Reklama

"Pacific Rim": JAEGERY KONTRA KAIJU

Guillermo del Toro był w dużej części odpowiedzialny za nadanie ostatecznego kształtu, mówiąc dosłownie, największym gwiazdom obrazu Pacific Rim - Kaiju. "Kocham potwory" - oświadczył reżyser, który we współpracy z zespołem najlepszych projektantów, ilustratorów i rzeźbiarzy stworzył różnego rodzaju potwory, jakie można podziwiać w filmie. "Przy tworzeniu Kaiju współpracowali najlepsi projektanci na świecie".

Guillermo rozpoczął pracę z grupą artystów i ilustratorów, w skład której wchodzili Francisco Ruiz Velasco, Wayne Barlowe, Stephen Schirle, Doug Williams, Hugo Martin, Tyruben Ellingson, Guy Davis, Oscar Chichoni, David Meng, Simon Lee, Raul Monge, Carlos Salgado, Keith Thompson, Simon Webber, Allen Williams oraz Rob McCallum.

Reklama

Członkowie zespołu przez wiele tygodni wymieniali się pomysłami podczas burzy mózgów, rozpoczynając prace w pomieszczeniu bez okien, które stosownie do tego nazwali "łodzią podwodną". Wspólnie rozpatrzyli każdy aspekt: od rozmiarów, kształtów i kolorów, po sposób, w jaki te olbrzymie stwory się poruszały i walczyły. Guillermo del Toro wyjaśnił: "Chcieliśmy wzbudzić czystą grozę i przerażenie, jakie odczułaby osoba, która napotkałaby jednego z tych potworów".

Określił pewne parametry: przykładowo, jedynymi zwierzętami, jakie mogły posłużyć za źródło inspiracji, były jaszczurki, skorupiaki i owady. Jednak przez większość czasu zespół mógł popuścić wodze fantazji, stosując podejście "tag team" (dwóch osób w drużynie) w czasie gromadzenia pomysłów. Wspominając przebieg tego procesu, del Toro opisuje: "Guy Davis rozpoczynał projekt, potem brał się za niego Francisco, próbując różnych rzeczy. Następnie tworzył go Simon Webber, a Dave Meng rzeźbił. Poszczególne etapy projektowania stworów pozwoliły nam nadać każdemu z nich indywidualny charakter".

Projektanci nadali Kaiju różne nazwy, które wskazywały na wyróżniające ich cechy fizyczne, jak np. Knifehead, Axehead, Leatherback itd. Niektóre są wyrachowane w swoim okrucieństwie, podczas gdy inne to w większości ślepa siła. "To żywa broń" - podsumowuje del Toro. "To kombinacja ślepego instynktu z umiejętnościami taktycznymi, umożliwiająca natychmiastowe podejmowanie decyzji w czasie bitwy, więc na pewno znajdzie się miejsce na kilka niespodzianek".

Aby potwory były jeszcze bardziej przerażające, wszelkie wypustki na ciele Kaiju stanowią część ich arsenału. A ponadto, na co zwrócił uwagę Thomas Tull: "Szybko ewoluują. Z każdym atakiem uczą się czegoś nowego, stale rosną i robią postępy w zakresie taktyki".

Wielu z artystów, którzy pomogli powołać do życia Kaiju, użyczyło swojego talentu również przy tworzeniu ostatniej linii obrony rodzaju ludzkiego - Jaegerów.

Beacham powiedział: "Największe wyzwanie w świecie filmu Warner Bros Pictures & Legendary Pictures Pacific Rim to znalezienie sposobu na pokonanie Kaiju na ich własnych warunkach. Właśnie ta idea przyświecała pracom nad stworzeniem Jaegerów".

Tak jak każdy Kaiju jest niepowtarzalny, każdy Jaeger jest wyjątkowy zarówno pod względem projektu, jak i funkcji, jaką spełnia, wraz ze swoim własnym arsenałem broni, "żeby za każdym razem, kiedy widzisz Jaegera stającego do walki z Kaiju, była ona zupełnie inna od poprzedniej" - opisuje del Toro.

Kiedyś potężna flota Jaegerów została zredukowana do czterech ostatnich robotów, które przetrwały. Życzeniem reżysera było, żeby ogromne machiny wojenne wyglądały, jakby brały udział w wielu walkach i miały ślady świadczące o liczbie zgładzonych przeciwników. Ich kształt, kolor oraz insygnia odzwierciedlają kraj, z którego pochodzą. To samo tyczy się stosowanych przez nich stylów walki.

Guillermo del Toro przyrównuje wygląd Gipsy Danger z USA do "klasycznego uzbrojonego bandyty szykującego się do wszczęcia bójki". Połączenie drapacza chmur z Johnem Wayne'em. Gipsy jest zuchwały i zaprojektowany na wzór myśliwca odrzutowego z czasów II wojny światowej pod względem użytych kolorów i detali. Zaklasyfikowano go na Poziom 3 i jest uważany za starego Jaegera. Mimo że został odnowiony, nadal nosi blizny wojenne... Podobnie jak jego piloci.

Rosyjski Cherno Alpha to Jaeger serii T wyposażony w ogromny reaktor nuklearny. Jego wyjątkowo mocna budowa wynagradza z nawiązką nieco ociężały chód. To najstarszy i najcięższy Jaeger z pozostałej floty. "Zwierzęca siła i zabliźnione rany to jego wizytówki" - stwierdza Thomas Tull.

Chiński Crimson Typhoon otrzymał kategorię Poziom 4 i jest jedynym Jaegerem o trzech ramionach dzięki swojemu zespołowi złożonemu z trzech pilotów. Jego ruchy przypominają sztuki walki na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku masywnego Jaegera. Jon Jashni zauważa: "Niektóre rzeczy, jakich są w stanie dokonać w filmie, to wynik zależności, że większe może zrobić więcej".

Ruch oporu dysponuje również jednym Jaegerem o Poziomie 5 - australijskim Striker Eureka. Jako najnowocześniejszy model może pochwalić się większą szybkością i lepszą sterownością. "Jest to jednak również australijski zawadiaka, więc potrafi działać w nieprzemyślany sposób i czasami go ponosi, tak jak faceta, który wywołuje bójkę w barze" - żartuje del Toro.

Mimo że Jaegery istnieją tylko na ekranie, duża część fazy planowania skupiała się na mechanice robotów. "Z technicznego punktu widzenia zdecydowaliśmy się zbudować je od wewnątrz na podstawie schematów" - zdradza del Toro. "Szczegółowo określiliśmy sposób działania tłoków, przekaźników, momentu obrotowego, napędu, silników i każdego innego elementu. Następnie przeszliśmy do bardziej zewnętrznej warstwy i zaczęliśmy zastanawiać się nad otworami wentylacyjnymi, izolacją cieplną, powłoką zewnętrzną itd.".

Kiedy projekty Kaiju i Jaegerów były już gotowe, zadaniem zespołu z ILM zajmującego się efektami wizualnymi pod wodzą specjalisty ds. efektów specjalnych Johna Knolla było wystawienie ich do walki przeciwko sobie przy użyciu najnowocześniejszych technik animacji komputerowej.

Knoll mówi: "Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będzie to duży i bardzo złożony projekt. Każda sekwencja efektów specjalnych stanowiła wyzwanie pod jakimś względem, nie tylko w kontekście ożywienia tych postaci na ekranie, ale również ich interakcji z różnymi środowiskami: od zakrojonej na szeroką skalę płynnej symulacji oceanu przez twarde powierzchnie miejskich budynków i chodników, aż po absolutne głębiny morskie, gdzie obok mułu i planktonu mamy również hydrotermalne otwory w skorupie ziemskiej. Każde ujęcie przedstawiało misterną kombinację elementów, które musiały po prostu tworzyć całość".

James E. Price, który również pełnił rolę specjalisty ds. efektów specjalnych, powiedział: "Byliśmy podekscytowani współpracą ze studiem ILM, ponieważ dysponują oni nie tylko wyjątkowym zespołem animatorów, ale również zapleczem produkcyjnym koniecznym do opracowania zaawansowanych technologicznie efektów związanych z interakcjami, do jakich dochodzi pomiędzy Kaiju i Jaegerami, oraz środowiskiem wodnym i miejskim, gdzie odbywają się bitwy".

Tull zauważa: "Kiedy myślisz o wcześniejszych dokonaniach ILM począwszy od Gwiezdnych wojen, a następnie łączysz to wszystko z reżyserem pokroju Guillerma del Toro... Powiedzmy, że czuliśmy się zaszczyceni. Kiedy po raz pierwszy pojechaliśmy do ILM zobaczyć niektóre z już gotowych ujęć, byliśmy pod niemałym wrażeniem".

"Guillermo to wymarzony reżyser do pracy nad takim projektem. Miał bardzo dokładną wizję tego, co chciał zobaczyć, potrafił to szczegółowo opisać i był konsekwentny w dążeniu do jej osiągnięcia" - wspomina Knoll, który razem z odpowiedzialnym za animację Halem Hickelem pracował w ILM.

"Współpracę z ILM wspominam wyjątkowo dobrze" - stwierdził del Toro. "John i Hal to dwójka ludzi, których bardzo szanuję i podziwiam - to prawdziwi kreatywni partnerzy. Wiedziałem, że mogę na nich liczyć, tak samo jak na Jamie'ego, w kwestii stworzenia czegoś niezwykłego".

Już sam rozmiar walczących stanowił duże wyzwanie. Knoll wyjaśnia: "Dużą przeszkodą w naszym przypadku stanowiło znalezienie właściwej równowagi pomiędzy szybkością i skalą, bo jeśli zastanowić się nad wielkością tych stworzeń i robotów, zgodnie z prawami fizyki powinny one poruszać się wolniej. Jeśli z kolei będą poruszać się zbyt wolno, akcja filmu przestanie przyciągać uwagę, więc musieliśmy znaleźć sposób, żeby poruszały się wystarczająco szybko, ale bez uszczerbku dla skali. Zadanie to dodatkowo utrudniały różne rodzaje środowisk, w których rozgrywała się akcja z ich udziałem, bez względu na to, czy była to rozbryzgująca się woda czy rozkruszający się w pył beton. Wszystkie te elementy musiały stać się częścią symulacji komputerowej z wiarygodnym poczuciem grawitacji i skali, w związku z czym musieliśmy przez cały czas dokonywać korekt, żeby wszystko odpowiednio zgrać".

Price potwierdza: "Jak wkomponować w krajobraz Kaiju albo Jaegera, który ma prawie 80 metrów wysokości i sprawić, że widzowie będą się identyfikować z czymś tak ogromnym? Musieliśmy oddać skalę zarówno w wodzie, jak i na lądzie. Zestawienie ich przeciw sobie na jakimkolwiek obszarze wymagało zastosowania bardzo specyficznych efektów".

Było to w dużym stopniu związane z zestawieniem mechanicznych Jaegerów z ożywionymi Kaiju. Poruszanie Jaegerami okazało się o tyle bardziej skomplikowane, że zespół Hickela musiał wywołać wrażenie ruchu wykonywanego przez robota, ale jednocześnie uniknąć ruchów, które wyglądałyby nienaturalnie.

Aby działania wojenne wyglądały lepiej pod względem wizualnym, del Toro doszedł do wniosku, że sceny te powinny zawierać jakiś namacalny element atmosferyczny, taki jak deszcz, śnieg, mgła, dym czy unoszący się w powietrzu popiół. Wówczas światła pozycyjne umiejscowione na Jaegerach oświetlałyby unoszące się w powietrzu drobinki, tworząc świetlistą kopułę.

Guillermo del Toro wykorzystał również w dużym stopniu własne światła obwodowe robotów, wyjaśniając, że "ich nadmierne oświetlanie sprawiłoby, że wyglądałyby na mniejsze". Natomiast w wyniku ograniczenia ilości światła do tego, które stanowiło element wyposażenia Jaegerów, przy jednoczesnym nieznacznym rozjaśnieniu tła, rzucały one dłuższy cień.

Zespół zajmujący się efektami specjalnymi często wzorował się na tym, co zostało wcześniej sprawdzone na planie, a szczególnie na rozwiązaniach zastosowanych w kokpicie Jaegera umiejscowionym wewnątrz głowy robota, skąd piloci sterowali każdym jego ruchem. Price wyjaśnia: "Obserwowaliśmy, co aktorzy robili w kokpicie, i przenosiliśmy to, do pewnego stopnia, na ruchy wykonywane przez Jaegera. Analogicznie do tego, w jaki sposób ruchy pilotów stanowiły informację dla Jaegerów, gra aktorów była czymś w rodzaju takiego ułatwienia dla nas".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pacific Rim
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy