Reklama

"Ladykillers": ODWAŻNY GWIAZDOR

Do głównej roli zaangażowano Toma Hanksa. Joel Coen mówił: Od dawna chcieliśmy z nim pracować. Szczerze mówiąc, obawialiśmy się jednak, czy akurat ta rola jest dla niego odpowiednia. Ale fakt, że nie grał on już tak dawno w komedii był prowokujący i intrygujący. Ethan potwierdzał obawy brata: Rola Toma bardzo różniła się od tego wszystkiego, co pokazał do tej pory. Istniało więc pewne ryzyko, że po prostu poczuje się nieswojo i, pomimo najlepszych intencji, nie osiągniemy zamierzonego efektu. Ale były to obawy nieuzasadnione.

Hanks od początku był pełen entuzjazmu. Każdy szuka czegoś zaskakującego. Kiedy Coenowie robią film, to możesz być pewny, że cię zaskoczą. Poza tym, rola profesora to po prostu doskonała rola. A zmierzenie się z klasycznym występem Aleca Guinessa było jak nowa interpretacja „Ryszarda III” – twierdził aktor. Mówił też, że wszelkie wahania minęły od razu po przeczytaniu scenariusza. Tak to jest z braćmi Coen. Czytasz tekst i od razu widzisz precyzję ich pracy. Oczyma wyobraźni widzisz gotowy film. A wiele ulepszeń pojawia się jeszcze podczas kręcenia. Więc przeczytałem i natychmiast zadecydowałem, że wchodzę w to na całego – śmiał się gwiazdor.

Reklama

Realizatorzy chcieli, by profesor Dorr był postacią większą niż życie i „histerycznie śmieszną”. Jedną z jego najważniejszych cech jest manipulacja językiem. Potrafi używać słów bardzo dowolnie, świetnie mu idzie odwracanie kota ogonem. Jest niewątpliwie najsprytniejszy z całej grupy włamywaczy. Tyle, że wszyscy oni to bardzo kiepski materiał na superprzestępców – mówił Joel Coen.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ladykillers
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy