Reklama

"Jestem na tak": PRODUKCJA

Przygoda z byciem na "tak"

Carl Allen sięgnął dna. Jako pracownik banku negatywnie rozpatruje wnioski o kredyt, wymiguje się ze spotkań z przyjaciółmi i, siedząc na kanapie, samotnie ogląda telewizję. Stał się człowiekiem będącym zawsze na "nie".

"Byłem tym facetem" mówi Jim Carrey, który wcielił się w Carla. "Znam wiele osób, które znalazły się w sytuacji, w której po prostu unikają życia. Mieszkam w Stanach Zjednoczonych Unikania. Dla mnie jest to opowieść o podejmowaniu decyzji, by stanąć po stronie życia, i właśnie to skłoniło mnie do zagrania w tym filmie. Czasem odmowa oznacza zgodę na coś innego, większego, co może pojawić się na horyzoncie. Ale czasem odrzucenie zaproszenia jest wyrazem zgody na kanapę i chipsy. Każdy powinien robić to, co dla niego dobre" radzi Jim Carrey. "Jednak zazwyczaj nie żałujemy tego, na co się zgodziliśmy. To właśnie wtedy, gdy powiedzieliśmy "nie", patrzymy wstecz, myśląc: Mogłem przecież zaryzykować".

Reklama

W życiu Carla zachodzi nieoczekiwana i radykalna zmiana, kiedy to niechętnie wybiera się na seminarium pomocy psychologicznej, prowadzone przez guru mówienia "tak", który zachęca swoich uczniów do częstszej afirmacji i transformacji życia. Carl, w pierwszej chwili sceptyczny, postanawia podjąć próbę bycia spontanicznym poprzez mówienie "tak"... w każdej sytuacji. "Carl jest normalnym facetem, który po prostu potrzebuje motywacji, a seminarium właśnie tego mu dostarcza" zauważa reżyser Peyton Reed. "Jest w pierwszej chwili zdezorientowany, ale potem seminarium naprawdę skłania go do przyjrzenia się sobie samemu i zainwestowania w życie".

Historia spodobała się Reedowi natychmiast po przeczytaniu scenariusza opartego na bestsellerowych wspomnieniach Danny'ego Wallace'a. "Zagłębiłem się w scenariusz, a potem w książkę Danny'ego. Wielkie wrażenie zrobił na mnie fakt, że Danny naprawdę przez pewien czas żył według tej filozofii" mówi Reed.

Kiedy wiele lat wcześniej Wallace został rzucony przez dziewczynę, postanowił przez jakiś czas "poleniuchować, być chłopcem, grać w gry video i nic właściwie nie robić". "Kumple trochę się o mnie martwili. Cały czas dzwonili, zostawiali wiadomości, przysyłali SMS-y z różnymi zaproszeniami. A ja zawsze odmawiałem".

Przypadkowa rozmowa w londyńskim autobusie zmieniła losy Wallace'a i stała się inspiracją jego książki. "Ktoś przypadkiem powiedział do mnie "Powinieneś częściej mówić tak". Było to prawdopodobnie tylko przypadkowe stwierdzenie, ale uznałem, że to najlepsza rada jak gdyby ktoś w trzech słowach streścił wszystkie poradniki psychologiczne. W ten sposób rozpoczęła się moja "przygoda z byciem na tak". Kupiłem od gościa na imprezie samochód tylko dlatego, że mnie spytał "Czy nie byłbyś przypadkiem zainteresowany kupnem samochodu?". Poszedłem na koncert zespołu o nazwie Generał Cebula i Jego Szokujące Kastaniety. Dzięki sprytnie ułożonej reklamie poleciałem na weekend do Singapuru. Nie jest to wprawdzie miejsce, do którego leci się na weekend śmieje się ale świetnie się bawiłem. Widzę to tak: miłość swojego życia można spotkać zarówno na kiepskiej, jak i na dobrej imprezie, ale jeśli się ją odrzuciło, nie ma szans, by się o przekonać, czy to była ta miłość".

"Na pewno podobał mi się bardzo pozytywny duch tego materiału entuzjazmuje się Reed oraz główny wątek kogoś, kto naprawdę bierze życie za rogi, w naszym przypadku, w sposób bardzo losowy. Człowiek taki jak Carl może być śmieszny, pakując się we wszystkie tego typu sytuacje, a gdyby jeszcze odegrał go Jim Carrey, wiedziałem, że potencjał komiczny tej postaci byłby wręcz niewyczerpany. Prezencja i wymowa Jima sprowadzają rzeczy śmieszne na całkiem inny poziom".

"Koncepcja wydała mi się bardzo fajna" mówi Carrey. "Można by długo zastanawiać się nad wszystkimi rzeczami, w które można się wpakować, mówiąc zawsze "tak". To bardzo płodne terytorium".

Producent David Heyman, który odkrył dzieło Wallace'a i przyniósł je do studia, stał się wielkim fanem autora po przeczytaniu jego pierwszej książki, Join Me (Dołącz do mnie). Jego opinia na temat Jestem na TAK była podobna. "Hojność ducha przejawiająca się w osobie Danny'ego i w jego książkach jest czymś, co naprawdę do mnie przemawia" zaznacza producent. "Naprawdę zakochałem się w Jestem na TAK. Myśl, że kiedy człowiek mówi "tak", otwiera się na możliwości, które przynosi mu życie, wskutek czego dzieją się wspaniałe rzeczy, była bardzo intrygująca".

Zaangażowany w tym czasie w prace nad ostatnim filmem z serii Harry Potter Heyman skontaktował się z Richardem Zanuckiem w nadziei skłonienia weterana kina do połączeniem sił, aby wyprodukować Jestem na TAK.

Zanuck nie wahał się przed przystąpieniem do projektu i uważał, że "obsadzony w tej roli Jim Carrey nie miałby sobie równych. Nie ma nikogo innego, kto mógłby zagrać to tak jak on" uśmiecha się Zanuck. "Zgodziłem się na wszystko scenariusz, obsadę. Po prostu wszystko mi się podobało. Pomysł był świeży, nowy. Afirmujący życie i śmieszny".

Spotkał się z Reedem i obaj panowie natychmiast się polubili. "Dick Zanuck jest odpowiedzialny za mnóstwo filmów, które oglądałem jako dziecko i które spowodowały, że sam chciałem kręcić filmy" mówi Reed. "Począwszy od oryginalnej wersji Planety małp, którą zaaprobował, będąc szefem Foxa, a skończywszy na Żądle i Szczękach, które wyprodukował był niezastąpiony!".

"Mieliśmy wspaniałe spotkanie" pamięta Zanuck. "Podziwiam jego filmy, a on sam jest taką przystępną i utalentowaną osobą. Sądzę, że ma przed sobą bardzo obiecującą przyszłość".

Reed współpracował ze scenarzystami Nicholasem Stollerem, Jarradem Paulem i Andrew Mogelem i spędzał czas z Jimem Carrey'em przed kręceniem filmu, dostrajając ducha typowo brytyjskiego dzieła Wallace'a do amerykańskich realiów poprzez umiejscowienie historii w Los Angeles. "Bardzo chciałem w tym filmie uderzyć w ton, który byłby w połowie drogi pomiędzy tym, co Jim robi jako aktor komediowy a jego bardziej poważnymi kreacjami" tłumaczy reżyser. "Ton, który pozwoliłby jego postaci na komediowe wzloty w niepowtarzalnym stylu Jima, ale byłby jednocześnie bardziej zrównoważony".

Urodzony w Szkocji autor, humorysta i prezenter telewizyjny Danny Wallace z trudem opanował emocje, kiedy filmowcy zaproponowali mu przekształcenie jego wspomnień w film z Jimem Carrey'em w roli głównej. "Byłem zachwycony, gdy zaproponowano mi przeniesienie mojej książki na hollywoodzki ekran. Rzecz jasna miałem zamiar powiedzieć "tak!" uśmiecha się Wallace. "Byłem fanem Jima Carreya od kiedy obejrzałem In Living Color. Wspaniale udało im się "zamerykanizować" opowieść i udostępnić ją szerszej publiczności: jej duch pozostał nienaruszony".

"Cóż mogę powiedzieć?" dodaje Carrey. "Film nie zaistniałby bez Danny'ego. Ten człowiek wymyślił koncepcję, która pasowała mi jak ulał. Zawsze szukałem czegoś, co byłoby bardzo śmieszne, ale jednocześnie skłaniało do refleksji. Po obejrzeniu Jestem na TAK publiczność może wyjść z kina i zastanowić się: Jak często mówię "nie"? Czy nie powinienem trochę częściej mówić "tak"?".

Zarówno Carrey, jak i Reed twierdzą, że są zadowoleni z tego, że tym razem powiedzieli "tak".

"Wspaniale się bawiłem, pracując z Jimem" mówi Reed. "Nie znałem go wcześniej, ale naprawdę czułem, że dobraliśmy się jak w korcu maku; mamy bardzo podobne poczucie humoru. A ponieważ spędziliśmy razem dużo czasu w fazie poprzedzającej produkcję, mieliśmy w momencie rozpoczynania zdjęć bardzo jasne rozumienie tego, kim jest Carl i co chcemy pokazać w filmie".

Carrey potwierdza słowa reżysera. "Wiem, że Peyton ma na koncie ogromne doświadczenie w improwizacjach, jednakże był to pierwszy film, podczas którego rozluźniłem się w studio i pozwoliłem, by to ktoś inny mnie rozśmieszał. Reed sprawiał, że dosłownie wyłem ze śmiechu. Są pewne rzeczy, które każdy aktor powinien zrobić choć raz i praca z Peytonem Reedem z pewnością do nich należy".

"O, cześć. Zrobiłeś mi zdjęcie?"

Przejście Carla z kanapy do realnego życia następuje właściwie w momencie, gdy wychodzi z seminarium "Na tak", lecz zaczyna prawdziwie doceniać nowe możliwości dopiero, gdy poznaje Allison intrygującą kobietę, która przychodzi do niego późno wieczorem, gdy ten napełnia butlę z gazem i czeka go jeszcze długi spacer do swojego pustego samochodu. Allison proponuje, że go podwiezie, na co Carl oczywiście się zgadza.

"Allison to żywiołowa dziewczyna o niezależnym duchu" mówi Zooey Deschanel, odtwórczyni roli. "Jest fajna. Gra z zespole, maluje i zajmuje się fotografią. Jest bardzo kreatywna i spontaniczna. Jest w pewien sposób taka, jakim chciałby być Carl."

Carrey opisuje ją jako prawdziwą zagadkę. "To enigma ukryta we wnętrzu odysei. Romantyczny element filmu jest tak ważny, ponieważ jedną z najwspanialszych rzeczy w życiu, którym możemy powiedzieć "tak", jest miłość i chcemy, żeby miłosna chemia zadziałała. Zooey ma w sobie wiele ludzkiego ciepła i słodyczy, a jednocześnie jest frywolna i oryginalna".

"Zooey to fantastyczna aktorka i pozytywnie ekscentryczna osoba" komentuje Reed. "Posiada zupełnie inną niż Jim energię i razem dają niezły efekt na ekranie. Wyróżnia się również wielkim talentem muzycznym, co dodaje autentyczności postaci Allison, która gra przecież w kapeli".

"Tak" występowi w filmie Jestem na TAK powiedział również Bradley Cooper, grający najlepszego przyjaciela Carla, Petera, którego denerwują nieustanne odmowy Carla dotyczące wzięcia na serio udziału w życiu po ponad dwóch latach, które minęły od rozwodu.

"Chciałem stworzyć wrażenie, że ci dwaj faceci są przyjaciółmi od długiego czasu" mówi Cooper. "I jak każdy dobry przyjaciel, przechodzisz przez gehennę z ludźmi, których kochasz. W filmie Peter to nie tylko przyjaciel Carla, ale również, w pewien sposób, oczy widowni, która obserwuje i cieszy się nowym, nietypowym rodzajem zachowania, które można zaobserwować u Carla".

"Bradley ma mnóstwo energii, którą wkłada w każdą scenę" mówi Reed. "Patrzysz na Jima i Bradleya razem i rzeczywiście masz wrażenie, że są przyjaciółmi od lat".

Przemiana w sercu Carla nabiera tempa, gdy wpada na swojego byłego kolegę, Nicka, granego przez Johna Michaela Higginsa. Nick wprowadza Carla w model życia "na tak" po tym, jak ten zaskoczył go przed bankiem.

"Nick ubóstwia guru seminarium, Terrence'a; jest zupełnym akolitą" wyjaśnia Higgins. "Mówi "tak" wszystkiemu, co spotyka go w życiu. Carl tego z początku nie dostrzega, lecz jeżeli zaczniesz rzeczywiście mówić wszystkiemu "tak", prawdopodobnie doprowadzi cię to do stanu, w jakim jest Nick, co nie jest zupełnie rozsądne" żartuje aktor.

"Nick to dziwna postać" dodaje Reed. "Jest z nim coś nie tak. Jest niewiarygodnie entuzjastyczny doznał iluminacji, odkrył to coś zwanego Mocą Bycia na Tak. Daje Carlowi ulotkę i mówi mu "Widzę w twoich oczach, że tego właśnie potrzebujesz". Michael jest wspaniały w odtwarzaniu takich ekstremalnych wykolejeńców, lecz nadaje im zarazem wiele powagi, sprawia, że są bardzo ludzcy. Zabawne było obserwowanie go w scenach z Jimem, w których Jim był tym prostolinijnym, zaś Higgins tym lekko stukniętym".

Nikt nie cieszy się tak jak Nick, widząc Carla na seminarium i szybko ściąga uwagę twórcy Mocy Bycia Na Tak, Terrence'a Bundleya, na podejrzanego przybysza. Kluczową rolę gutu odgrywa Terence Stamp.

"Postać, którą gram, znajduje się na czymś, co nazywa się żartobliwie "obieg guru" śmieje się Stamp. "Odkrył nowy wymiar, w którym będzie wyciągał od ludzi pieniądze w zamian za inspirację".

"Terence Stamp to bardzo charyzmatyczny człowiek, wie pan? To po prostu Terence Stamp" mówi z podziwem Reed. "Posiada niesamowity, głęboki, donośny głos, a ponadto jest bardzo uwodzicielski. Kiedy zatem grana przez niego postać, Terrence Bundley, mówi Carlowi o wszystkim, co jest złe w jego życiu, Carlowi nic innego nie pozostaje jak tylko podziw. Czy ten facet posiada jakąś niezwykłą moc? Jest to niezwykle niepokojące i najwyraźniej trafia do świadomości Carla".

Carrey najchętniej pracował u boku tego weterana aktorstwa. "Terence to aktor ukształtowany - klasyczny, z niebywałą głębią i dokonaniami. On po prostu podnosi wszystko do wyższego poziomu".

Jedną z pierwszych osób, które skorzystały na nowo przybranym optymizmie Carla jest jego szef w banku, Norm, najwyraźniej zachwycony zwiększonym zainteresowaniem Carla nie tylko swą pracą, lecz również częstymi zaproszeniami na przyjęcia. Nowozelandzki aktor Rhys Darby debiutuje w filmie jako upierdliwy szef Carla.

"Rhys był moim pierwszym i jedynym kandydatem do zagrania Norma" mówi Reed. "On jest po prostu przezabawny!".

Carrey dodaje: "Jest jedyny w swoim rodzaju. Jest ogromnie zaangażowany w rolę i ma ten szaleńczy błysk w oczach, który miał Peter Sellers. To po prostu widać".

Postać grana przez Darby'ego szczególnie zapadła w pamięć Heymanowi, długoletniemu producentowi Harry'ego Pottera. "Potterowska scena sprawiła mi szczególną przyjemność, najprawdopodobniej z powodów osobistych. Została zagrana z sercem. Gdy oglądałem ją w dziennikach, śmiałem się do rozpuku".

Carrey uznał bal kostiumowy w stylu Harry'ego Pottera za świetną okazję, by zaśmiać się również z siebie: "Wyglądałem jak David Letterman w Hogwarcie".

Obsada Jestem na TAK składa się również z Danny'ego Mastersona w roli Rooney'a, kumpla próżniaka Carla, który korzysta z jego dyrektywy "na tak" do tego stopnia, że staje się jego nieproszonym współlokatorem, z Molly Sims jako eks-dziewczyny Carla, Stephanie, która zaczyna widzieć Carla z innej perspektywy po tym, jak ten przeżył odmianę, oraz z Fionnuli Flanagan, grającej dość zakręconą sąsiadkę Carla, Tillie.

"Obcowanie z obsadą filmu dawało dużo przyjemności" wyznaje Zanuck. "Był odczuwalny duch zespołowy, dla mnie bardzo odświeżający, i cieszę się, że powiedziałem "tak" i wstąpiłem do Klubu Jestem Na Tak".

Reed podziela te odczucia. "Cóż to było za wspaniałe przeżycie pracować z tak niesamowitymi aktorami. Wszyscy wnieśli wielką autentyczność i humor do świata Carla".

"Idź i rzuć się z mostu!"

Jako część przygotowań do roli Człowieka Na Tak Jim Carrey musiał udoskonalić wiele nowych umiejętności niezbędnych, aby grany przez niego Carl mógł z wiarą wskoczyć w świat nastawiony na "tak". Chociaż Carrey już wcześniej próbował swych sił w grze na gitarze, tym razem spędzał długie godziny na powtarzaniu piosenki, którą miał grać jako postać próbująca dokonać swego rodzaju skoku do przodu. Co zaś tyczy się talentów muzycznych Carrey'ego: "Mój nauczyciel gry na gitarze dodawał mi wiele otuchy. Mówił: "Masz poczucie rytmu, dobry słuch, naprawdę powinieneś się tym zająć"". Ale aktor zna swoje ograniczenia: "Nigdy potem nie tknąłem gitary. Po co jej używać, skoro są na tym świecie ludzie tacy jak Eric Clapton?".

Carrey uczył się też koreańskiego z trenerem językowym, Johnem Songiem, aby ukazać językowe mistrzostwo Carla. "Kiedy to zademonstrowałem, ludzie byli pod wielkim wrażeniem, ale zajęło mi to dobrych dziesięć tygodni. Była to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek musiałem zrobić".

Reżyser ma na to inne spojrzenie. "Codzienna praca z Jimem to przygoda, ponieważ historia opowiedziana w filmie wymaga od niego robienia wszelakich rzeczy: jeździ na motocyklu, uczy się koreańskiego, gra na gitarze, gra Dance Dance Revolution, jeździ na rolkach i skacze na bungee z mostu! Jim harował jak koń i był znakomicie przygotowany do tego filmu. To bardzo ułatwiło mi zadanie".

Carrey już wcześniej demonstrował w filmach swoje umiejętności jazdy na motorze, zwłaszcza w Głupim i głupszym. W Jestem na TAK pokazywał swój talent do ujeżdżania jednośladów na motocyklu marki Ducati, mając na sobie... szpitalny szlafrok.

"Umieraj z tęsknoty, Peter Fonda" śmieje się Carrey, wskakując na motor Ducati w scenach kręconych w centrum Los Angeles. "To nowy film motocyklowy dla nowego pokolenia: Ducati!".

Specjaliści od efektów specjalnych opracowali specjalny zaprzęg do sceny, w której Carl pożycza od kolegi Ducati i pędzi na nim w poszukiwaniu Allison. Zaprzęg pozwolił Carrey'emu jechać za pojazdem z zamontowaną kamerą i całkowicie bezpiecznie, pod pełną kontrolą, wykonywać sztuczki motocyklowe i inne kaskaderskie popisy.

"W filmie Carl po raz pierwszy dosiada motocykla Ducati: 1 100 centymetrów sześciennych pojemności, piekielny moment obrotowy ten motor to potwór" mówi Ernie Vigil, który wykonał kilka kaskaderskich jazd na potrzeby filmu. "Fajnie było patrzeć na Jima na tym zaprzęgu, ale nie wiedziałem, czy on potrafi jeździć na motorze. Potem faktycznie wsiadł na Ducati, wystartował i śmigał jak profesjonalista. Był świetny!".

Inna scena akcji w filmie pokazująca mało znany sport body blading została zainspirowana filmikiem video z Internetu, który dostał reżyser. "Przyjaciel przysłał mi ten filmik, mówiąc "To wygląda nieźle, zobacz!". Był na nim Francuz, Jean Yves Blondeau, ubrany w wariacki strój roller buggy pokryty kółkami od wrotek, który sam zaprojektował" wspomina Reed. "To wyglądało jak połączenie zbroi ze strojem szturmowca rodem z Gwiezdnych Wojen! Pokazałem to Jimowi i scenarzystom i wszyscy dostaliśmy bzika na jego punkcie. Wyglądał naprawdę fajnie i dynamicznie".

W filmiku Blondeau przeszedł z pozycji stojącej do leżącej, przemierzając ulice z prędkością dochodzącą do 100 kilometrów na godzinę. Filmowcy skontaktowali się z bladesmanem, który przyjechał z Francji na konsultacje przy filmie i aby dublować Jima Carrey'ego w scenach, w których wraz z Allison próbuje nowego sportu.

"To niesamowite zobaczyć na własne oczy jak on szybko pędzi" mówi Reed. "A potem starać się go uchwycić kamerami. Jest tak szybki, że w dwie sekundy jest w kadrze, a potem już go nie ma".

Kiedy kręcili ujęcie w kanionie Decker w Malibu, koordynator do spraw kaskaderskich, Gary Hymes, i Blondeau bardzo ściśle współpracowali z gwiazdami ekranu, aby zapewnić im bezpieczeństwo, chociaż Deschanel była może trochę mniej entuzjastycznie niż chłopaki nastawiona do scen kaskaderskich.

"Zooey piękna, utalentowana, ale ma troszkę cykora, gdy musi założyć strój rolkarski" droczy się Carrey. "Dziewczyna nie chce, rzecz zrozumiała, wylecieć z kanionu. To dosyć rozsądne".

"To sport ekstremalny" zauważa aktorka. "Trzeba bardzo długo ćwiczyć, żeby się tego nauczyć. To wszystko moja dublerka robiła tygodniami, a przecież jest profesjonalistką!".

Filmowcy zaprojektowali wyglądające jak kierat urządzenie linowe, aby móc bezpiecznie filmować aktorów w akcji. "To naprawdę niezła zabawa, jak przejażdżka" mówi Deschanel.

"Myślę, że Zooey jest teraz inną osobą" komentuje Reed. "Pokonała wiele lęków przy kręceniu tego filmu".

Mówiąc o posuwaniu się do ekstremum, w pewnym momencie filmu Carl zaczyna irytować Allison, która udziela mu ukrytej reprymendy: "Idź i rzuć się z mostu." Zachęcony tą sugestią Carl skacze na bungee z mostu Colorado Street w Pasadenie.

Przez cały okres kręcenia filmu Carrey naciskał na studio filmowe, by mógł sam wykonywać kaskaderskie numery. "Chciałem sam skoczyć na bungee, ponieważ pragnąłem wyjść poza film" twierdzi aktor. "Chciałem, by widownia wiedziała, że Jim Carrey naprawdę skoczył na bungee, że odważył się tego dokonać!".

"Od pierwszego klapsa Jim naprawdę się nakręcił, żeby to zrobić" mówi Reed. "To była jedna z wielu pozycji na liście rzeczy, które chciał w życiu zaliczyć. Oczywiście mieliśmy obiekcje odnośnie wykonania skoku na bungee przez naszego głównego aktora... przynajmniej w trakcie zdjęć" żartuje.

W końcu realizatorzy pozwolili Carrey'emu osobiście skoczyć na bungee w jego ostatnim dniu zdjęciowym.

"Wszystko odbyło się bardzo bezpiecznie, przy udziale naszego kaskaderskiego koordynatora oraz Bungee America, ale nie mogę powiedzieć, że się nie denerwowałem w dniu kręcenia skoku" przyznaje Reed. "Zachowaliśmy wszystkie zasady ostrożności, ale jednak każesz Jimowi Carrey'owi skoczyć z mostu, a mieliśmy tylko jedną szansę na uchwycenie skoku naszymi kamerami, więc skok musiał odbyć się bezbłędnie".

Filmowcy użyli sześciu kamer, aby uchwycić ten jeden skok. Zastosowali zestaw szybkich kołowrotów: skomputeryzowaną platformę z kamerą na głowicy Libra, trzyosiową, stabilizowaną cyfrowo podstawę kamery jako główną oś kamery, która podążała za Carrey'em w czasie skoku. Druga głowica Libra utrzymywała inną kamerę umieszczoną nad krawędzią mostu wraz z czterema innymi kamerami w rożnych miejscach. Producenci i ekipa filmowa, schowani za monitorami, obserwowali, jak Carrey szybuje w dół niczym łabędź po odbiciu się od mostu.

"To było niesamowite, fantastyczne! Strasznie mi się podobało!" oznajmił Carrey po skoku. "Kiedy zobaczyłem most tego dnia, pomyślałem "Co ja robię, to czyste szaleństwo". Dotarło to do mnie tak naprawdę dopiero wtedy, gdy stanąłem na platformie tuż przed skokiem".

"Nie dość, że Jim wykonał swój skok perfekcyjnie, to jeszcze wyciągnął swój telefon i gadał przez niego, wisząc do góry nogami pod mostem" śmieje się Reed. "Mieć na tyle przytomności umysłu, by móc to zrobić, to coś niesamowitego! To był przypływ adrenaliny! Dla Jima był to najlepszy sposób zakończenia swej pracy nad filmem. Czyż możnaby ją zakończyć lepiej?"

"Jeszcze tylko kawałek, chłopie. Na szczyt."

Reżyser Peyton Reed wybrał na główne miejsce akcji filmu "bardzo specyficzną część Los Angeles, która niewiele ma wspólnego z przemysłem filmowym i telewizyjnym" wyjaśnia. "Kręciliśmy film w okolicach Silverlake, Los Feliz oraz Echo Park, w których można spotkać miłą mieszankę artystów, młodych miastowych profesjonalistów. Często bywam w tej okolicy. Chciałem tam kręcić jak najwięcej i jestem bardzo zadowolony z rezultatów".

Projektanta Andrew Lawsa zaintrygowało filmowe ujęcie Los Angeles przez Reeda. "To prawdziwa historia rodem z Los Angeles, ale historia zwykłego człowieka. Nie chodziło tu o stworzenie jakiegoś wyimaginowanego, bajkowego świata w mieście" dodaje Laws. "Peyton chciał użyć tej scenerii do opisu postaci i żeby opowiedzieć historię, która przemówiłaby do miasta i jego mieszkańców".

Jedną z ulubionych lokalizacji Lawsa był Bigfoot Lodge, prawdziwy bar i bardzo fajne miejsce. "Uznaliśmy, że będzie to dla tego towarzystwa idealna knajpa do spotkań". Reed bywał tam przez lata i lubił pokazywać Bigfoot Lodge w Jestem na TAK.

Oprócz filmowania baru z zewnątrz Laws i jego ekipa odtworzyli Bigfoot Lodge na Planie 23 w wytwórni Warner Bros. "Mieliśmy spędzić mnóstwo czasu, kręcąc w tym barze, i wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno nakręcić wszystkie sceny na miejscu lub zamknąć bar na dłuższy czas" mówi Laws. "Zatem w zasadzie zrekonstruowaliśmy całe wejście i wnętrze na planie z dodaniem nieco rozbudowanego zaplecza. Kiedy chłopcy z Bigfoot Lodge przyszli złożyć nam wizytę, wejście do miejsca będącego odtworzeniem ich własnego baru musiało u nich wywołać surrealistyczne wrażenie!".

Sympatia Reeda dla okolic Los Feliz i Silverlake zdeterminowała dobór innych lokalizacji, między innymi Spaceland, miejsca słynnego w Silverlake z muzyki granej na żywo. Jako muzyk Reed grał tam z zespołami i chodził na wiele koncertów. W filmie Allison i jej kapela, Munchausen By Proxy, grają w Spaceland, podczas gdy zakłopatany Carl obserwuje ich przy barze.

"Lubię ten osobisty związek, jaki miałem z wieloma lokalizacjami, i doceniam możliwość głębszego poznania i zaprezentowania niektórych okolic Los Angeles mniej znanych z fotografii" mówi Reed, który zestawił mniej popularne lokalizacje z najsłynniejszymi, takimi jak muszla koncertowa Hollywood Bowl czy Obserwatorium Griffith Park.

"Hollywood Bowl jest fantastyczna. To jedno z najbardziej romantycznych miejsc w Los Angeles" zauważa Reed, który razem z Carrey'em, Deschanel i ekipą filmową spędził dwie noce, kręcąc zdjęcia w tym historycznym miejscu. "Nie mogłem zrezygnować z okazji bycia w pustym Hollywood Bowl nocą".

Jak się okazuje, ta lokalizacja została zasugerowana przez Carrey'ego, który przyznaje: "Kiedyś ciągle wpadałem do Hollywood Bowl, gdy miałem 21 lat czy jakoś tak, gdy grałem w Comedy Store. Pewnego wieczoru wśliznąłęm się tam z dziewczyną, więc to wydarzenie było inspiracją. Odtworzenie tamtych chwil było bardzo przyjemne".

"Bycie na scenie w zupełnie pustej Hollywood Bowl było dla mnie bardzo ekscytujące" wspomina Deschanel. "To było dla mnie całkowicie nowe przeżycie i coś, czego większość ludzi nigdy nie doświadczy".

Obserwatorium Griffith Park wykorzystano do kręcenia scen porannych ćwiczeń oraz zajęć fotograficznych Allison, odbywających się w cieniu popularnej kopuły obserwatorium, gdzie bohaterka oraz inni biegacze próbują uchwycić scenerię. W jednej z kluczowych scen Carl spotyka się z Allison po całonocnej imprezie z kolegami. Pobudzony redbullem Carl doskakuje do niej, trajkocząc jak najęty, ku wielkiej uciesze Allison i jej studentów.

Wielką salę balową Renaissance Hotel, niedaleko Hollywood Boulevard i Highland Avenue, przekształcono w salę spotkań samopomocowej organizacji, której przewodzi Terrence Bundley, hipnotyzujący Carla, Nicka i ponad 800 statystów, zamieniających się pod jego wpływem w obłędny tłum potakiwaczy.

To jednak nie jedyna masowa scena. W pewnym momencie filmu Carl i Allison jadą do Nebraski, gdzie trafiają na mecz futbolu amerykańskiego Uniwersytetu Nebraski. Sceny z filmu Jestem na TAK były kręcone na stadionie University of Nebraska Lincoln's Memorial Stadium na oczach ponad 84 tysięcy kibiców. Po powrocie do Los Angeles ekipa filmowa sfilmowała odpowiednią porcję ujęć z Carrey'em, Deschanel oraz ponad 700 statystami w Memorial Coliseum. Gdy obsada wraz z ekipą wchodziła na historyczną arenę, wszystkich ogarnął podziw dla tego miejsca i wielu nie mogło oprzeć się pokusie rzucenia piłki futbolowej na słynne boisko, między innymi Carrey, który, przebrany za Cornhuskera, spróbował kilku wykopów.

"Chcesz poszaleć dziś wieczorem?"

Muzyka odgrywa kluczową rolę w Jestem na TAK, podobnie jak we wszystkich filmach Peytona Reeda. "Jestem wielkim wielbicielem muzyki i nakręciłem mnóstwo filmów z muzyką w roli głównej. Po zakończeniu zdjęć do Dziewczyn z drużyny i Do diabła z miłością ludzie mówili, że obydwa filmy są, w dziwny sposób, musicalami, zarazem nimi nie będąc" cytuje Reed. "W tym filmie jest wiele musicalowych wstawek ze strony postaci granej przez Jima Carrey'a, która uczy się grać na gitarze od kapeli Allison. Założenie tego filmu pozwoliło mi wypróbować różne musicalowe pomysły, co zawsze sprawia mi radochę".

Zooey Deschanel to spełniona piosenkarka i autorka tekstów. Szczęśliwie połączyła siły z zespołem Von Iva z San Francisco, wybranym do filmu przez dyrektora muzycznego Jonathana Karpa. "Udało mi się zapoznać z płytami Von Iva i uznałem, że to świetny, utalentowany zespół" mówi Karp. "Byli entuzjastycznie nastawione do zagrania w filmie, więc Zooey Deschanel i dziewczyny z zespołu Becky, Kelly i Jillian mogły razem uczyć się przez kilka tygodni piosenek, po czym praca przeniosła się do studia nagraniowego. W trakcie tego procesu zacieśniły się więzi między dziewczynami, które stworzyły na potrzeby filmu zgrany zespół muzyczny".

Deschanel pracowała nad piosenkami zespołu z członkami Von Iva, Peytonem Reedem i Karpem. W filmie Allison przelewa osobiste dramaty na papier i pisze słowa piosenek śpiewanych przez nią w noszącym oryginalną nazwę Munchausen By Proxy zespole. "Podczas prób tworzyliśmy całą muzykę i słowa, co dostarczyło nam świetnej zabawy i zbliżyło nas do siebie" wspomina Deschanel. "Fajnie było mieć szansę stać się częścią procesu twórczego i patrzeć, jak ekipa nuci razem z nami nasze piosenki podczas kręcenia ujęć z występów".

"Mieliśmy szczęście, że to właśnie Zooey grała Allison, ponieważ wiele wniosła do tego filmu" zaznacza Karp. "To wspaniała i doświadczona piosenkarka i świetna tekściarka. Naprawdę zasługuje na wielkie uznanie za te zabawne słowa piosenek".

Nagranie było dla Reeda równie ważne. "Jestem wielkim fanem zespołu Eels, którego liderem jest facet zwany E. Wszyscy sądziliśmy, że może być trudno namówić go do zrobienia tego, ale widział film i spodobały mu się w nim, jak sądzę, przede wszystkim dwie rzeczy: akcja rozgrywa się w jego sąsiedztwie, zaś film opowiada o facecie bardzo zamkniętym w sobie i przeżywającym coś w rodzaju depresji, którego świat został przewrócony do góry nogami. A o tym tak naprawdę są wszystkie jego piosenki. Poczuł więc sentyment do tej historii i zgodził się wykonać nagranie".

E, którego prawdziwe nazwisko brzmi Mark Oliver Everett, pracował nad nagraniem z kompozytorem Lyle Workmanem. Reżyser mówi dalej: "E oraz Lyle użyli kilku ścieżek instrumentalnych Eelsów. Następnie skomponowali nową muzykę do piosenek. Myślę, że ogólnie muzyka naprawdę dodaje filmowi emocji oraz specyficznej atmosfery tej części Los Angeles".

"Mam małe spotkanko u siebie.To fajna impreza przebierana z kapeluszami i/lub perukami"

Projektowanie dziwacznych strojów dla zespołu Allison stanowiło jedno z wielu projektanckich wyzwań stojących przed projektantem strojów, Markiem Bridgesem, który współpracował z Zooey Deschanel, aby stworzyć przykuwające uwagę stroje noszone w filmie przez Munchausen By Proxy.

"Poszedłem zobaczyć Zooey i zespół Von Iva w czasie prób i pomyślałem, że ich styl i sposób poruszania się wymagają ubrań charakterystycznych dla seksownych okresów muzycznych, ale też ekscentrycznych, wymagają czegoś, czego nie robiono od dwudziestu lat takie spotkanie epoki punk z modą rodem z XVIII wieku" śmieje się Bridges. "Powyciągaliśmy różne elementy ubrań ze skrzyni rekwizytowej i do każdej piosenki używaliśmy ich osobno, zależnie od tematu".

Bridges świetnie się bawił przy projektowaniu strojów do tematycznych balów kostiumowych organizowanych przez szefa Carla, Norma. "Jedną z najciekawszych rzeczy było zaprojektowanie garderoby do przyjęć Norma". W przypadku przyjęcia tematycznego w stylu Harry'ego Pottera Bridges daje następujący opis: "Musieliśmy zapewnić, by elementy ubrań wyglądały amatorsko, więc stosowaliśmy jedynie ubrania z tanich sklepów, ubrania wyglądające na zużyte, znoszone i przez to realistycznie. Użyliśmy tog z promocji uniwersyteckich, dziwacznie wyglądających opasek na oko i innych elementów charakterystycznych dla każdej postaci".

Dla przyjęcia Norma o temacie "300 Spartan" Bridges i jego zespół również postarali się o stroje wyglądające na własnoręcznie robione. "Staraliśmy się stworzyć jak najbardziej zwariowane wersje

ikonicznych strojów z tego filmu" twierdzi Bridges. "Na przykład, jeden z gości przyjęcia, obficie okolczykowany i półnagi, ma boa wokół szyi i przyklejone kolczyki na nosie".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jestem na tak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy