Reklama

"Historie kuchenne": GŁOSY PRASY

Historie kuchenne są ciekawą mieszanką; to jednocześnie pewnego rodzaju męski romans, satyra na społeczną kontrolę i delikatna farsa na narodowe nieporozumienia. Precyzyjni, skrupulatni Szwedzi zupełnie sobie nie radzą w bardziej zdezorganizowanym klimacie Norwegii i choć Norwegowie robią sobie żarty ze Szwedów, to ci z kolei odgryzają się Finom. Świetnym żartem jest absurdalna próba inżynierii idealnie skalibrowanego społeczeństwa i choć Hamer ukazuje anarchię, jaka musi wyniknąć z takiego przymusu, to jego styl reżyserski wyraźnie sugeruje jego przywiązanie do czystości i precyzji.

Reklama

Jonathan Romney, SCREEN DAILY

Pomijając łagodny element komediowy, Hamer ma również dobre oko do niezapomnianych obrazów. Takich jak sznur zielonych przyczep kempingowych, przypominających swoim kształtem jajka, wijących się poprzez ośnieżoną dzicz. Jest też wspaniały, "buntowniczy" finał, który nie mógłby mieć miejsca w tandetnej hollywoodzkiej komedii, a który niewątpliwie jest zasługą dyskretnej reżyserii Hamera.

Mówiąc w skrócie, "Historie kuchenne" to niebywale słodki komediodramat, zaczynający się delikatną satyrą na naukową racjonalizację życia w latach pięćdziesiątych, a kończący jako wzruszająca bajka o nieprawdopodobnej przyjaźni pomiędzy dwoma mężczyznami. Film został zasłużenie wybrany norweskim kandydatem do Oskara w kategorii Najlepszy Film Zagraniczny.Polecam.

Matthew Turner, LONDON VIEW

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Historie kuchenne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy