Reklama

"Lepiej późno niż później: Something's Gotta Give": O PRODUKCJI

W ciągu swej dwudziestoletniej, pełnej sukcesów kariery scenarzystki i – od niedawna – reżyserki, Nancy Meyers wielokrotnie powracała do tematu konfliktów pomiędzy mężczyznami i kobietami. W czasach, gdy w filmach dobrowolnie poświęca się wiarygodne przedstawienie związku dwojga ludzi na rzecz technicznych fajerwerków, filmy Meyers nadal skupiają się na relacjach międzyludzkich, na miłości i rodzinie. Tradycję tę kontynuuje Lepiej późno niż później.

- Praktycznie wszystko, co napisałam, ma swoje odbicie w moim życiu – mówi scenarzystka i reżyser filmu. – Muszę się przyznać, że fascynuje mnie temat spotkania starszego mężczyzny i młodej kobiety. Inna rzecz, która mnie interesuje, to coś w pewien sposób przeciwnego – zakochanie się i otwarcie emocjonalne w późnym wieku. Wydaje mi się, że kiedy ktoś leciwy zakochuje się w drugiej osobie, jego miłość jest równie prawdziwa i silna jak osoby, która ma 25 lat.

Reklama

W filmie Lepiej późno niż później Meyers połączyła oba te tematy, dodatkowo zdecydowała się także opisać temat związku młodszego mężczyzny i starszej kobiety. – Opisanie miłości kobiety i mężczyzny w wieku nieco ponad średnim nie było problemem – mówi Meyers. – To, co przytrafia się Harry’emu i Eryce jest przecież uniwersalne. Miłość to miłość, wiek w jakim się przydarza nie ma większego znaczenia. No, może boli tym bardziej, im jest się starszym.

Kiedy Meyers wymyślała swoją opowieść – jeszcze przed jej spisaniem – dokładnie określiła postacie Harry’ego Sanborna i Eriki Barry, podstarzałego playboy’a i znanej autorki teatralnej. Obojgu przytrafia się miłosna przygoda, z rodzaju takich, o których nawet nie śnili. Pisząc scenariusz, Meyers zakładała, że w rolach tych wystąpią Jack Nicholson i Diane Keaton.

Meyers nie pracowała wcześniej z Nicholsonem, prawdziwą ikoną kina, którego kariera wydaje się nabierać rozmachu z każdym mijającym rokiem. Autorka współpracowała jednak wielokrotnie z Keaton, która wystąpiła w kilku filmach, do których scenariusze napisała Meyers, w tym w Baby Boom, Ojciec panny młodej i Ojciec panny młodej II.

Keaton przypomina sobie, jak czytała scenariusz Meyers do filmu Baby Boom. – Bardzo mi się podobał. Nie ma tam niczego, co jest w jakiś sposób nieodpowiednie – mówi aktorka. – Dodatkowo, scenariusz był świetnie napisany. Scenariusze Nancy są dla mnie niczym powrót do domu, obie mamy podobną wrażliwość.

- Nancy walczyła, żeby obsadzić mnie w Baby Boom – kontynuuje Keaton. – Zadziwiający jest ten aspekt jej osobowości. Czasami zachowuje się jak pies broniący swojej kości. Jeśli czegoś chce, ma tak być i koniec. Tak po prostu jest. Nancy to nie tylko doskonała autorka scenariuszy, jest też doskonałym producentem. Ma, jak się to mówi, jaja. Nie żartuję. Nie znam silniejszej osobowości. Wie, czego chce.

Kiedy Meyers napisała pierwszą część scenariusza: - Dałam to Jackowi, choć wtedy miałam zaledwie mgliste pojęcie na temat tego, co będzie dalej – przypomina sobie. – Poszłam do jego domu w Los Angeles, porozmawiałam z nim, wydawał się tym zainteresowany. Podobał mu się temat, zachęcał mnie, pisałam więc dalej, mając nadzieję, że spodoba mu się efekt końcowy. Zainteresowanie gotowym scenariuszem wyraziła także Diane. Napisanie tego zajęło mi około 10 miesięcy. Gdzieś tak w czwartym czy piątym miesiącu prac zadzwoniłam do Jacka i Diane i powiedziałam: To potrwa jeszcze z pięć miesięcy, ale wydaje mi się, że będzie to coś naprawdę niezłego.

Keaton pamięta dość zabawny epizod z tego okresu: - Nancy zadzwoniła do mnie jakieś dwa i pół roku temu i mówi: Ok, zjedzmy razem lunch. Jemy więc razem lunch i nagle ona mówi, że zamierza napisać scenariusz o miłości ludzi w średnim wieku, i że chce, żebym zagrała w tym filmie razem z Jackiem Nicholsonem. Mówię jej: Ok, Nancy, dobra. A Nancy odpowiada… Doskonale, to zabieram się do pisania. Myślę sobie - no dobra. Za jakiś czas Nancy mówi, że ma scenariusz. - Doskonale, Nancy – mówię jej. Jeszcze za jakiś czas mówi – W porządku, pokazałam to wytwórni i wchodzą w to. – Na każdym etapie pracy Nancy jest jak mały parowozik, jest pełna sił i zapału. Jest niewiarygodna. Nigdy nie spotkałam drugiej takiej kobiety. I napisała naprawdę doskonały scenariusz.

Keaton podoba się uniwersalne przesłanie całej opowieści, sposób, w jaki opowieść przekracza pokolenia i lata. – To wojna płci, oczywiście, w pewnym sensie oznacza to, że jest to ten sam temat, jaki przewija się w dziesiątkach innych filmów. Tu jednak widać, że im starszy jest człowiek, tym ten konflikt jest wyraźniejszy. Dlaczego, przykładowo, facet, który umawia się na randki wyłącznie z młodymi kobietami, jest bardzo zadowolony ze swojego życia, nagle zakochuje się w starszej, wymagającej kobiecie, która dorównuje mu pod każdym względem?

Kiedy Nicholson przeczytał scenariusz, zgodził się z oceną Keaton. Gdy po Hollywood rozeszła się wieść o scenariuszu, kiedy zapoznało się z nim większe grono osób, zaczęły zgłaszać się kolejne osoby, chętne do zagrania w filmie. Były ich dziesiątki. – Miałem wrażenie, że ten scenariusz jest bardzo osobisty – mówi Keanu Reeves, który chciał wystąpić w roli Juliana Mercera, lekarza Harry’ego Hamptona i adoratora Eriki. – To piękna opowieść, doskonały scenariusz, naprawdę wspaniały. Kiedy go czytałem, wydawał mi się pełen uroku, inteligentny. Nieczęsto trafia się coś takiego.

- Była w nim także świeżość – kontynuuje Reeves. – Wspaniałą częścią tego scenariusza jest rozwój tych postaci, które są tak pełne życia, aktywnie poznają siebie i swoich partnerów. To coś, co nieczęsto widoczne jest w filmach z Hollywood. Wielka szkoda, że w amerykańskim kinie wiedza o życiu i doświadczenie życiowe nie jest popularnym tematem. Starsi ludzie w filmach z Hollywood są mało prawdziwi, albo zbyt dziecinni, albo zbyt mądrzy, albo na łożu śmierci. Miło jest zobaczyć na ekranie taką witalność, miłość, jej poszukiwanie, związek, jaki może przytrafić się przecież każdemu. A, biorąc pod uwagę, kto gra główne role, film jest zabawny, wesoły i naprawdę sexy.

Dla Meyers Reeves był oczywistym wyborem, jeśli chodziło o wybór aktora, który miał zagrać młodego lekarza. – Niespodziewane jest to, że Keanu nie gra jedynie doktora – mówi reżyser. - Niespodziewane jest to, że gra „tego drugiego”.

Frances McDormand – o której Meyers mówi, że jest „absolutnie najlepszą osobą do roli Zoe”, siostry Eriki i feministki, do filmu przekonała się dzięki tekstowi, napisanemu przez Meyers dla jej postaci. Mówi w nim o tym, co naprawdę większość kobiet po czterdziestce myśli o starszych facetach wiecznie szukających młodszych kobiet. – Tak, przekonała mnie właśnie ta scena przemowy przy stole – przyznaje zdobywczyni Oskara. – I także to, że miałam okazję spędzić trochę czasu z Diane Keaton, którą uwielbiam. Mam wrażenie, że Diane weszła do zbiorowej świadomości jako jedna z ikon kina. Wydaje mi się, że sporej części widzów wydaje się, że zna ją na wylot, ale tak naprawdę widzą jedynie jej geniusz aktorski.

McDormand docenia także to, że w filmie: - Widać pewną fascynację pisarzami w rodzaju Prestona Sturgesa, romantycznymi komediami z lat 30. i 40., w których wszyscy bohaterowie byli nieco mądrzejsi od nas, mieli też trochę więcej czasu, by powiedzieć to, na czym im zależało.

Amanda Peet, która gra Marin, córkę Eriki, szukającą miłości w złych miejscach, twierdzi, że była przerażona podczas pierwszej próby, kiedy miała czytać swój tekst obok Nicholsona. – Trzęsłam się jak osika – przyznaje aktorka. – Jack jest jednak uroczy, jest bardzo opiekuńczy i wrażliwy.

Peet chciała zdobyć tę rolę ze względu na scenariusz, który bardzo się jej podobał. – Mówi wiele prawdy o byciu samotnym, o życiu kiedy jest się nieco starszym. Nie ma wielu filmów na ten temat, które opisywałyby to wystarczająco wiarygodnie. Scenariusz Nancy jest bardzo zabawny, ma wiele elementów komediowych. Wydawał mi się niewiarygodnie romantyczny.

Aktorka silnie identyfikowała się z rolą Marin z powodu opisanych w scenariuszu relacji pomiędzy matką a córką. – Kiedy po raz pierwszy spotkałam Nancy, powiedziałem jej, jak wiele znaczy dla mnie ten scenariusz, że jest w jakimś sensie odzwierciedleniem moich stosunków z moją mamą. Jesteśmy sobie równie bliskie, jak Erica i Marin.

- Spotkałam się z olbrzymią liczbą ślicznych, młodych aktorek z Hollywood, które chciały wystąpić w tej roli – przypomina sobie Meyers. – Kiedy jednak spotkałam Amandę, wiedziałam, że nie tylko wygląda na dziewczynę, z którą umówiłby się Harry Sanborn, ale jest także osobą, która może dobrze zagrać córkę Eriki. Kandydatek, które wyglądały na takie, z którymi Harry umówiłby się na randkę było wiele, ale nie wierzyłam w to, że mogły zagrać jednocześnie córkę Eriki. Moja opowieść jest dość podobna do prawdziwego życia Amandy i to chyba to zadecydowało o jej wyborze do tej roli.

W rolach drugoplanowych obsadzono równie doskonałych aktorów, na przykład Jona Favreau’a jako pomocnika Harry’ego, w filmie zobaczymy także gwiazdę serialu Starsky and Hutch¸ obecnie reżysera, Paula Michaela Glasera jako byłego męża Eriki. – Jedyna rzecz, dla której powstają filmy – mówi Glaser – niezależnie od tego, co może wydawać się prawnikom, agentom i biznesmenom, to uczucia. Nancy kocha film, jest też nadzwyczaj utalentowaną pisarką.

Meyers udało się także zgromadzić doskonały zespół filmowców, w tym producenta Bruce’a A. Blocka, z którym współpracowała już wcześniej, nagrodzonego Oskarem operatora Michaela Ballhausa i kierownika produkcji Jona Hutmana (który to samo stanowisko zajmował podczas realizacji filmu Czego pragną kobiety). – Nie znam nikogo, kto lepiej od Nancy przenosi scenariusz na ekran – mówi Block. – To, co wspaniale wygląda na stronie scenariusza, u niej doskonale wygląda także na ekranie.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy