Reklama

"Hidalgo - ocean ognia": PRÓBA WYTRZYMAŁOŚCI

Według znawców wyścigów konnych, „Ocean Ognia” był rzeczywiście wyjątkowo ciężką próbą zarówno dla zwierząt, jak i dla jeźdźców. Już po tygodniu zmagań słabsze zwierzęta cierpiały z braku wody, ulegały też groźnym kontuzjom. W terenie, który jeźdźcy dobrze znali, zwierzęta mogły liczyć na skromne porcje życiodajnej wody. W terenie nieznanym było to praktycznie niemożliwe.

Reżyser Joe Johnston tłumaczył, że w scenariuszu Johna Fusco zafrapował go ów motyw przetrwania i wytrwałości. Oczywiście, chciałem nakręcić film, łączący najlepsze tradycje widowisk przygodowych i westernu – mówił. – Ale nie chodziło nam przecież o czystą zabawę. Ta historia mówi o uporze, determinacji i zuchwałości w dążeniu do wytkniętego celu. To powoduje, że niejako przekraczamy sami siebie, wzbogacamy swoje możliwości Ostatecznie praca reżysera też na tym właśnie polega – śmiał się.

Reklama

Jestem przekonany, że ta historia może naprawdę przemówić do publiczności – wtórował mu producent Casey Silver. – Nie chodzi przecież tylko o wyścig. Prawdziwy wyścig to wewnętrzne zmagania bohatera samego ze sobą. On poszukuje wewnętrznego spokoju, pragnie odkupienia dawnych win. Pomysłem Silvera było zatrudnienie Johnstona, z którym pracował przy „Dogonić kosmos”. Jego zdaniem, Johston ma wielką wizualną wyobraźnię i nie ulega sentymentalnym impulsom, co łatwo mogłoby „spalić” temat. Johnston wspominał: Scenariusz czytałem jak thriller. Bardzo chciałem uniknąć jednego – koń nie mógł stać się jakimś superbohaterem, rodzajem Lassie. Był pan i jego koń. Tak było w latach 90. ubiegłego wieku. Natomiast Mortensen twierdził, że bardzo lubi kręcić filmy w siodle, ponieważ sam jest zapalonym jeźdźcem. Jeździł głównie jako dziecko, a odnowił znajomość z końmi na planie „Władcy pierścieni”. Instruktor jazdy konnej Rex Peterson powiedział: Właściwie nie miałem tu nic do roboty. Szczerze mówiąc, nie widziałem aktora, który by jeździł lepiej. Mortensen zamęczał go pytaniami o sposoby i techniki jazdy A.D. 1890. Na wiele pytań po prostu nie potrafiłem odpowiedzieć – wyznał szczerze Peterson.

Wygląda na to, że w najbliższym czasie będę grał bohaterów bardzo zdecydowanych. Sam nie zawsze taki jestem, dlatego może tego typu role tak bardzo mi odpowiadają – śmiał się aktor. O pracy z Johnstonem opowiadał: Joe jest bardzo spokojny, rzeczowy i konkretny. Ma gotowe koncepcje, ale zawsze chętnie dyskutuje z ekipą, także z aktorami. Nie o każdym hollywoodzkim reżyserze da się to powiedzieć. Reżyser rewanżował mu się komplementami: Viggo jest zawsze przygotowany. Ma koncepcję roli, której się trzyma, ale nigdy niewolniczo. Jest także otwarty na konieczne korekty. I nie myśli tylko o swojej roli, lecz o całym filmie.

Frank to outsider, który przełamuje bariery i otwiera się na innych. Grałem już podobne postaci, one mnie fascynują – mówił Mortensen.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Hidalgo - ocean ognia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy