Reklama

"Jeden dzień w Europie": GŁOSY PRASY

Czy wynika z tego filmu, jacy jesteśmy? Wszelkie uogólnienia grożą popadnięciem w schematy. Ale artysta stara się naszkicować „narodowe cechy”, pokazać odmienności tradycji i kultury. I rejestruje rzecz szczególnie ważną – najgłębsze różnice w sposobie myślenia i zachowania dzielą nie nacje, lecz pokolenia. Ciekawe też, że coraz modniejsze stają się filmy-mozaiki, realizowane na podobny temat przez różnych reżyserów. Ich twórcy mają zwykle różną estetykę i spojrzenie na świat. Ale łaczy ich wrażliwość, a to w sztuce okazuje się najważniejsze.

Reklama

Barbara Hollender, „Rzeczpospolita”

Problem zderzenia kultur Stöhr obraca w żart z podobnym wdziękiem, jaki cechował francuski Smak życia Cedrica Klapischa, komedię o międzynarodowej grupie stypendystów Erazma (reżyser Jednego dnia w Europie ma to doświadczenie za sobą). Jaka jest Europa, którą portretuje? Jak Argentyna Gombrowicza: niebieska, trójkątna, podłużna - można powiedzieć o niej wszystko.

Czyżby kroił się nowy gatunek - unijnej komedii? Jak przystało, z lekka cynicznej, dającej prztyczka wszystkim po kolei, a w gruncie rzeczy dobrodusznej wobec ludzkich słabości? Potrzeba takich filmów w świecie, który stoi wiecznie na progu jakiegoś koszmaru. Polski kinoman odnajdzie tu klimat jak z dawnych komedii Tadeusza Chmielewskiego (Nie lubię poniedziałków) - nic z niemieckiej ociężałości.

Tadeusz Sobolewski, „Gazeta Wyborcza”

Film Stöhra zadziwia swoim konsekwentnym, pozbawionym zbędnych elementów stylem narracji. Nie zatrzymuje się za długo przy poincie i pozostawia wiele przestrzeni kunsztowi aktorów. Jeden dzień w Europie sławi to, co przy wszystkich różnicach i mimo babilońskiego pomieszania języków, łączy nas w dzisiejszej Europie... I wszędzie poeta, jakim jest Stöhr, znajduje kilka takich ujęć, które czynią widza niespokojnym z tęsknoty za rodzinnymi czy dalekimi stronami.

„News Frankfurt”

Z narodowych mentalności i ich ironicznych wykrzywień Stöhr konstruuje obojętną na wielką politykę Europę i jej paradygmat: nieporozumienie. W Jednym dniu w Europie ludzie porozumiewają się ze sobą przy pomocy rąk i nóg. Ten,który pozornie najmniej rozumie, wychodzi na tym nalepiej. Z uprzedzeń i półprawd wyłania się skomplikowana, czasem pogodna praktyka kulturowego współistnienia.

„Die Zeit”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jeden dzień w Europie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy