Reklama

"Krew jak czekolada": SCENOGRAFIA

Twórcy filmu bardzo starali się stworzyć na planie bezpieczne warunki dla wilków, a także dla aktorów i ekipy. W efekcie przed Phippsem stanęło wielkie wyzwanie - musiał w studiach MediaPro stworzyć kilka dekoracji naturalistycznie odtwarzających lasy razem z płynącym w nich potokiem i rzeką. Podjął się on wraz ze swoja ekipą tego zadania i wypełnił studia dwu tysiącami metrów kwadratowych ziemi, 50-60 prawdziwymi drzewami zasadzonymi pośród innych zrobionych z polistyrenu i włókna szklanego. Las tak przypominał naturalne rumuńskie puszcze, że wkrótce zasiedliły go prawdziwe komary, jaszczurki, a nawet pewna sowa. Scenograf wspomina: "Kiedy pierwszy raz prezentowaliśmy nasze dekoracje, zauważyłem, że pośród koron drzew lata sowa. Katja spojrzała w górę, zobaczyła sowę i powiedziała: "Kelvin, to naprawdę dobry znak. Będzie nam się doskonale kręciło na tym planie".

Reklama

Kiedy stworzone już zostały dekoracje wraz z potokiem i rzekami, Phipps współpracował z nadzorującym efekty specjalne Nickiem Allderem przy tworzeniu mechaniki, systemu opływu wody, systemu pomp, filtrów i wszystkiego, co dzięki ogromnym ilościom wody nada planowi realistycznego wyglądu.

Zespół filmowców już wcześniej przygotował wizualizację ich filmowego świata budując modele w niewielkiej skali. "Można skierować obiektyw na modele i zobaczyć, jak będziemy kręcić w prawdziwym planie i co znajdzie się w każdym ujęciu." - wyjaśnia Phipps. "Taki sposób pracy okazał się nadzwyczaj przydatny z powodu ogromnej ilości scen biegania. Każdy wiedział, co ma robić - i kaskaderzy, i kamerzyści, i oświetleniowcy, i nawet aktorzy".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Krew jak czekolada
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy