z nimi. Kiedy zostają uderzeni przez Kaiju, siła tego uderzenia odrzuca ich do tyłu i naprawdę nimi potrząsa".

Neskoromny przystosował poszczególne Kokpity w taki sposób, żeby odpowiadały różnym Jaegerom, w związku z czym wygląd planu zdjęciowego musiał być okresowo zmieniany w zależności od tego, która para znajdowała się aktualnie na górze. Scenarzysta mówi: "Tak jak w przypadku zewnętrznego wyglądu Jaegerów chcieliśmy, żeby ich wnętrza również były zindywidualizowane, dlatego użyliśmy kolorów i pasujących grafik, które reprezentowałyby nie tylko samych bohaterów, ale również ich kultury. Piloci chcieli również ukryć ślady wcześniej stoczonych bitew".

Kluczową kwestię związaną z ustaleniem schematu kolorów stanowiło oświetlenie. Navarro wyposażył plany zdjęciowe w LED-owe oświetlenie, którego barwę i układ można było dowolnie zmieniać, żeby w jeszcze lepszy sposób rozróżnić Kokpit każdego kraju.

Zdecydowanie najbardziej wyróżniającym się elementem Kokpitów był skomplikowany system zaprojektowany i zbudowany przez Legacy Effects, za pomocą którego piloci sterowali Jaegerami.

Guillermo del Toro opisuje: "Ta zewnętrzna machina łączy Jaegera z pilotami poprzez ich kombinezony w taki sposób, że każdy ruch ich mięśni jest przekazywany do odpowiadającej mu części robota. Fizycznie sterują każdym krokiem i uderzeniem, przez co są w stanie walczyć we dwójkę, wystawiając takiego gigantycznego robota przeciwko tym monstrualnym stworzeniom. Ta czynność pochłania bez reszty".

Reżyser przyznaje: "Najprościej byłoby zastosować technologię motion capture dającą aktorom całkowitą swobodę ruchu. Jednak miałem wrażenie, że potrzebujemy czegoś, co zapewniłoby prawdziwy opór".

"Prawdziwy opór" to mało powiedziane. Całe to ustrojstwo, ważące kilkanaście tysięcy funtów, było przymocowane do "kombinezonów lotniczych" za pomocą zaczepów umieszczonych na rękach, ramionach i plecach. Ponadto stopy aktora były unieruchomione wewnątrz ciężkich butów przymocowanych do platform przypominających narty na stepperze. Pomiędzy tym sprzętem a zawieszeniem "aktorzy mogli poruszać się bez przeszkód" - śmieje się del Toro. "To było trochę jak symulator wesołego miasteczka".

"Wesołe" to niekoniecznie najlepsze słowo, jakiego użyłaby obsada, żeby opisać to doświadczenie. Charlie Hunnam stwierdził ze śmiertelnie poważną miną: "Jeśli nie kręci cię noszenie zbroi w czasie wykonywania ćwiczeń w maszynie o kształcie elipsy, kiedy co minutę leje się na ciebie jakieś 800 litrów wody, to nie ma nic, co mógłbyś zrobić, żeby przygotować się do kręcenia zdjęć w Kokpicie".

Woda stanowiła istotny element, biorąc pod uwagę fakt, że duża część działań wojennych toczyła się na Pacyfiku. Zespół zajmujący się efektami specjalnymi był odpowiedzialny za stworzenie olbrzymich akwenów morskich na potrzeby sekwencji scen odbywających się na zewnątrz, w tym pól bitwy, gdzie walczyły Jaegery i Kaiju. Jednakże dział efektów specjalnych przyjął bardziej praktyczne podejście w odniesieniu do wnętrz. McMurray opowiada: "Wszędzie wokół Kokpitu były zamontowane ogromne spryskiwacze zaprogramowane tak, żeby w określonym momencie wypuszczać różne ilości wody, niekiedy ponad 250 litrów na ujęcie. Ponadto woda musiała być podgrzana, ponieważ była zima. I to w Kanadzie. Do tego wszystkiego mieliśmy też duże ilości LED-owego oświetlenia, które chyba nie zawsze lubi wodę".

Nawet ci, którzy rzadko obserwowali prace prowadzone na planie zdjęciowym, widzieli ciężkie warunki panujące w Kokpicie. Jon Jashni wspomina: "Kiedy zobaczyłem Kokpit, w pierwszej chwili pomyślałem, że chciałbym założyć uprząż i udawać, że jestem pilotem Jaegera. Jednak kiedy tylko zobaczyłem wodę i całe to szaleństwo, z którym musiał zmagać się Charlie i pozostali aktorzy, byłem zupełnie zadowolony z faktu, że siedzę za kamerą".

"Naprawdę nie było lekko" - wyznał Idris Elba. "Kombinezony, jakie nosiliśmy, na pewno zostały zaprojektowane do wykorzystania w walce, bo z pewnością nie dla wygody. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że sekwencje realizowane w Kokpicie były istotne dla zrozumienia tego, przez co przechodzili ludzie przebywający w głowie robota, więc wysiłek, jaki podjęliśmy, był tego warty".

Choć z wyglądu Rinko Kikuchi była najbardziej niepozornym pilotem Jaegera, to wydawało się, że znosi trudne warunki pracy nawet lepiej niż jej koledzy z planu. "Wszyscy ją podziwialiśmy" - mówi Mary Parent. "Wypracowała swoją własną strategię na przetrwanie wielu godzin spędzanych w Kokpicie poprzez przenoszenie się do czegoś na kształt miejsca Zen. W rezultacie była najbardziej żywiołowa ze wszystkich".

"Można powiedzieć, że moje uczucia do kombinezonu balansowały na granicy miłości i nienawiści" - przyznaje Kikuchi. "To było bardzo wymagające zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Po prostu musiałam myśleć o przyjemnych rzeczach, takich jak czekolada" - śmieje się.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pacific Rim
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy