Reklama

"Kelnerka": FACECI DLA KELNERKI

"Nie chcę już gadania o tym, jakie to szalone, jak mi przykro, jak źle mnie oceniają i że już nigdy cię nie dotknę"

- dr Pomatter

Kiedy kręci się film o sile przyjaźni między kobietami, solidarności i miłości macierzyńskiej - taki jak KELNERKA, wiele zależy od doskonale znanym postaciom konfliktów z mężczyznami na ekranie. Pamiętając o tym Adrienne Shelly poświęciła wiele uwagi obsadzie ról męskich, szukając wykonawców zabawnych, gniewnych, ale przede wszystkim wiarygodnych.

Pisząc rolę męża Jenny - egoisty i zazdrośnika - Shelly zawsze myślała o Jeremim Sisto, którego poznała w 1999 roku na planie thrillera "Dead Dog". Od tego czasu kariera Sisto rozwinęła się, dzięki porywającym rolom w serialu "Sześć stóp pod ziemią" i filmowi "Trzynastka", gdzie partnerował Holly Hunter. Ostatnio zagrał w serialu "Kidnapped" i jego popularność stale rośnie.

Reklama

"Byłam przekonana, że Jeremy będzie przekonujący jako mąż Jenny i nie myliłam się" - powiedziała Shelly w wywiadzie na planie KELNERKI.

Sisto był pod wrażeniem widząc jak Adrienne Shelly potrafiła obrócić posępną historię przerażająco dysfunkcjonalnego małżeństwa w pogodny, przepełniony humorem scenariusz. "Wzbudza śmiech publiczności w chwilach, które w innych filmach trudno znieść, a przy tym nie traci niczego ze swego przesłania" - mówi aktor.

Scenariusz Shelly przekonał Sisto do czegoś, czego długo unikał - do spróbowania swych sił w komedii. Aktor przyznaje, że nie przepada za tym gatunkiem, ale szansa współpracy z Shelly skłoniła go do przyjęcia tej satyrycznej roli. "Zawsze podziwiałem dorobek Adrienne jako aktorki i reżyserki, a do tego scenariusz był taki zabawny i zarazem odmienny od tego, co dotąd robiłem - przyznaje. - To komedia wzięta z życia, więc mogłem się tego podjąć. Nie gra na puenty, ale na charaktery i osobowości".

Aby wejrzeć do wnętrza egocentrycznego Earla, Sisto musiał polubić swego bohatera, niezależnie jak odrażające było jego zachowanie jako męża. "Sądzę, że Earl nie czuje się pewnie - zauważa Sisto - co sprawia, że chciałby trzymać swoją żonę przy sobie. A poza tym przekonał mnie do sobie wieloma wewnętrznymi sprzecznościami".

Dr Pomatter, jedyny ginekolog położnik w mieście, w wykonaniu Nathana Filliona wydaje się przeciwieństwem męża Jenny. Zdaniem Adrienne Shelly aktor, który gra dobrego lekarza, zdolnego do rozbudzenia miłosnych uniesień w ciężarnej pacjentce, powinien być "kwintesencją przystojnego faceta, który nie myśli o tym, że jest przystojny".

Reżyserka uznała, że Nathan Fillon, wschodząca gwiazda, która od czasu serialu "Firefly" i filmu "Selenity" cieszy się statusem obiektu kultu, będzie doskonały do tej roli. "To kawał ciołka - śmiała się na planie - ale wygląda jak Harrison Ford albo lepiej. Jest świetny".

Fillion uważa, że ta rola nieco sprowadza go na ziemię: "Grałem już dowódców statków kosmicznych I szefów policji, a teraz mam zagrać ginekologa!". Podobnie jak innych do wyboru roli zachęcił go humor i przesłanie historii. "Najbardziej w scenariuszu podobało mi się to, że nie mówi o prezydentach i szpiegach, ale o zwykłych ludziach z baru - mówi. - To kawałek życia, kawałek życiowego ciasta".

Męską część obsady uzupełnia legendarny weteran Andy Griffith, który przyjął rolę Joe, kłótliwego właściciela jadłodajni, mającego pewną słabość do Jenny, nawet jeśli tego nie okaże.

"Obsadzenie Griffitha było ekscytującym marzeniem, które stało się ciałem - wyznała Shelly w 2005 roku. - Kiedy przyszedł na plan wszyscy nagle zaczęli nucić sygnał serialu "The Andy Griffith Show". Zrobił dla naszego filmu bardzo, bardzo dużo - jest taki kochany!".

Obecność Andy'ego Griffitha na planie przydała pracy na planie unikalnej atmosfery. Jak wyjaśnia Nathan Fillion: "Kiedy słyszył ten głos, czujesz się spokojniejszy. To tak jakbyś słuchał swego wujka albo dziadka, odnosisz wrażenie, jakbyś go znał przez całe swoje życie".

Podobnie jak innych, także Griffitha urzekł sposób prowadzenia postaci przez Shelly, co zaowocowało zaufaniem jakim ją obdarzył jako reżyserkę. "Polubiłem ten scenariusz - mówi Griffith. - Adrienne była dobrą autorką, ale też bardzo kreatywną reżyserką. Kiedy zaproponowała mi rolę Joe, wiedziała dokładnie jak mam ją zagrać".

Wszyscy aktorzy nie tylko skupili się na ożywieniu swoich postaci, ale również zadbali o wzajemne relacje między bohaterami, co zaowocowało magią, jakiej oczekiwała Adrienne Shelly. Jak podsumowuje Michael Roiff: "Każdy na planie pracował ciężko, nie szczędząc swojego talentu, trudno byłoby wskazac kogoś, kto niczego nie wniósł do naszej historii. To był po prostu sen".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Kelnerka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy