Reklama

"Miasto 44": POCZĄTKI

Ponadczasowe emocje

Wszystko zaczęło się w 2005 roku, kiedy Jan Komasa kończył realizację debiutanckiego filmu "Oda do radości", który współtworzył z Anną Kazejak i Maciejem Migasem dla Akson Studio. "Od razu wiedziałem, że w Janku drzemie wielki talent. Zaproponowałem mu, by zrobił film o Powstaniu Warszawskim, bo bardzo chciałem, aby wreszcie ważny historyczny temat poruszył młody człowiek, a nie jak to do tej pory bywało - dojrzały, doświadczony twórca. Zawsze marzyło mi się, aby był to film wysokobudżetowy. Zaproponowałem więc, aby napisał scenariusz. Janek podjął się tego zadania, a potem czekaliśmy 8 lat, aż uda się zorganizować tak wielki budżet." - wspomina Michał Kwieciński, producent.

Reklama

Michałowi Kwiecińskiemu bardzo zależało, aby młody twórca w pełni wczuł się w atmosferę tamtego okresu. Kluczową rolę odegrała tu odpowiednia literatura, a zwłaszcza "Pamiętniki żołnierzy Baonu 'Zośka'", to na ich podstawie powstała pierwsza wersja scenariusza, która potem ulegała licznym zmianom, aby ostatecznie stać się podstawą filmu "Miasto 44".

W kolejnych wersjach nie zmieniało się jedno: główni bohaterowie i trójkąt emocjonalny, jaki ich połączył. "To niesamowite, jak scenariusz ulegał przeobrażeniom, wypełniany był nowymi scenami, a jednak emocja, która towarzyszyła mi przy pisaniu pierwszej wersji wciąż była taka sama, pozostała nienaruszona." - mówi Jan Komasa.

Reżyser przyznaje również, że wczucie się w klimat Warszawy 1944 roku było dla niego ważnym przeżyciem: "Wybuch Powstania to szczególna rocznica. Poza tym, gdy rozpoczynałem pracę nad scenariuszem, byłem niewiele starszy od bohaterów. Miałem poczucie, że przystępuję do czegoś, co jest mi wyjątkowo bliskie. Ci 17- i 18-latkowie byli kompletnie niedoświadczeni pod każdym względem. Na to wszystko nałożyła się jeszcze okupacja, która spowodowała, że trwali niejako w uśpieniu. Przebudziło ich z niego dopiero Powstanie. Ten szczególny rodzaj euforii jest mocno wyczuwalny zwłaszcza w "Pamiętnikach". Nagle ci młodzi ludzie mogli zawalczyć o wolność, byli w strukturze koleżeńskiej, żadne inne struktury społeczne czy obyczajowe ich nie ograniczały. W trakcie Powstania wszystko się pomieszało. I to przebudzenie chciałem pokazać. Mnie nie interesuje polityka i wszystkie polityczne rafy omijam z daleka. "Miasto 44" pokazuje emocje, czyli coś co jest ponadczasowe i uniwersalne. Chciałem, aby współczesny widz nawiązał nić porozumienia z bohaterem, za którym podążam."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Miasto 44
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy